Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Katrinam z miasteczka . Mam przejechane 31991.43 kilometrów w tym 46.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.69 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 3363 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Katrinam.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2018

Dystans całkowity:493.81 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:21:12
Średnia prędkość:23.29 km/h
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:29.05 km i 1h 14m
Więcej statystyk
  • DST 20.67km
  • Czas 00:47
  • VAVG 26.39km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozbiegowo

Poniedziałek, 30 kwietnia 2018 · dodano: 08.07.2018 | Komentarze 0

Ożarów - Umiastów - Babice - Ożarów
AVG: 25.87 km/h
MAX: 31.06 km/h
CAD: 78

Wyjazd na Spezi mógł mnie pozbawić paru treningów, dlatego też na Parkour testowałam co się dało i ładowałam w pedały ile tylko mogłam, aby przypomnieć nogom, że za moment wolnego wcale nie będzie i odpoczywać powinny tak, aby być gotowe do kolejnych wojaży. I dzisiaj po powrocie dostały taką rozbiegową traskę dookoła komina, raptem 20km dla przypomnienia co i jak.
O dziwo początek był niezły. Całkiem dobre przyspieszenie, szybkie pojawienie się bólu jak za poprzednimi razy - i równie szybkie jego zniknięcie. Na liczniku - ~30 km/h i to w minutę po rozpoczęciu jazdy. Szybko - może nawet za szybko, ale dobrze mi sie kręciło. Dopiero kiedy ciągnęłam już z powrotem okazało się, że wmordewinda miałam jednak nie z zachodu jak sądziłam, ale z południa. Jednak nie przeszkodziło mi to w skutecznym i szybkim pokonaniu trasy. To najlepszy AVG na tej trasie w tym roku - także postęp jest.




  • DST 20.69km
  • Czas 00:49
  • VAVG 25.33km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazdowo ale szybko

Poniedziałek, 23 kwietnia 2018 · dodano: 08.07.2018 | Komentarze 0

Ożarów - Umiastów - Babice - Ożarów
AVG: 25.08 km/h
MAX: 30.58 km/h
CAD: 76

To jest taka sama trasa jak wczoraj, ale pokonana nie spacerkiem, ale z sensowniejszą, turystyczną prędkością. Czyli ładowałam tyle ile mogłam, bez wchodzenia na S3 i wyżej, stawiając jednak cały czas na dużą kadencję. I to nie tyle co z powodu wlasnych chęci, ile z powodu butuffff marki "sidi" - które jak się okazało już niecały rok temu - mają twardą podeszwę zarówno od zewnątrz jak i od środka. Badziewie totalne - jak dla mnie oczywiście. Moje stare buty, mające już 2 lata, notabene gówniane bontragery czy jakoś tak - dają radę lepiej, chociaż i tak w sobotę musiałam do lewego wkładać chusteczkę bo nie dało się już inaczej jechać. Także dzisiaj spróbowałam przesiadki na nowsze, lepsiejsze sidi i gorzko tego zaczynałam żałować po 5 kilometrze. No ale przecież lepsze jest wrogiem dobrego. Tylko gdzie te dobre? :P
Po 5 kilometrze widziałam już wyraźnie chmury, ciemniejące niebo od strony zachodu. Ale co to dla mnie - z cukru nie jestem, nie? Tak więc kręciłam dalej i umykałam zarówno przed deszczem jak i przed... przegubowcem ZTMu, który się napatoczył i którego kierowca sam nie wiedział czy ma jechać za mną, czy wyprzedzać czy co. A jak już wyprzedził to dosłownie za 200 metrów miał przystanek. I teraz pytanie: wyprzedzać i lecieć dalej, czy zatrzymać się za nim i poczekać aż ruszy i jechać za nim? Oczywiście dla mnie odpowiedź jest tylko jedna właściwa - druga. A tymczasem chmurki były coraz bliżej i w chwili kiedy na rondzie w Babicach wykręciłam na południe, w kierunku na Bronisze - zaczęło popadywać. I ja w gaz, znaczy się w pedały. Niestety, nim dojechałam do kolejnego rondka - już padało, a kiedy wykręciłam i leciałem do Strzykuł już normalnie padało. I tu się pojawia zagwozdka: czy zsiadać z roweru i zakładać oświetlenie? Ale gdzie i jak? Czy olać i jechać dalej? W dodatku przy krótkich spodenkach i rowerowej bluzce Azuba raczej trudno będzie utrzymać ciepło, a i kolana szybko wystygną, a potem jak zaczną na nowo pracować - będą od nowa musiały się rozgrzać co przy padajacym deszczu nie będzie już takie proste :]
Tak więc ten jeden jedyny raz poleciałem do chaty bez świateł. Kierowcy sobie na mnie mrugali, ja kiwałem głową i... musiałem jechać dalej. Szczęście, że do chaty miałam tylko kilka kilometrów i mogłam sobie na taką bezsensowną brawurę pozwolić :]

Wydolność jest niezła, na kadencję wchodzę szybko, siłowo też coś już umiem, ale to jeszcze nie jest to co powinno być. No i niestety, ale mam jakiś limit kadencji od góry, muszę spróbować kręcić jeszcze szybciej, aby jeszcze bardziej zmniejszyć obciążenie kolan.
I wreszcie albo kupić wkładki do butów, albo wypieprzyć je i kupić coś normalnego, sensownego marki shitmano... :P




  • DST 20.72km
  • Czas 01:00
  • VAVG 20.72km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazdowo

Niedziela, 22 kwietnia 2018 · dodano: 08.07.2018 | Komentarze 0

Ożarów - Umiastów - Babice - Ożarów
AVG: 20.55 km/h
MAX: 26.46 km/h
CAD: 75

Po wczorajszym wczoraj wyraźnie czułam, że jestem jak połamana. Dzisiaj też nie czułam się lajtowo, ale było o wiele lepiej niż po wczorajszym trenowaniu. W trakcie przejazdu kręciłam na naprawdę minimalnych przełożeniach. Zero siłowania się z wiaterkiem. Po prostu szybkie i mięciutkie obroty. Duża kadencja, bez żadnego siłowania się i spinania. Tylko raz przez kilkanaście metrów dorzuciłam nieco czadu aby dogonić jeden rowerek i zobaczyć kto na nim jedzie. Swoją drogą chyba mogę się już cieszyć bo nawet w takie dni odpoczynku, moje spacerowe tempo lajtowe to max przelotowa dla niedzielnych pedalarzy ;)
20km dorobione i przyznać muszę, że jechało się bardzo miło i przyjemnie. Idealna pogoda na takie wycieczki :)




  • DST 117.03km
  • Czas 05:13
  • VAVG 22.43km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dookoła Kampinosu

Sobota, 21 kwietnia 2018 · dodano: 08.07.2018 | Komentarze 0

Ożarów - Leszno - Kampinos - Śladów - Kazuń Nowy - Czosnów - Łomianki - Babice - Ożarów
AVG: 22.37 km/h
MAX: 35.39 km/h

CAD: 68

To był mój pierwszy oblot dookoła Kampinosu. Spodziewałam się, że będzie trudno i faktycznie tak było. Porządny wmordewind robił swoje i to bardzo skutecznie spowalniając mnie tak, że na zachód jechałam momentami z prędkością w okolicach 19-20 km/h. Ale ciągnęłam mozolnie, nie poddawałam się. Parłam ile się tylko dało, ale tak aby się nie zachetać. Walka była nierówna, wiaterek robił co chciał. Ale ja nastawiłam się na długą walkę. Wiedziałem, że pierwsza w sezonie setka będzie obfitowała w duże ilości potu - no i faktycznie tak było. Żeby było trudniej, to jeszcze okazało się, że w znanym markecie przez pomyłkę wzięłam izotonik o smaku pomarańczowym (ok) ale z zerową zawartością cukru (NIE OK!). I jak ja mam na czymś takim jechać? Na co mi kolorowa woda w dodatku z aspartamem w środku? Fuj. W związku z tym, z 5 izotników jakie miałem na drogę, tylko 3 nadawały się do czegokolwiek. Te pomarańczowe mogłam po prostu wziąć i wylać.
Punkty kryzysowe?
~ 60 km - problem z podbiciem lewej stopy, znowu cholerne buty SPC marki bontrager robią co chcą ze stopą. Po odpoczęciu problem wrócił...
~ 74 km - problem z lewą stopą. Wnerwiona zsiadłam z roweru z kluczykami imbusowymi, przestawiłam blok na bucie i dodatkowo do środka na wkładkę a pod skarpetkę wrzuciłam chusteczkę higieniczną. Pomogło. Ale to interesujące, bo w butach Shitmano takich hec nie miałem.
Poza tymi dwoma punktami kryzysów nie było wcale, coś próbowało się dziać na ~29-30km ale wystarczyło dolać nieco izotonika (cukier) i dalej normalnie jechałam jakby nigdy nic, dalej walcząc z potwornym wiatrem.
Ostatnie kilometry były już trudniejsze, czułam zmęczenie i chwilami pragnęłam być już na końcu trasy.

Po:
- mięśnie oberwały i to mocno
- kolana się przestały do mnie odzywać, żądają zmiany właścicielki ;) A tak poważniej to dostały swoje na kilku podjazdach, co widać na kadencji zwłaszcza.




  • DST 32.19km
  • Czas 01:19
  • VAVG 24.45km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Truskawia i z powrotem

Piątek, 20 kwietnia 2018 · dodano: 08.07.2018 | Komentarze 0

Ożarów - Zielonka - Babice - Mościska - Truskaw - Babice - Ożarów
AVG: 24.37 km/h
MAX: 32.19 km/h
CAD: 69

Przedwczoraj skoczyłam do Truskawia ot tak sobie zamiast rozjechania się i dzisiaj ten manewr powtórzyłam. W zasadzie nie było ciężko, raczej nieźle mi szło chociaż powracając z Truskawia do Babic gdzieś po drodze wypaliłam węgle wyprzedzając innych rowerzystów, no a potem przed Babicami zaczynało mi brakować wigoru i poweru. I w sumie nie wiem czy to była kwestia braku potasu czy cukru - po prostu w pewnej chwili zaczynało mnie odcinać, zaczęłam kręcić słabiej i wolniej więc albo to albo to.
Wyniki - o dziwo są lepsze niż myślałam, że będą. Albowiem początki były trudne, na swojej uliczce pod domem miałam niesamowite 22-23 km/h. Szok. Dopiero po 3 kilometrze zaczęłam się rozkręcać.




  • DST 32.10km
  • Czas 01:17
  • VAVG 25.01km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazdowo ale nie rozjazdowo do Truskawia

Środa, 18 kwietnia 2018 · dodano: 08.07.2018 | Komentarze 0

Ożarów - Babice - Mościska - Laski - Truskaw - Babice - Ożarów
AVG: 24.79 km/h
MAX: 31.75 km/h
CAD: 72

Początek był taki sobie. Korciło mnie aby jechać minimum rozjazdowe, ale chciałam jednak dorzucić coś więcej do pieca i pojechać dalej. Przemogłam się. Znów po kilku kilometrach zaczęło mi się dobrze jechać i w średnim tempie dojechałam a raczej doczłapałam się do Babic. Prędkość na pewno nie była porażająca. Miałam wrażenie że nie tylko wiatr mnie spowalnia, ale jeszcze i ja sam nie jestem za bardzo gotowa i powinnam sobie odpuścić tą jazdę. Na szczęście od Babic do Mościsk nabrałam jako takiego lepszego tempa. Zaczęło się jechać zdecydowanie lepiej. Punktem kulinacyjnym było rondo na skrzyżowaniu Sikorskiego i Ekologicznej. Kółko i wracać, czy pociągnąć dalej? A starczy mi czasu przed zachodem słońca? A jak znowu będzie zimno? Do odważnych świat należy - no risk no fun :D Poleciałam dalej, a potem na Truskaw. Szło już zupełnie przyzwoicie a ja odnosiłam wrażenie, że im bardziej pod wiatr tym lepiej mi się jedzie. Dziwne.
W Truskawiu nawrotka na Lipkowską i oczywiście małe wzniesionka po drodze, które... Łyknęłam jakby nigdy nic. Jakby ich nie było. Ba, spokojnie dałam radę utrzymać bieg nie zwalniając za bardzo. Czyli pojawiała się wytrzymałość i jest jakaś moc. Brawo ja. Standardowo nie skończyłam pętli na wysokości Zielonki, pociągnęłam dalej do Babic i tam na rondzie skręciłam w Warszawską i poleciałam prosto na Ożarów - stąd wyszło ponad 32 km. Marzyło mi się, aby tyle zrobić - i oto jest.
Co na to nogi i kolana? Kolana olały. Zupełnie jakby większa ilość ruchu im nawet pasowała. I bardzo dobrze. Z kolei mięśnie nóg czują w sobie ten dystans, ale nie narzekają za bardzo jak to było tydzień temu po pierwszych jazdach.




  • DST 20.64km
  • Czas 00:49
  • VAVG 25.27km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazdowo

Wtorek, 17 kwietnia 2018 · dodano: 08.07.2018 | Komentarze 0

Ożarów - Babice - Borzęcin - Umiastów - Ożarów
AVG: 25.09 km/h
MAX: 31.75 km/h
CAD: 72

Taki tam rozjazd po niedzieli. Miało być krótko, ale po 2-3km zaczęło mi się robić lepiej, dobra muzyczka też dodawała energii i tak oto wylądowałam w Babicach, a że muzyczka dalej leciała znakomita to wpadłam do Borzęcina. No i od tego miejsca była już gonitwa nie tyle co z czasem (zachód słońca), ile z zimnem jakie się zaczęło robić dookoła. Wystarczył mi jeden drobny przystanek na dosłownie pół minuty i już ruszenie było nieco trudniejsze.
Wydaje mi się, że wydolność wzrosła, moc nóg też tak jakby - ale zimno nie pozwoliło wydobyć z nich maksa. Zresztą ja też się oszczędzałam na początku, bo to miał być rozjazd a nie wycieczka dokądś.




  • DST 61.59km
  • Czas 02:39
  • VAVG 23.24km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wyprawa przed siebie

Niedziela, 15 kwietnia 2018 · dodano: 08.07.2018 | Komentarze 0

Ożarów - Błonie - Grodzisk Maz. - Milanówek - Pruszków - Ożarów - Babice - Zielonka - Ożarów
AVG: 23.18 km/h
MAX: 39.20 km/h
CAD: 70

Ale mi się nie chciało... Ale pojechałam. Nie wiedziałam gdzie i dokąd, pamiętałam tylko z prognozy pogody, że wieje z południowego wschodu. Tak więc najlepiej by było jechać gdzieś po osi prostopadłej do kierunku wiatru, ale ja wyjeżdżając ze swojej uliczki na DK92 skręciłam w prawo na Poznań. Niedługo potem zobaczyłam drogowskaz: Błonie 11, Poznań 287 - i zaczęłam planować... A gdyby tak w Błoniu odbić na Grodzisk? I tak właśnie postąpiłam. Odbiłam na Grodzisk, a potem w Grodzisku na Warszawę po DW719. W Milanówku mijał mnie jakiś peloponez, z okienka którego jakiś dziecior coś do mnie krzyczał, ale nie wiem co. Zagłuszało go skutecznie ATB - Dedicated :D Za Milanówkiem była Podkowa Leśna a mnie się coraz lepiej jechało. Odpowiednia muzyczka, nastrój i można lecieć ile się da i gdzie się da. Prawie. W Pruszkowie czekał na mnie oczywiście wiadukt nad torami kolejowymi, który próbował pokazać mi gdzie raki zimują (znaczy kolana) ale opcja zmiany dużego blatu na mniejszy z przodu zwyciężyła jego nachylenie. Potem było wiadukt nad A2 i ten faktycznie był ciekawszy, ale znowu odpowiednie przełożenie, kadencja jak przy normalnej jeździe i się udało.
Ożarów. Patrzę na licznik a tam będzie przy domu ~50 km. Mało. Chcę więcej. To pojadę naokoło. Ale to mi da 5x tylko. Mało. No to polecę w prawo i potem na Babice. I tak sobie jadę Strzykulska, mijam Piotrkówek, wyprzedza mnie samochód... Ja patrzę a przede mną daleko jakiś dzieciorek skręca gwałtownie z CPiR prostopadle do jezdni, wyjeżdża na nią i przelatuje przez jezdnię kilkadziesiąt metrów przed jadącym samochodem po czym wpada do rowu. Za nim matka. Ojciec. Samochód zwolnił, powoli przejechał a ja się zatrzymałam i patrzę... Czy na pewno nic nie jedzie - bo jak tak będą biegać po tej jezdni to coś w końcu kogoś trafi. A swoją drogą, gdybym tamtędy nie jechała, a ten samochód nie musiał za mną zwalniać i mnie wyprzedzać... Czy ten dzieciorek na rowerku nie witany byłby już po tamtej stronie przez aniołki?
Obleciałam dodatkowe kółko, wjeżdżam na swoją ulicę... W oddali widzę mały rowerek, dzieciorka na nim... Bez patrzenia i rozglądania się przejeżdża po pasach dla pieszych tam i z powrotem. Deja vu?
Średnia jest taka jaka jest. Wmordewind dawał mi się we znaki ile mógł, kilka wzniesień zrobiło też troszkę swoje. Ale tam gdzie się dało, tam i przelotowa sięgała spokojnie 28-31 km/h. Aczkolwiek dystans zrobił też swoje i pod domem jak wstawałam z fotelika to czułam w nogach te kilometry i protestujące mięśnie nóg i kolana.




  • DST 12.42km
  • Czas 00:31
  • VAVG 24.04km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazdowo

Sobota, 14 kwietnia 2018 · dodano: 08.07.2018 | Komentarze 0

Ożarów - Strzykuły - Ołtarzew - Ożarów
AVG: 23.48 km/h
MAX: 30.76 km/h
CAD: 72

Po krótkiej próbie podregulowania przerzutki okazało się, że regulować nie ma co - trzeba dodać łańcucha a dodawać nie mam skąd bo resztka łańcucha się wzięła i zgubiła, zapodziała, a ja nawet nie wiem jaki łańcuch mam. Gratsy dla mnie. Brawo ja. Ale już przynajmniej wiem, że przednia przerzutka działa jak powinna a to się na pewno przyda na początkach jazd po wzniesieniach mazowieckich.
To co się podregulowało warto oczywiście od razu sprawdzić - zatem wyskoczyłam na mały dystans rozjazdowy. (po wczorajszym czuję się jak wyciśnięta pomarańcza). A ponieważ dobrze mi się jechało więc z planowanych 6 zrobiło się jak widać 12 :)
Co ciekawe średnia wyszła sama, bez napinania się, z jazdą na niskim poziomie "zużycia".




  • DST 43.56km
  • Czas 02:05
  • VAVG 20.91km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do roboty i z powrotem

Piątek, 13 kwietnia 2018 · dodano: 08.07.2018 | Komentarze 0

Ożarów - Warszawa - Ożarów
AVG: 20.76 km/h
MAX: 45.46 km/h
CAD: 68

Po raz pierwszy w tym seoznie wybrałam się do roboty na rowerze. W dodatku z wmordewindem i to takim, że chwilami ciężko było wyciągnąć więcej jak 20 km/h. Ale jakoś przędłam i mimo obaw o to co się będzie działo na Marynarskiej przy wjeździe na Mordor - dojechałam szczęśliwie do celu. Niestety przy wjeździe do roboty jakiś mundrzejszy nie zatrzymał się przed automatem wydającym bileciki parkingowe, zaczął cofać, ja w obawie przed staranowaniem przez niego - również... No i BUM. Babce z tyłu pękł zderzak pod naporem mojego rowerka... Po prostu... No nie, nie będę nawet tego komentować.
Ponadto po tych 18 kilometrach już czułam nogi, kolana też zaczęły się skarżyć - zwłaszcza na wzniesieniach na których tak jakby brakowało mi jeszcze jednego biegu. I faktycznie dopiero po powrocie do domu sprawdziłam i okazalo się, że przerzutka nie schodzi do samego końca a ten 1 bieg to de facto 2. A więc czeka mnie regulacja.
A jeśli chodzi o powrót - było znacznie lepiej, przelotowe już normalne, tylko problemy z ruszaniem i na wzniesieniach. Brak mocy... Bo i skąd mogę wziąć więcej mocy skoro mam początek sezonu i startuję z 2 biegu :]