Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Katrinam z miasteczka . Mam przejechane 34847.03 kilometrów w tym 56.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 3363 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Katrinam.bikestats.pl
  • DST 142.27km
  • Czas 06:04
  • VAVG 23.45km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Wyszogrodu i z powrotem

Niedziela, 20 maja 2018 · dodano: 08.07.2018 | Komentarze 0

Ożarów - Babice - Mościska - Nowy Dwór Mazowiecki - Wyszogród - Sochaczew - Teresin - Błonie - Ożarów
AVG: 23.44 km/h
MAX: 49.92 km/h
CAD: 76

Prawdę powiedziawszy to plan był mniejszy. Może 10 km jak będzie coś nie tak z nowymi butami, może 40 jak będzie z nimi bardziej ok, a może i 80 jak będzie ok - dookoła kawałka Kampinosu. Jednakże mimo pewnych problemów z butami, z którymi musiałam stoczyć walkę właśnie na 10 kilometrze zmieniając odleglość od suportu do fotelika na ciuteńkę (1cm) mniejszą. Niby pomogło na stopę, ale zaszkodziło strasznie na kadencję (mniejsza) i wyczucie siły. A i stopom też się to nie podobało. W związku z czym po kilkunastu kilometrach zatrzymałam się i wróciłam do poprzedniego ustawienia. Przy okazji też przesunęłam bloki na butach bardziej na środek butów. I od tego momentu jechało się już względnie nieźle. Przędłem na pedałach ile tylko mogłam, aczkolwiek upał i gorąc robił swoje, czułam rosnace zmęczenie spowodowane wmordewindem i chwilami odechciewało mi się jazdy. Ale przecież nie stanę pośrodku między polami... Faktem jednak jest, że mając jeszcze z 20 km do Wyszogrodu marzyłam już o dworcu PKP w Sochaczewie i pociągu podmiejskim do Ożarowa. Czyli czułam, że mam dosyć, że coś jeszcze jest nie tak i dlatego też cały czas obserwowałam zachowanie obolałych stóp i ograniczałam się, aby im nie dowalić za mocno. Od Wyszogrodu sytuacja się diametralnie zmieniła. Nie mając już wmordewindu, mając wiaterek w plecy ciągnęłam jak czołg pod górki, które pokonywałem jak nigdy dotąd szybko i sprawnie. Tylko na kilka z nich musiałam się redukować mocniej, a na pozostałych albo nawet tego nie robiłam dając wpiernicz nogom, albo redukując się tylko o 1-2 biegi.
Niestety wszystko co dobre musi się skończyć i na obwodnicy Sochaczewa sytuacja się znowu zaczęła zmieniać na gorszą, a kiedy wyjechałam na DK92, znowu zaczęłam walczyć z wiatrem walącym jak nie z boku ukośnie to bezpośrednio w twarz. I znowu zaczęła boleć lewa stopa. W końcu na 119 kilometrze zatrzymałam się na przystanku, przekręciłem lewy blok tak, aby but był nieco bardziej ustawiony na zewnątrz (wcześniej był lekko skrzywiony do środka). Od tego momentu odliczałam - na ile kilometrów mi to pomoże. Trzeba przyznać, że dopiero pod koniec (141-142km) znowu poczułem pieczenie lewej krawędzi stopy. Ale że to był już Ożarów to mogłam sobie pozwolić na dojechanie pod dom bez przystanków i poprawek. Ale nie podoba mi się to, muszę pomyśleć jak to kompletnie zniwelować. Na koniec, na swojej uliczce mimo wmordewindu i wymęczenia - 40 km/h. Hardkorowe 40. Czułam, że jak dojdę to... Może nie padnę na pysk. Nie padłam, ale było ciężko. (to przecież ciągle początki robienia bazy)
Górki: 99% pokonywałam bez problemu, ewentualnie schodząc na 1 bieg na dużym blacie z przodu. Tylko przed Wyszogrodem natknęłam się na coś trudniejszego, gdzie musiałam zostać na tym 1 biegu, nie zrzucać na mały blat (coś mam nie halo z przednią przerzutką, do sprawdzenia) i tam mordowałam się trochę z prędkością 9-10 km/h. Brakowało mi jeszcze z 2 zębatek, ale gdybym zrzuciła na mały blat z przodu - musiałabym się zatrzymywać aby narzucić łańcuch z powrotem na duży blat.
Summa summarum: jest lepiej, ale ta cholerna lewa stopa... O co jej chodzi???

Do sprawdzenia:
- przednia przerzutka
- coś mi skrzypi fotelik podczas jazdy





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!