Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Katrinam z miasteczka . Mam przejechane 35541.45 kilometrów w tym 56.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 3363 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Katrinam.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 20.69km
  • Czas 00:49
  • VAVG 25.33km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rozjazdowo ale szybko

Poniedziałek, 23 kwietnia 2018 · dodano: 08.07.2018 | Komentarze 0

Ożarów - Umiastów - Babice - Ożarów
AVG: 25.08 km/h
MAX: 30.58 km/h
CAD: 76

To jest taka sama trasa jak wczoraj, ale pokonana nie spacerkiem, ale z sensowniejszą, turystyczną prędkością. Czyli ładowałam tyle ile mogłam, bez wchodzenia na S3 i wyżej, stawiając jednak cały czas na dużą kadencję. I to nie tyle co z powodu wlasnych chęci, ile z powodu butuffff marki "sidi" - które jak się okazało już niecały rok temu - mają twardą podeszwę zarówno od zewnątrz jak i od środka. Badziewie totalne - jak dla mnie oczywiście. Moje stare buty, mające już 2 lata, notabene gówniane bontragery czy jakoś tak - dają radę lepiej, chociaż i tak w sobotę musiałam do lewego wkładać chusteczkę bo nie dało się już inaczej jechać. Także dzisiaj spróbowałam przesiadki na nowsze, lepsiejsze sidi i gorzko tego zaczynałam żałować po 5 kilometrze. No ale przecież lepsze jest wrogiem dobrego. Tylko gdzie te dobre? :P
Po 5 kilometrze widziałam już wyraźnie chmury, ciemniejące niebo od strony zachodu. Ale co to dla mnie - z cukru nie jestem, nie? Tak więc kręciłam dalej i umykałam zarówno przed deszczem jak i przed... przegubowcem ZTMu, który się napatoczył i którego kierowca sam nie wiedział czy ma jechać za mną, czy wyprzedzać czy co. A jak już wyprzedził to dosłownie za 200 metrów miał przystanek. I teraz pytanie: wyprzedzać i lecieć dalej, czy zatrzymać się za nim i poczekać aż ruszy i jechać za nim? Oczywiście dla mnie odpowiedź jest tylko jedna właściwa - druga. A tymczasem chmurki były coraz bliżej i w chwili kiedy na rondzie w Babicach wykręciłam na południe, w kierunku na Bronisze - zaczęło popadywać. I ja w gaz, znaczy się w pedały. Niestety, nim dojechałam do kolejnego rondka - już padało, a kiedy wykręciłam i leciałem do Strzykuł już normalnie padało. I tu się pojawia zagwozdka: czy zsiadać z roweru i zakładać oświetlenie? Ale gdzie i jak? Czy olać i jechać dalej? W dodatku przy krótkich spodenkach i rowerowej bluzce Azuba raczej trudno będzie utrzymać ciepło, a i kolana szybko wystygną, a potem jak zaczną na nowo pracować - będą od nowa musiały się rozgrzać co przy padajacym deszczu nie będzie już takie proste :]
Tak więc ten jeden jedyny raz poleciałem do chaty bez świateł. Kierowcy sobie na mnie mrugali, ja kiwałem głową i... musiałem jechać dalej. Szczęście, że do chaty miałam tylko kilka kilometrów i mogłam sobie na taką bezsensowną brawurę pozwolić :]

Wydolność jest niezła, na kadencję wchodzę szybko, siłowo też coś już umiem, ale to jeszcze nie jest to co powinno być. No i niestety, ale mam jakiś limit kadencji od góry, muszę spróbować kręcić jeszcze szybciej, aby jeszcze bardziej zmniejszyć obciążenie kolan.
I wreszcie albo kupić wkładki do butów, albo wypieprzyć je i kupić coś normalnego, sensownego marki shitmano... :P





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!