Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Katrinam z miasteczka . Mam przejechane 35541.45 kilometrów w tym 56.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 3363 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Katrinam.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 117.03km
  • Czas 05:13
  • VAVG 22.43km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dookoła Kampinosu

Sobota, 21 kwietnia 2018 · dodano: 08.07.2018 | Komentarze 0

Ożarów - Leszno - Kampinos - Śladów - Kazuń Nowy - Czosnów - Łomianki - Babice - Ożarów
AVG: 22.37 km/h
MAX: 35.39 km/h

CAD: 68

To był mój pierwszy oblot dookoła Kampinosu. Spodziewałam się, że będzie trudno i faktycznie tak było. Porządny wmordewind robił swoje i to bardzo skutecznie spowalniając mnie tak, że na zachód jechałam momentami z prędkością w okolicach 19-20 km/h. Ale ciągnęłam mozolnie, nie poddawałam się. Parłam ile się tylko dało, ale tak aby się nie zachetać. Walka była nierówna, wiaterek robił co chciał. Ale ja nastawiłam się na długą walkę. Wiedziałem, że pierwsza w sezonie setka będzie obfitowała w duże ilości potu - no i faktycznie tak było. Żeby było trudniej, to jeszcze okazało się, że w znanym markecie przez pomyłkę wzięłam izotonik o smaku pomarańczowym (ok) ale z zerową zawartością cukru (NIE OK!). I jak ja mam na czymś takim jechać? Na co mi kolorowa woda w dodatku z aspartamem w środku? Fuj. W związku z tym, z 5 izotników jakie miałem na drogę, tylko 3 nadawały się do czegokolwiek. Te pomarańczowe mogłam po prostu wziąć i wylać.
Punkty kryzysowe?
~ 60 km - problem z podbiciem lewej stopy, znowu cholerne buty SPC marki bontrager robią co chcą ze stopą. Po odpoczęciu problem wrócił...
~ 74 km - problem z lewą stopą. Wnerwiona zsiadłam z roweru z kluczykami imbusowymi, przestawiłam blok na bucie i dodatkowo do środka na wkładkę a pod skarpetkę wrzuciłam chusteczkę higieniczną. Pomogło. Ale to interesujące, bo w butach Shitmano takich hec nie miałem.
Poza tymi dwoma punktami kryzysów nie było wcale, coś próbowało się dziać na ~29-30km ale wystarczyło dolać nieco izotonika (cukier) i dalej normalnie jechałam jakby nigdy nic, dalej walcząc z potwornym wiatrem.
Ostatnie kilometry były już trudniejsze, czułam zmęczenie i chwilami pragnęłam być już na końcu trasy.

Po:
- mięśnie oberwały i to mocno
- kolana się przestały do mnie odzywać, żądają zmiany właścicielki ;) A tak poważniej to dostały swoje na kilku podjazdach, co widać na kadencji zwłaszcza.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!