Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Katrinam z miasteczka . Mam przejechane 35541.45 kilometrów w tym 56.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 3363 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Katrinam.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 42.81km
  • Czas 01:55
  • VAVG 22.34km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolejny teścik siebie cz.2

Niedziela, 5 sierpnia 2018 · dodano: 05.08.2018 | Komentarze 0

Ożarów - Borzęcin - Mariew - Zaborów - Babice - Ożarów
AVG: 22.28 km/h
MAX: 31.25 km/h
CAD: 72
Trasa wg: https://ridewithgps.com/routes/28266011

Tak jak już poprzednimi razy i dzisiaj wybrałam się na rowerek pod wieczór, kiedy tylko temperatura za oknem spadła na tyle, że dało się wyjrzeć i nie dostać od razu udaru. Standardowo już poleciałam na północ, bo tam mi się dobrze jeździ, skręcając jednak nie w prawo ale w lewo w stronę Umiastowa. Szło mi jako tako do momentu jak zobaczyłam tętno jakie mam - znowu raptem 110-120. Tak więc już na 4 kilometrze zastanawiałam się czy nie wrócić, ale jednak postanowiłam ciągnąć dalej. Pomyślałam sobie - że treningu na pewno nie będzie, organizm może nie odpocznie na maksa, ale za to trochę się spali kalorii. I z tą myślą ciągnęłam spokojnym już tempem dalej przed siebie. Byleby jechać, byleby dać pracować nogom. Przed skrętem na Borzęcin sprawdziłam gdzie mam zjechać na kółeczko do Mariewa a potem tam odbiłam. Naprawdę bardzo fajna droga, cisza i spokój, mogłam się bez problemu skupić na oglądaniu jutuba i mieć całą szerokość jezdni dla siebie :) Wracając przez Wyględy oglądałam już Szajbajka i właśnie wtedy mijał mnie jakiś "takicomawielkiegoSeicentoinietylko" co to kazał mi [cenzura] z drogi. Pozdrowiłam go oczywiście tak jak wypadało i jechałam dalej. W Babicach znalazłam kolejne odcinki o odchudzaniu i tak mi się zaczęło przyjemnie już jechać, że mogłabym jechać i jechać do rana i jeszcze dalej :) No ale jutro do roboty no i kiedyś trzeba się do niej przygotować. Tak więc wróciłam do chaty, chociaż jeszcze odwlekałam ten moment wjechania na posesję jak mogłam dokręcając te kilka kilometrów po rondach.
Tętno: 120 przy 28 km/h? To są żarty. Nie rozumiem. Po prostu... Nie czaję. I jeśli organizm mój myśli, że ja mu odpuszczę - no nie, sorki, ale ja muszę jeździć aby palić to coś co mam z przodu. Nie chcę wyglądać jak jakiś kaszalot albo "stożek" z małą główką na górze i wieeeeelką gruchą poniżej.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!