Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Katrinam z miasteczka . Mam przejechane 35541.45 kilometrów w tym 56.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 3363 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Katrinam.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 16.52km
  • Czas 00:40
  • VAVG 24.78km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolejny teścik siebie cz.3

Poniedziałek, 6 sierpnia 2018 · dodano: 06.08.2018 | Komentarze 0

Ożarów - Babice - Ożarów
AVG: 24.68 km/h
MAX: 34.19km/h
CAD: 76
Trasa: https://ridewithgps.com/routes/28275347

Czy jest na sali ktoś, kto pomoże mi i wyjaśni o co kaman?
Pierwsze 5-6 kilometrów jakz wykle ostatnimi razy przebiegło w dość spokojnej jeździe z prędkościami 22-25 km/h. Tętno maksymalnie sięgalo 120 i dalej nie chciało iść. Jak zaklęte stało w miejscu, momentami tylko podskakując delikatnie do 122 i znowu opadając. Mniej więcej na 6 kilometrze, po kolejnym spojrzeniu w lusterko i poprawieniu go coś... Coś się stało. Nie wiem co, ale stwierdziłam podświadomie, ze dam kopa. No i dałam i dość szybko na liczniku pojawiło sie 28 km/h. Przerzuciłam uwagę na tętno, które wzrosło do 130 i powoli pięło się dalej. Pewna część mojego ciała - pewnie głowa? - już chciała odpuszczać, ale ja potrafię być uparta i trwałam przy tym tempie na tyle ile tylko mogłam. I tak tętno doszło do 136, ja ciągnęłam dalej, ppowoli doszło do 140... I na licziku pojawiło się 29 a po chwili 30 km/h. Hmmm. WTF? W głowie pojawiło się pytanie: "ciekawe ile tak dam radę, bo to na pewno chwilowe". I nie, to nie było chwilowe, w ten sposób pojechałam kolejne 10 kilometrów. Pchałam i ciągnęłam pedałami jak tylko się dało, chwilami uzyskując nawet i 152 bpm. Nie patrzyłam już gdzie jadę, po co - po prostu kręciłam czując, że zaczynam mieć szybszy oddech, pewnie zaraz dostanę zadyszki... Ale jej nie dostawałam. Cały czas mieliłam na tętnie powyżej 135 i mając na liczniku prędkość tylko chwilami schodzącą do 27 km/h.
To w końcu już teraz nie rozumiem. Przetrenowanie? Czy raczej wewnętrzna blokada i przyzwyczajenie organizmu do mniejszej wydajności? Albo i drugie pytanie: kiedy się skończyło to przetrenowanie? A może ono było tylko chwilowe?
Tak czy owak jestem szczęśliwa :)
Zwłaszcza, że ze wzgledu na drogofcufff i ich przebudowywanie Marynarskiej, obecnie nie da się nią przejechać rano, w związku z czym jestem wręcz zmuszona do skorzystania z roweru ;)





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!