Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Katrinam z miasteczka . Mam przejechane 35541.45 kilometrów w tym 56.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 3363 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Katrinam.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 93.54km
  • Czas 05:13
  • VAVG 17.93km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sobotni wypad na Święty Krzyż

Sobota, 4 maja 2019 · dodano: 04.05.2019 | Komentarze 0

Suchedniów - Bodzentyn - Nowa Słupia - Św. Krzyż - Sw. Katarzyna - Bodzentyn - Suchedniów
AVG: 17.89 km/h
MAX: 64.64 km/h

Ukrywała nie będę, że początek trasy miałam zdecydowanie zły, pierwsze kilometry robiłam w marnym tempie i dopiero za Bodznetyniem się rozgrzałam i mogłam spokojnie lecieć "swoje". Ale ten pierwszy podjazd zrobił na mnie mocne wrażenie. Potem szło już zdecydowanie lepiej, do Nowej Słupii ciągnęłam standardowo, praktycznie bez żadnych kryzysów. Jednak najtrudniejszy był podjazd do Św. Krzyża. Dał mi mocno w kość. Robiłam go z przerwami bo jednak brakowało mi tam kilku Watów. Na szczęście po dojechaniu miałam kilkanaście minut na ochłonięcie, zjedzenie czegoś i dopiero potem super szybki mega zjazd z powrotem :D I te metry przewyższenia, pokonane w tak długim czasie - nagle przeleciały obok jakby ich wcale nie było. I tyle przyjemności było, bo za moment rozpoczęły się podjazdy do Św. Katarzyny a wreszcie zjazd do wsi. Pokonałam go już kiedyś, ale wteyd z pewnych powodów musiałam zjeżdżać dość powoli. Tym razem zaś leciałam bardzo szybko i tylko mogłam prosić w duchu aby nikt mi nie wyszedł na drogę... Zderzenie z czymś/kimś rowerem przy ~60 km/h nie byłoby miłe dla żadnej ze stron.
Niestety w Św.Katarzynie nie udało nam się zjeść obiadu jak planowaliśmy wcześniej, w związku z czym ruszyliśmy do Bodzentynia. Raptem 7-8 kilometrów co to dla nas... A na miejscu - to samo. Wszystko jak nie pozamykane bo jakieś wesela to kolejki do lady na godzinę i jeszcze potem kolejną godzinę na realizację zamówienia. W związku z czym po prostu ruszyliśmy z powrotem do Suchedniowa. 15 kilometrów czy jakoś tak. Co to jest? 30 minut jazdy? 45? I znowu - podjazd. Ale taki, że pchałam te pedały ile mogłam i zastanawiałam się czy zatrzymać się już i odetchnąć, czy może jednak jeszcze przejechać te kolejne kilka-naście metrów. Ale nim to zrobiłam, wreszcie... Wreszcie! Dojrzałam przystanek PKSu, na którym odpoczywałam rano :) Krótki postój i już tylko praktycznie zjazd do Suchedniowa :)
Na miejscu obiad, zupka, drugie danie i pod prysznic.
Ciężko było.
Notabene z rowerem jest gorzej niż sądziłam. Tylny hamulec a właściwie jego zaczep do wahacza jest no taki mocno kiepski. Słaby. W dodatku ostatnie naście kilometrów jechałam słysząc wyraźnie stukanie czegoś i dopiero przy Bodzentyniu skojarzyłam co to za dźwięk i że to wcale nie hamulec - ale szprychy. Poluzowały się albo i któraś pękła więc czeka mnie kolejny większy remont.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!