Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Katrinam z miasteczka . Mam przejechane 35541.45 kilometrów w tym 56.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 3363 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Katrinam.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 80.98km
  • Czas 03:20
  • VAVG 24.29km/h
  • Sprzęt Blue
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dłuższa wycieczka treningowa

Sobota, 6 czerwca 2020 · dodano: 07.06.2020 | Komentarze 0

Ożarów - Leszno i okolice Leszna
AVG: 24.18 km/h
MAX: 37.59 km/h

W planach miałam znacznie większy dystans, chciałam koniecznie zrobić ze 200 albo i nawet i 300km... Ale chcieć to nie zawsze móc, zwłaszcza jak się odsypia po całym tygodniu i wstaje o 12 aby po 13 skończyć śniadanie. Kiedy wreszcie udało mi się zebrać do kupy, nabrać sił i chęci była już 16 i na wiele pozwolić sobie już nie mogłam. Mimo to wybrałam drogę na zachód i pociągnęłam ile mogłam do Leszna a potem do Kampinosu gdzie odbiłam na Józefów i dalej na północ aby dojechać ową boczną drogą do DW579. Do końca asfaltu jakoś mi szlo, potem przedarłam się przez to coś co tam zostało wyjeżdżone i wreszcie dojechałam do parafii gdzie odbywał się ślub. Albo się kończył. Tak czy inaczej od chwili kiedy skręciłam w Górkach na Starą Dąbrowę zaczęły mnie wyprzedzać kolejne lux-ultra-wozy szanownych garniaczków wracających z tego dla nich wszechpotomnego wydarzenia. Na szczęście tylko jeden z nich próbował mnie uszkodzić przejeżdżając za blisko. I to mimo iż jechał samosmrodzikiem mniejszym niż poprzedzająca go wielka terenówka, której kierowca jakoś lepiej znał gabaryty swojego pojazdu. Jak się chce - to się da. Pamiętać o innych. Jednak niektórzy mają po prostu za małego.
Ze Starej Dąbrowy do Dąbrówki jechałam i jechałam i dojechać nie mogłam. Droga w stanie mega ultra fatalnym, wąska, pełna wyrw i dziur. Jednak w końcu się skończyła, wypadłam na DW579 i tu przez telefon dowiedziałam się która to jest godzina. Straciłam duzo czasu na pokonywanie wertepów, szutrów, czegoś co miało być drogą a jeszcze nie było i z mojego planu odbicia na 899 i potem na 575 aby dojechać do Wyszogrodu zostały nici. Tutaj koniecznie muszę dodać, że poza późnawą porą problemem była jeszcze pogoda, która wyraźnie się psuła. Jak nie kropiło to próbowalo padać. Do domu dojechałam na moment przed deszczem, tak więc na trasie pewnie bym musiałą stanąć gdzieś albo i wracać mokrą z okolic Wyszogrodu do siebie. A po drodze zmokłabym jak kura i jeszcze nie miałabym nawet gdzie się zatrzymać, zjeść coś ciepłego i się wysuszyć bo przecież mamy bakcyla. Którego nie ma. Wielka panika nie wiadomo o co, na co i po co. A nie, moment... Przecież szumowina musiała zarobić "swoje 200 baniek".
Co dalej to nie wiem. Kiedy nie było bakcyla mogłam jeździć gdzie chciałam i jak chciałam. Się zmęczyąłm - siadałam na stacji w środku, mogłam się ogrzać albo ochłodzić i zjeść coś, albo i przedrzemać się. A teraz? Od razu po kupnie czegoś do zjedzenia wyganiają z budynku. Bo bakcyl! Łojejejejej!
Jeszcze kondycja - no coś tam jest, ale czułam jadąc, że ten 1 dzień przerwy to za mało po takich moich interwałach ale jechać się dało.


Kategoria Blue



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!