Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Katrinam z miasteczka . Mam przejechane 35541.45 kilometrów w tym 56.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 3363 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Katrinam.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 173.35km
  • Czas 07:58
  • VAVG 21.76km/h
  • Sprzęt Blue
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Wilgi i z powrotem

Sobota, 10 października 2020 · dodano: 10.10.2020 | Komentarze 0

Ożarów - Warszawa - Góra Kalwaria - Wilga - Warszawa - Ożarów
AVG: 21.75 km/h
MAX: 46.50 km/h

Dawno nie zrobiłam takiego dystansu. W planach była setka w sumie no bo niby mieliśmy podjechać sobie tylko z Wilanowa do Góry Kawiarni w Górze Kalwarii, ale jakoś tak się rozochociłam na Wilgę, koleżanka Asia podchwyciła i o 15 z minutami byliśmy w Wildze. W stronę na południe i na wschód niestety było pod wiatr, który chwilami nas mocniej przyhamowywał, ale za to z powrotem mając wiaterek w plecy dobrze nam się jechało z powrotem do stolicy.
Przy Górze Kawiarni siedliśmy na pół godziny chwilkę odpocząć. I kiedy tak siedziałm opodal roweru Kolegi, pod zegar słoneczny podjechało dwóch rowerzystów, rzecz jasna pionowych. Oczywiście zauważyli poziomke i zaczęły się komentarze, między innymi taki rowerzysty w koszulce "Cofidis", cytuję: "...nie jestem pewien czy to jest takie ergonomiczne...". Szanowny kolego rowerzysto - absolutnie nie! To są maszyny tortur! I to jeszcze ten konkretny model poziomki, z kierownicą U-bar?! Absolutnie maszyna do tortur! Przecież oczywiste jest, że podobna pozycja na fotelu przed TV również jest torturą... ;) Po tych słowach rozejrzałam się, jak okiem sięgnąć po horyzont wszyscy zebrani poza naszą trójką ubrani byli w super obścisłe lajkry więc widać było, że dosłownie każda z kilkudziesięciu osób, które przyjechały - ma pampersa. :D Także ten... I kto tu mówi o ergonomiczności? ;)

Wiele lat temu uczestnicząc w organizacji Mas Krytycznych walczyłam o budowanie infrastruktury rowerowej - nie wiedząc jeszcze co robię innym i sobie. Dzisiaj jak widzę powstałe "budowle" to absolutnie staram się omijać je szerokim łukiem i jak najmniej korzystać. W założeniach drogi dla rowerów miały być drogami przede wszystkim transportowymi. Niestety nasi ukochani biurwokracji z urzędów uszczęśliwi nas tworząc śmieszynki rowerowe, które nadają się do tego aby co najwyżej przejechać się po tym z dzieckiem a i to ostrożnie. Długo się tu rozpisywać - po prostu nie da się z tego korzystać, jeśli chce się naprawdę szybko przedostać z punktu A do puinktu B. Dzisiaj zatem jak i prawie zawsze zlekceważyłam śmieszynkę i jechałam jezdnią. W drodze do Warszawy dzięki temu mogłam zobaczyć jak bardzo to denerwuje kierowcę czerwonej Mazdy, za to wracając wieczorem po Wilanowskiej przekonałam się że nawet kierowca mniejszego auteczka jakim jest toyota yaris może się mocno zdenerwować i obtrąbić, dodatkowo przejeżdżając kilka centymetrów obok. Nie wiem co to dało obu kierowcom. Coś im się powiększyło? Bo ja ich zlałam ciepłym i żóltym wraz z brązowym. Dodatkowo przypominam kierowcy toyoty yaris, że nie jest od egzekwowania prawa. I w takim wypadku nawet użycie klaksonu jest _bezprawne_ ponieważ jego stosowanie dozwolone jest w przypadku zagrożenia/niebezpieczeństwa. No chyba, że pan w yarisce chciał mnie ostrzec przed swoimi dziwnymi manewrami na jezdni? Tak więc drodzy panowie kierowcy - zanim zaczniecie cokolwiek robić - pomyślcie.
"Ale pani/panu nie wolno tędy jechać!!!". No dobrz. I co? Jadę i co, zabijesz mnie swom samochodem?

173 kilometry. Kiedy zsiadłam pod domem z roweru dopiero wtedy poczułam, że sygnały dawane przez moje nogi na ostatnich kilomerach to nie było "low power" ale "no power". Dosięgnęłam granicy - co raczej mi się ostatnio bardzo rzadko zdarza. Padam po prostu.


Kategoria Blue



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!