Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Katrinam z miasteczka . Mam przejechane 34847.03 kilometrów w tym 56.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 3363 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Katrinam.bikestats.pl
  • DST 123.52km
  • Czas 05:26
  • VAVG 22.73km/h
  • Sprzęt Blue
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Nasielska

Sobota, 15 maja 2021 · dodano: 17.05.2021 | Komentarze 0

Ożarów - Leszno - Cybulice - Nowy Dwór Mazowiecki - Pomiechówek - Nasielsk - Pomiechówek - Nowy Dwór Mazowiecki - Czosnów - Łomianki - Mościska - Babice - Ożarów
AVG: 22.67 km/h
MAX: 47.37 km/h

Chciałam mieć setkę. I w zasadzie to mam chcoiaż czuję, że sie popsułam i to mocno. Ale przecież o to chodziło.
Z domu wyjechałam koło 13 i poleciałam standardowo na Leszno. Nim jednak przejechałam 3 kilometr do końca, napotkałam na swojej drozde Monikę i Pawła z Tour de Foundacja i tak postaliśmy dłuższą chwilę gadając o różnych planach. Kiedy się pożegnałam z NImi ruszyłam dalej po najprostszej możliwej trasie do Leszna, ale prowadzącej nie do końca na Białutki ale z odbiciem na północ do Zaborówka. Z Zaborówka standardowo już szybo do Leszna, a potem odbiając na północ na Kazuń. Droga na zachód była dość męcząca, wiatr robił co mógł aby mnie spowolnić, przeloetowa tylko momentami wychodziła poza 22-23 km/h. Dopiero po zjechaniu na DW579 poczułam nieco wiatru w skrzydłach ale z kolei pojawiło się kilka niewielkich wzniesień które uniemozliwiły mi uzyskanie pełnych przelotowych prędkości. Tak czy inaczej w Baltice w barze byłam z pół godziny później. Ledwo co zdążyłam zamówić, jeszcze nie zdążyłam dobrze usiaść aby poczekać a już pyszne fryteczki stały gotowe do odebrania :D To jest fast food! ;)
Po zjedzeniu z radością ruszyłąm dalej na północ przez Cybulice Małe i Duże do Kazunia i do Nowego Dworu Mazowieckiego. Tam przeleciałam przez rondo, most, potem drugi most i zaczeło się podjeżdżanie pod górkę z oszołamiającą prędkością 11-12 km/h :D Już wtedy dawało się odczuć pierwsze kilometry jakie pokonałam ładująć ile wlezie jak również poprzedni dzień ze szpadlem w ręku.  Kiedy wjechałam do Pomiechówka czułam się jak urzeczona - wreszcie ponownie w tym znakomitym maisteczku, Domu Większości Brevetów jakie odbywały się do nie tak dawna. Stąd też od razu skręciłam na Nasielską i pojechałam dalej do Nasielska. Po drodze minęłam lody i zapiekanki - dowód na to, że dobry handel moze się rozwijać - i nawet nie spojrzałąm czy są otwarcie bo było to dla mnie niemalże pewne. Skoro mieli gości i była wspaniała sobotnia wiosenna pogoda bez deszczu. Droga do Nasielska to było już odliczanie kilometrów. Wiedziałam, zę chcę wjechać i zaraz wyjechać. Wiedziałąm też, że najgorzej jest do wsi na zakręcie, a potem skok do szkoły i ze szkoły to już tylko 4 kilometry. A jednak dłużyło się to i dłużyło. Dobrze że było na co popatrzeć, że widoki w tym miejscu Mazowsza są takie przyjemne dla oka. W Nasielsku nie zawróciłam jednak tylko skręciłam w prawo aby dojechać do Orlenu, gdzie dopiłam resztę Osika, wrzuciłam butelkę do kosza i pojechałąm z powrotem do Pomiechówka praktycznie bez zatrzymywania się, nie licząc krótkiego postoju na zmianę spodenek krótkich na długie. Zbliżał się wieczór i spodziewałam się pewnego ochłodzenia, a nogi lepiej pracują w cieple a nie zimnie. Szkoda też kolan. W Pomiechówku zamówiłam zapiekankę tradycyjną ale bez keczupu i przyznaję, że mogłaby być ciutkę lepsza. Ale dla mnie liczyło się tylko to aby coś wszamać, dać jakąś paszę Organizmowi, troszkę węgli i nieco białka na początki odbudowy mięśni. 10 minut odpoczynku włącznie z jedzeniem i nim zdążyłam na dobre odetchnąć, to już siedziałam w siodle czyli w foteliku i grzałam na mosty do NMD.
Droga z powrotem niewiele się różniła od tej zaliczonej wcześniej nie licząc szybkich zjazdów w kilku miejscach, gdzie wcześniej ledwo co się wdrapywałam. Dopiero w Czosnowie skręciłam na Rolniczą, któą pognałam do Łomianek. Jak zwykle ta ulica się ciągnie i ciągnie, nie ma na niej nic ciekawego do oglądania. Aczkolwiek kupiłam w jakimś sklepiku 2 jogurty na kolację i Osika na zapas na drogę bo został mi już tylko 1. W Łomiankach jak zwykle przebiłam się przez S7, poszłam na Mościsk, a dalej to już oczywście do Babic. Każdy kolejny kilometr już był trochę bardziej męczący ale widok pierwszej setki na liczniku wynagradzał wszystkie starania. Warto było - dzięki temu mam pewien krok - jak co roku - zaliczony w drodze do Kaszeberundy. :)


Kategoria Blue



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!