Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Katrinam z miasteczka . Mam przejechane 35541.45 kilometrów w tym 56.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 3363 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Katrinam.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 9.09km
  • Czas 00:27
  • VAVG 20.20km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Sprzęt RedBlackBolid
  • Aktywność Jazda na rowerze

Strasbourg - do pracy i z powrotem

Piątek, 15 marca 2024 · dodano: 15.03.2024 | Komentarze 0

Strasbourg
AVG: 19.93 km/h
MAX: 31.77 km/h

Dzisiaj przejrzałam stareńkie wpisy sprzed lat, zwłaszcza z pewnego roku kiedy miałam do pracy blisko 30 kilometrów. Widziałam je już wcześniej, pamiętałam o nich, o wynikach tamtejszych wyjazdów rowerowych. Ale dzisiaj kiedy zaczęłam je przeklepywać do arkusza, kiedy popatrzyłam nie tylko na odstępy pomiędzy tymi "treningami" - które wtedy jeszcze treningami de facto nie były - zrozumiałam, ile pracy włożyłam i jakie wyniki wyciągnęłam z tak wykonywanego dystansu. I okazało się, że wcale nie jeździłam co drugi dzień jak źle pamiętałam - ale były dni, kiedy jeździłam codziennie, nawet przez 4 dni z rzędu... Można by pomyśleć, że musiałam się nieźle zakatowywać, ale średnie prędkości jakie pokazywał wówczas licznik ewidentnie temu zaprzeczają. One trzymają pewien określony poziom, a jeśli nawet się zmniejszają to tylko trochę.
Mija chyba miesiąc od chwili kiedy wznowiłam treningi. Dzięki wspomnieniom z tamtej wiosny, z tamtych wyjazdów mogłam powtórzyć pewne określone kroki. Czyli po pewnym krótkim okresie "rozruchu" dorzuciłam interwały. Jak? Prosto: "a na tej prostej dojdę do 26 km/h!". Wdeptywałam pedały i rower osiągała tą prędkość. Oczywiście pojawiała się też i zadyszka i nogi trochę bolały. Potem z 26 zrobiło się 28, a wkrótce i 30 km/h. "Czy na tym dystansie do zakrętu dam radę rozpędzić się do 30 km/h?". Za pierwszym razem prawie mi brakowało miejsca. Ledwo się rozpędziłam a już hamowałam. Ale kolejne powroty z pracy do mieszkania - kolejne próby. I dzisiaj na 1/3 dystansu miałam tyle ile trzeba. Mimo iż nie chciałam przeginać.
I podobnie to wyglądało 11 lat temu. Kiedy startowałam z sygnalizacji najszybciej jak się tylko dało, goniłam ile wlezie do kolejnego skrzyżowania, do kolejnych świateł. Nie patrzyłam czy dyszę, czy mi ścieka pot po plecach czy po rękach. Liczyło się przekroczenie kolejnych km/h, kolejnego limitu, pokonanie własnego "nie da się".
Dlaczego przez kolejne 11 lat było mi z tym trudniej? Długo tłumaczyć. Ale na dniach wszystko stało się jasne. Dla mnie.
Jedno jest pewne - jeśli słyszałam od ultramaratończyków, że "żeby jeździć trzeba jeździć" - to częściowo jest to prawda. Bo tak naprawdę żeby jeździć takie dystanse trzeba zap...alać. Zapitalać wyciskając na treningach 110%, aby potem w kolejnych dniach zobaczyć prawidzwe wyniki.
I faktycznie odwrócona periodyzacja bardzo dużo robi i robi znacznie więcej niż kolejne zwiększanie dystansów. Bo tak naprawdę nie trzeba zrobić 100 km kilka razy aby udało się w końcu osiągnąć przelotową 25 km/h. Wystarczy zrobić naście razy krótsze dystanse z interwałami. Ostatnie moje wyniki to potwierdzają.
Oczywiście na wyćwiczenie wytrzymałości dystansowej potrzeba jeszcze mnóstwa wyjazdów, ale ja już widzę światełko w tunelu i do niego dążę i wiem jak do niego dojechać :)


Kategoria Nowy



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!