Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Katrinam z miasteczka . Mam przejechane 34847.03 kilometrów w tym 56.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.76 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 3363 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Katrinam.bikestats.pl
  • DST 116.46km
  • Czas 05:17
  • VAVG 22.04km/h
  • Temperatura 32.0°C
  • Sprzęt RedBlackBolid
  • Aktywność Jazda na rowerze

Strasbourg - kolejna dłuższa wycieczka na południe

Sobota, 10 sierpnia 2024 · dodano: 10.08.2024 | Komentarze 0

Strasbourg - Kehl - Offenburg - Strasbourg
AVG: 22.01 km/h
MAX: 37.80 km/h

Jakoś nie chce mi się szukać wszystkich wsi i miejscowości przez które dzisiaj przejechałam. Za dużo ich było.|W planie była dłuższa wycieczka, ale jeszcze wczoraj nie miałam konkretnego planu, który urodził się wieczorem. Właśnie wtedy stwierdziłam, że potrzebuję nowego narzędzia - do cięcia. Elektrycznego, czegoś w rodzaju diaksa ale mniejszego. To wiązało się oczywiście z wizytą w markecie po niemieckiej stronie, do tego doszły małe zakupy w Kehl no i się zrobiłoby około 50 kilometrów. A to raczej za mało.
Dlatego będą już w Offenburgu znalazłam jadłodajnię kilkanaście kilometrów na południe i do niej ruszyłam. Jak się okazało na miejscu akurat ta jadłodajnia nie przypadła mi do gustu, więc znalazłam kolejną przy autostradzie A5. Ciekawostką jest to, że w Niemczech nie ma żadnego problemu aby dostać się rowerem na MOPa przy autostradzie. Wszystko otwarte. Nie trzeba się zastanawiać czy furtka czy brama będzie otwarta, a jeśli nie będzie to czy ktoś otworzy przez domofon albo coś. Po zjedzeniu i doładowaniu smartfona ruszyłam dalej kierując się na pobliski market skąd chciałam przywieźć sobie do mieszkania jabłka i jajka. Średni pomysł w sumie. Ale właśnie wtedy przy sklepie Organizm powiadomił mnie, że no jakby to powiedzieć... Ale do kolejnego mostu to raczej nie dojadę. Bez większej przerwy w podróży. Dlatego nagięłam się i skierowałam się do "Gzg", czymkolwiek to miejsce na rzece Ren by nie było przy miejscowości Rhinau. A tak serio - tam kursuje prom. Trochę się obawiałam, jak to wygląda, co ile kursuje prom itd. Na pewno prom miał być kompletnie za friko.
I faktycznie - kompletnie za friko. Co lepsze - jeśli prom w Gassach jest linowy i kursuje co jakiś czas i trochę mu się schodzi - to ten na Renie zapitala. I nie chodzi na linie, ale ma normalny napęd. I wygląda to tak, że sterujący siedzi sobie cały czas w kabinie, nigdzie z niej nie wychodzi. Dobija do brzegu, rampa opuszczona, samochody zjeżdżają w odpowiednim szyku. Nikt niczego nie pilnuje, nie koordynuje. Kierujący samochodami doskonale wiedzą co i gdzie i jak mają robić. Piękny porządek. Po przyjęciu samochodów na pokład, prom rusza od razu w drugą stronę, po minucie jest na drugim brzegu, wyładunek i z powrotem. Działa to błyskawicznie.
Z Rhinau skierowałam się oczywiście już prosto do kanału, wzdłuż którego prowadzi ścieżka do Strasbourga. W dużej części zasłonięta drzewami i inną roślinością, co sprawia, że w tak gorący dzień jak dzisiaj jedzie się tamtędy w cieniu, jest w miarę przyjemnie... O ile jakiś srak nie naptaka na rękę... Jak mi dzisiaj :P
Kondycja? Coś tam było, dopóki nie wypaliłam węgli. Potem się pojawiło dłuższy czas po jadłodajni i znowu zniknęło. Tym razem nie ładowałam się w siebie batonów proteinowych ani innego ścierwa. Doskonale pamiętam przecież czas, kiedy robiłam setki kilometrów nie podjadając, więc po co kupować i truć siebie jakimiś wysokoprzetworzonymi ścierwami?
Na pewno jest wytrzymałość - utrzymać na moście tramwajowym nad Renem 20 km/h na podjeździe? Albo potem 22 nad autostradą w drodze na prom? No tego dawno nie widziałam. A i momentami wchodziłam na 4 bieg, więc coś się zadziało dobrego. Na pewno brakuje mi typowych przejazdów przez miasto jak w Warszawie: starty spod sygnalizacji, błyskawiczne rozpędzenie się do maksymalnych prędkości, a potem wyhamowanie przed kolejnymi światłami i powtórka. To są właśnie interwały. Takie, których teraz mi brakuje. Raz, że mam za mały dystans do pracy, a dwa, że tu na czerwonym stoją tylko samochody... Więc głupio by było stać... ;)
Po dzisiejszym czuję się styrana. Ale nie padam z nóg jak po wycieczce do Selestat czy wycieczce na północ po Niemczech czy do Ottenheim Gzg. Jest trochę lepiej. Chociaż przyjechałam później i nie skończyłam trasy w upale.


Kategoria Nowy



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!