Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Katrinam z miasteczka . Mam przejechane 35541.45 kilometrów w tym 56.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 3363 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Katrinam.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 53.11km
  • Czas 03:34
  • VAVG 14.89km/h
  • VMAX 64.07km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt Raptobike Low Racer
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zlot Rowerów Poziomych w Osek - cz.3

Sobota, 31 sierpnia 2024 · dodano: 31.08.2024 | Komentarze 0

Osek i okolice
AVG: 14.88 km/h
MAX: 64.07 km/h

2/3 pokonanej trasy można zobaczyć tutaj:
https://pl.mapy.cz/s/lekupodebe
Jednak z Horskiej Chaty - restauracji - zdecydowałam się na bezpośredni powrót do Autokempu Osek. Nie chciałam dowalać nogom, które nie tylko dostały wczoraj i przedwczoraj ale dzisiaj przeszły prawdziwą gehennę. Czyli bardzo długi i bardzo stromy podjazd w lesie. Tam też widziałam jak w ciągu kilku kilometrów ilość podjazdów powolutku zbliża się i przekracza ~500 metrów. Powolutku - bo nachylenie stoku po którym się wdrapywałam przeważnie było powyżej 6%, zazwyczaj rzędu 7%, momentami tylko schodząc do "miłych dla nóg" 4%. Moja prędkość początkowo przekraczała 7 km/h, aby na koniec spaść do 6 km/h. Jednak najlepsze w tym było to, że jesli wczoraj jadąc na obiad starannie unikałam wdrapywania się po 10-12% do zamku podprowadzając rower kilkaset metrów - tak dzisiaj te 8-10% a momentami i 12-13% "jakoś" pokonałam jadąc. Jakoś. Bo po zaliczeniu tego przewyższenia, moje nogi kategorycznie zbuntowały się przeciwko jakimkolwiek próbom osiągania wyższych prędkości na płaskich częsciach dróg - których w sumie nie było tak wiele :P
Myślę, że to jest mój życiowy rekord. Pokonać ponad 500 metrów przewyższeń w ciągu bodaj godziny. Przy czym wg Stravy, w czasie tej wycieczki podjechałam pod 849 metrów!
8 4 9 metrów na dystansie 53 kilometrów. Czyli średnio 16 metrów na każdy pokonany kilometr trasy.
Oczywiście przed wyruszeniem w drogę obawiałam się, że Raptobike - podobnie jak i Hurricane - może mieć problemy przy takich podjazdach, bo jednak przy niewielkich prędkościach czasami stabilizuje się tor jazdy dość energicznymi ruchami kierownicy. Jednak nie tym razem bo Raptobike nie ma aż takiej ilości biegów "na dole" aby umożliwić "młynkowanie". I to też jest problem, bo te podjazdy chwilami musiałam pokonać na momencie obrotowym i mocy a nie kadencyjnie. I tu wielka chwała dla moich nóg, które temu podołały.
Był podjazd - jest zjazd. Długi. Mocno nachylony, momentami sięgający nie tyle tam pokazanych na znakach 9% ale pewnie i 12%. Raptobike w takich miejscach przyspieszał niczym jaka rakieta startująca w kosmos. Dwa momenty i na liczniku 40 km/h A chwilę potem i 50 i za momencik 60 km/h i... I tu stop przyspieszania, bo ten rower chwilowo ma tylko hamulce "wibrejk" czyli V-brake, które nadają się do hamowania w mieście w Warszawie, a nie do skutecznego hamowania na serpentynie. Obręczy kół chyba nie spaliłam, żadna dętka nie wybuchła, ale było kilka momentów, kiedy mocno się zastanawiałam czy na pewno te oba hamulce dadzą radę. One co prawda zostały przetestowane już wczoraj na nieco mniejszych zjazdach, ale przy tak dużym nachyleniu dzisiaj mogły już sobie po prostu nie poradzić. Co ciekawe, tylny SingleDigit potrafi nawet zatrzymać tylne koło i kilkakrotnie dohamowywałam czując jak tylne koło driftuje gdzieś za mną. Na szczęście ten rower ma duzy rozstaw kół i tył nie zarzuca podczas takich ostrzejszych manewrów.







Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!