Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Katrinam z miasteczka . Mam przejechane 37154.89 kilometrów w tym 56.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.82 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 3363 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Katrinam.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 13.03km
  • Czas 00:38
  • VAVG 20.57km/h
  • Temperatura 7.0°C
  • Sprzęt Raptobike Low Racer
  • Aktywność Jazda na rowerze

Strasbourg - treningowo bez celu

Wtorek, 4 marca 2025 · dodano: 04.03.2025 | Komentarze 0

Strasbourg
AVG: 20.56 km/h
MAX: 41.24 km/h

Ponownie przyjechałam do Strasbourga, ponownie przyszedł czas na trenowanie, którego w Polsce nie udało mi się jakoś ogarnąć. Jedną z pierwszych rzeczy jaką zobaczyłam po przyjeździe był brak powietrza w tylnym kole Belugi... Z braku czasu i chęci sięgnęłam zatem po Raptobike, który czekał tu od paru miesięcy, a dzisiaj wystarczyło mu tylko dokręcić pedały, dorzucić wyposażenie do torby, dopompować oba koła i rower był gotowy do jazdy. Zgodnie z moimi przewidywaniami i założeniami - trening na Beludze poskutkował znakomitymi osiągami na RLR. W porównaniu do Belugi to jest rakieta. Te (marne?) "30 km/h" na nim robi się znacznie szybciej i łatwiej. I tyle też udało mi się osiągnąć chociaż z pewnym trudem na niewielkim podjeździe na Rue de la Rochelle. I właśnie kiedy dojeżdżałam do przejazdu dla rowerów, jakieś 10 metrów przed skrętem w lewo zatrzymałam się. Czułam obecność pojazdu z lewej strony jadącego równolegle do mnie, a ponieważ nie zamierzałam korzystać z tego przejazdu - po prostu stanęłam jakieś 10-15 metrów przed osią przejazdu. Spojrzałam w lewo i zobaczyłam TIRa, który powoli dojeżdżą do przejazdu dla rowerów i zatrzymuje się. I czeka... I czekał... na mnie? Chyba tak. Kierujący już mnie nie widział, bo prawdopodobnie znalazłam się w jego kącie martwym, a jednoczesnie moja wysokość powodowała, zę ten ktoś obawiał się, że mogę nagle się wyłonić i mu wjechać pod koła... Czego oczywiscie nie miałam zamiaru robić, w ogóle nie zamierzałam korzystać z tego przejazdu. Po dłuższej chwili TIR ruszył dalej, w międzyczasie nadjeżdżający TIR z przeciwka również stanął na moment... I po chwili oba ruszyły dalej.
Wyobrażacie to sobie? W Polsce?
Ale to nie koniec.
Rue Guynemer - jadąc po pasie dla pieszych i rowerzystów, w kierunku zgodnym z kierunkiem jadących samochodów (ulica jednokierunkowa) zatrzymałam się na końcu ulicy, aby skręcić sobie w lewo. Jadący za mną dostawczak... Zatrzymał się i mrugnął aby mnie przepuścić. I to pomimo tego, że w ogóle jeszcze nie skręcałam, że nawet nie miałam skręconego koła, że nawet nie patrzyłam w lewą stronę. W tym kraju obowiązuje jakaś inna kultura. Niestety tylko momentami. Kilka minut wcześniej kiedy wjeżdżałam na skrzyżowanie równorzędne, jakiś pajac w osobówce mnie obtrąbił bo on... dopiero dojeżdżał i zwalniał i myślał, że... Że co? Że się przeteleportuję robiąc mu miejsce? Że zniknę? Bo jaśnie wielmożny panicz żabojadek chce przejechać? Jestem pierwsza na skrzyżowaniu to korzystam, proste. A jak się ślimakojadowi nie podoba to niech oddali się pospiesznie w przeciwnym kierunku ;)





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!