Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Katrinam z miasteczka . Mam przejechane 38832.13 kilometrów w tym 66.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.88 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 3363 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Katrinam.bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 105.04km
  • Czas 04:38
  • VAVG 22.67km/h
  • Temperatura 30.0°C
  • Kalorie 1557kcal
  • Sprzęt Raptobike Low Racer
  • Aktywność Jazda na rowerze

Strasbourg - Hagueanu

Niedziela, 20 lipca 2025 · dodano: 20.07.2025 | Komentarze 0

Strasbourg - Hagueanu
AVG: 22.62 km/h
MAX: 52.66 km/h
TSS: 293, IF: 0.81, Kcal: 1557, VI: 1.28
NP: 122, Avg: 95, Max: 543 1min: 325
HW: 129, Max: 174 (!)

Początkowo nogi odmawiały jazdy, musiałam przejechać dobre kilka kilometrów aby je rozjechać, aby się rozgrzały i zaczęły dobrze podawać. Ale kiedy się rozgrzały, to okazało się że pomimo dłuzszej przerwy jadą naprawdę bardzo dobrze. Znacznie lepiej niż było to w okolicy Zlotu w Polsce. Te kilka dni przerwy dało możliwość porządnego zregenerowania się im, ale również Organizmowi. I efekty tego odpoczynku są naprawdę bardzo dobre, o czym świadczyły dzisiejsze osiągi na podjazdach czy nawet "na prostej płaskiej".
Cel jazdy na dzisiaj był nieokreślony, chciałam walnąć jakieś ~60 kilometrów, ale jechało mi się tak dobrze, że postanowiłam kierować się do jakiejś jadłodajni dopiero wówczas, kiedy osiągnę 30 kilometr. I kiedy to nastąpiło, to jakoś tak wybrałam Hagueanu, zobaczyłam że mam do niego 26 kilometrów i... odpaliła mi się ambicja i motywacja. Ja nie dam rady??? Potrzymajcie mi izotonik...;) 
Motywacja i ambicja spowodowały też, że na pewnym podjeździe postanowiłam nie zwalniać i utrzymać prędkość. I tak ciagnęłam i ciągnęłam i nogi podawały z trudem, ale głowa kazała nogom pchać. I one ciągnęły z największą możliwą siłą... Full power. Aż w pewnej chwili Wahoo mi pokazał bodajże 6 diodę LED. Rzuciłam okiem a tam HR 173 BPM... Przesadziłam. Takiego maltretowania się jednak nie było w planach. Troszeczkę musiałam odpuścić, ale i tak na kolejnych podjazdach trzymałam moc.
Oczywiście te wspaniałe osiągi w jeździe do czasu, kiedy zaczęłam wracać z Hagueanu, bo wówczas przypomniało mi się, że faktycznie miało wiać, miało być burzowo i takie tam. I faktycznie - dmuchało ostro. Jednak po kilkunastu kilometrach wiatr nieco się zmniejszył, ja zmieniłam kierunek jazdy z południowego na południowy-wschód/wschód przez co ominęłam chmury burzowe częściowo i też rejony gdzie najbardziej by mi przeszkadzał wmordewind. Niestety w pewnym momencie wjechałam pod chmurę z deszczykiem, ale niewiele mnie zmoczyło bo uciekłam pod jakiś daszek i chwilkę przeczekałam aż to przejdzie. Tutaj taki deszcz jest dość krótki, nie są to takie ulewy jak w Polsce, więc chwila moment i jechałam dalej.
Aczkolwiek to i tak było już prawie na samym końcu, kiedy zostało mi już z 8 kilometrów do mieszkania i przez chwilę żałowałam, że nie wybrałam prostej proponowanej trasy przez Mapy.cz, ale wówczas nie miałabym tych 100 kilometrów na liczniku ;) A co "setka" to "setka".
Jak się okazuje, tu niedaleko La Wantzenau mają Park Animalier: https://maps.app.goo.gl/tBzDmhJMiUjWVSK9A
Całkiem ciekawe miejsce, przypominające mi nieco podobne miejsce gdzieś niedaleko Wilgi w Polsce, gdzie również mają takie fajne większe "zwierzątka" na zamkniętym wybiegu. (stamtąd są poniższe zdjęcia).
A co do podogy to dodam jeszcze, że kiedy wychodziłam było około 30^C, potem podczas jazdy licnzik pokazywał mi 36^C, 34^C a na koniec kiedy popadało zrobiło się tylko 23.










"Co tam? Pstrykniesz mi fotę, co?" ;)

"Tak dobrze? Dobrze wyjdę na zdjęciu, co?" ;)







Église Saints Nazaire et Celse w Brumath

I na koniec gratisowo zdjęcie sprzed chwili, przepiękny zachód Słońca, 21:15.






Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko znajomi. Zaloguj się · Zarejestruj się!