Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Katrinam z miasteczka . Mam przejechane 35541.45 kilometrów w tym 56.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 3363 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Katrinam.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2024

Dystans całkowity:696.90 km (w terenie 2.00 km; 0.29%)
Czas w ruchu:31:02
Średnia prędkość:22.46 km/h
Liczba aktywności:19
Średnio na aktywność:36.68 km i 1h 38m
Więcej statystyk
  • DST 8.99km
  • Czas 00:25
  • VAVG 21.58km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Blue
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kościerzyna - powrót z mety

Niedziela, 9 czerwca 2024 · dodano: 09.06.2024 | Komentarze 0

Kościerzyna
AVG: 21.13 km/h
MAX: 46.67 km/h

Powrót z Mety Kaszeberundy na Markubowo.


Kategoria Blue


  • DST 199.55km
  • Czas 08:27
  • VAVG 23.62km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt Blue
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kaszeberunda - próba 215 km

Niedziela, 9 czerwca 2024 · dodano: 09.06.2024 | Komentarze 0

Kościerzyna i okolice
AVG: 23.57 km/h
MAX: 58.83 km/h

Na wstępie trzeba napisać wprost: jeszcze 2 tygodnie temu, a nawet miesiąc temu byłam pewna, że nie pojadę na wiecej niż 120 km. W kwietniu przeszłam długie przeziębienie, które nie tylko zahamowało proces treningu, ale także mnie cofnęło. Straciłam czas i możliwości dotrenowania do odpowiedniego poziomu, nie wykonałam założonego planu mającego zwiększyć moją wytrzymałość "dystansową". Nie uzyskując tego udało mi się osiągnąć jednak jakiś poziom wytrzymałości "szybkiej", dzięki czemu nie byłam taka "bezbronna" na dzisiejszym maratonie i mogłam się czymś wykazać - ale tylko na początku wydarzenia. Odpowiedni trening mógłby też wzmocnić mięśnie współpracujące ze stawami kolanowymi.
Wystartowałam w II grupie, o 6:12. Przez kilka dłuższych chwil jak zawsze pędziłam pierwsza, ale to było tylko chwilowe bo szoszoni niebawem mnie szybko wyprzedzili. Rozpoczęła się długa jazda do niby wcale nie tak odległego I punktu w Borsku, gdzie zawsze czeka na startujących jajecznica, kanapki ze smalcem, herbata i kawa. Po kilkunastu minutach rozgrzewania się Organizm działał już jak powinien, a mięśnie nóg zaczęły pozwalać na więcej i więcej. Dzięki temu mogłam nie tylko utrzymać pozycję, ale jeszcze wyprzedzić kilka osób startujących w I grupie. Dało mi to sporą wiarę w swoje mozliwości i cisnęłam dalej. Na 20 kilometrze w lusterku pojawił sie znajomy poziomkowicz - Osesku - który chwilę później wyprzedził jadąc w małej grupce spionowaconych. Sądziłam, że wcześniej wyprzedzi nas Pająk, a jednak nie. Niestety na 22 kilometrze przed moimi oczyma pojawiła się żólta flaga, a kolejny kilometr dalej załopotała czerwona - kończył się cukier. Zjechałam na bok próbbując uniknąć bomby, szybko dojadłam batonika, popiłam i pojechałam dalej. Ale i tak o bombę się omsknęłam i delikatnie ją poczułam.
Na punkcie w Borsku dogoniłam Osesku, a sama chwyciłam jajecznicę, kanapki ze smalcem, ogórka małosolnego i oczywiście herbatę z mlekiem. Dosyć szybko to pochłonęłam i szybko wsiadłam na rower, ale już czułam pewne problemy. Zastanawiałam się czy lecieć na 120 czy ciągnąc i próbować przejechać te 215. To był by olbrzymi sukces biorąc pod uwagę bardzo słabe przygotowanie. Słabe? Na pewno było ono lepsze niż te, które miałam 11 lat wcześniej, w 2013 roku. Dużym utrudnieniem było to, że rozjazd dzielący trasy 120 i 215 kilometrów jest znacznie przez drugim punktem w Laskach. Jednak kilka kilometrów po opuszczeniu punktu w Borsku jechało mi się już trochę lepiej. Dlatego zaryzykowałam i czując się w pełni zadowolona i dumna - ostro skręciłam za szoszonem na drogę do Lasek. Tak dobrze mi się jechało, tak dobrze trzymałam się tego jadącego powolnie - pewnie odpoczywającego? - szoszona. Ale już wtedy czułam, że coś jest nie tak z prawym wiązadłem krzyżowym w kolanie. Że coś jest nie tak również z odległością suportu od fotelika. Tak więc zaraz po wjechaniu na punkt w Laskach wzięłam się za niezbędne poprawki, przysunęłam fotelik do przodu roweru. Specjalnie posiedziałam nieco dłużej, zjadając wiecej ciasta aby dać Organizmowi niezbędne węglowodany. Oczywiście lekko przesadziłam i miałam potem lekki zjazd, ale jechało mi się kolejne kilometry zupełnie nieźle. Aż do Swornychgaci. Chociaż w zasadzie na kilka kilometrów jeszcze przed tą wspaniałą miejscowością dostawałam pewne niepokojące sygnały. I w Swornychgaciach dostałam czerwoną lampkę. Jeden krótki przystanek i zastanawianie się co dalej, ale chciałam i wiedziałam, że już muszę jechać dalej. Dlatego w końcu podczepiłam się pod jakiegoś grawelowca, jadącego na szerszych oponach, który jechał niezbyt szybko pod silny wiatr i po prostu trzymając się jego koła przejechałam kilkanaście kilometrów. Aż do momentu w którym stwierdziłam, że te 20-21 km/h to nieco mało i sama mogę pojechać szybciej. I faktycznie leciałam sobie chwilami nawet "aż" 25 km/h. Nogi czuły się z tym nieźle, zwłaszcza jak nie wiało za mocno i jechałam... w dół. Bo kiedy musiałam pocisnąć, to już powoli brakowało sił. W ten sposób siłując się z wiatrem, z nogami dojechałam do Przechlewa a potem do rozstaju dróg, na którym zgodnie z trasą odbijaliśmy z powrotem do drogi DW212, która chcieli ominąć - nie wiem czemu - organizatorzy. I tak po kilometrze odjeżdżaliśmy do nawierzchni, która była kiedyś asfaltowa, ale ktoś potem posypał ją jakimś tłuczniem, przejechał walcem i tak zostawił. A Organizatorzy Kaszeberundy tego jakby chyba nie sprawdzili i kierując nas tam zaserwowali nam 16 (szesnaście!!!) kilometrów jazdy takim czymś:
https://maps.app.goo.gl/6J1RjtyD5cJYJjMy7
16 kilometrów później kiedy zobaczyłam asfalt nie mogłam uwierzyć własnym oczom, że to juz koniec PIEKŁA... A kiedy wyjechałam na ASFALT - taki gładki, wiecie - to mój rower nagle zaczął jechać normalnie, a nie podskakiwać! WOW. Niestety ja i moje nogi byliśmy już tak zjechani po tym kawałku wertepów, że mieliśmy DOSYĆ. A tymczasem do kolejnego punktu w Lipnicy dalej było jeszcze kilkanaście kilometrów. Jak to? No bo ktoś wymyślił, że pomiędzy punktami w Laskach i w Lipnicy będzie ~70 kilometrów niczego. Niczego - poza takim wspaniałym urozmaiceniem jak ten kawałek wertepów.
Do Lipnicy dojechałam zmordowana. Miałam już serdecznie dosyć. Wchłonęłam pomidorówkę, popiłam, dojadłam kolejnego batonika i ruszyłam dalej za gravelowcem (nr startowy 26), który w międzyczasie mnie dogonił. Swoją drogą - bardzo Ci dziękuj Kolego za pomoc, że pozwoliłeś mi trzymać się swojego koła i wtedy kiedy jechaliśmy pod wiatr i wówczas, kiedy ciągnęliśmy kilka kilometrów razem do Udorpia.
Udorpie, Ugoszcz a potem Kostki gdzie wjjeżdża się na wzgórze przy pięknym jeziorze. W 2013 roku miałam olbrzymi problem z pokonaniem tej części trasy. Potem przez kolene lata często nie musiałam nawet zmieniać blatu z przodu - ale w tym roku nogi miały dość i tarczę musiałam zmienić na mniejszą, aby te wzniesienie pokonać. I to był ten moment, w którym dotarło do mnie, jaki jest stan moich nóg. W Studzienicach dostałam bardzo mocne potwierdzenie od nóg: NIE. Kolejny krótki ale stromy podjazd i kolejna redukcja do małej tarczy z przodu! Kiedy normalnie rok temu nie musiałam tego robić. I oczywiście na prostej, kiedy było poziomo ja trzymałam większą prędkość niż rok temu - rzędu nawet i 30 km/h. Ale było to spowodowane bardzo silnym witatrem w plecy - który jednak na podjazdał mi wiele nie pomagał a do tego mocno wychładzał. A po drugiej stronie Drogi Krajowej 20 cekało mnie kilka bardzo dużych wzniesień. A przecież ja swój plan minimum - 120 kilometrów - miałam już zaliczony. Po co mam się pchać dalej? Powiększać kontuzje obu kolan a przede wszystkim prawego wiązadła krzyżowego? Głowa - chciała. Ale ciało jasno mówiło - NIE.
Dlatego przy wylocie na DK20 odmachalam panu policjantowi, że jadę w prawo a nie w lewo i poleciałam prosto na metę. Aby odebrać medal nie za Profesora ale za Doktora. Ale za to na pewno Habilitowanego - bo przecież na końcu miałam mieć ponad 190 kilometrów. To jak bardzo byłam zjechana uświadomił mi też ostatni przystanek - na 8km przed metą. Musiałam zjechać, musiałam usiąść na ławce, odetchnąc, zjeść kolejnego batonika, napić się i dopiero mogłam jechać dalej.
Na Mecie prosiłam o medal dla Doktora, ale niestety wszystkie medale mieli identyczne, także cóż... Niby mam medal Profesorsko-Doktorski-Magistrowy ale wiem swoje. Zrobiłam 199 kilometrów, czyli tak znacznie więcej niż zakładałam. Do tego jakby tego było mało - ze średnią większą niż rok temu bo 23.59 km/h a nie 23.40.
Wiem co poszło nie tak, wiem czego mi zabrakło, wiem co zrobić aby było lepiej. Wnioski wyciągnięte, zabieram się do pray aby za rok ciągnąć na kole szoszonów jadących w "pociągach". Taki CEL stawiam sobie na kolejny rok.
O ile Organizatorzy wyprostują odpowiednio południowo-zachodni skraj trasy.


Kategoria Blue


  • DST 5.81km
  • Czas 00:28
  • VAVG 12.45km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt Beluga
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kościerzyna - do biura zawodów

Sobota, 8 czerwca 2024 · dodano: 08.06.2024 | Komentarze 0

Kościerzyna
AVG: 12.10 km/h
MAX: 34.35 km/h

Krótka traska po miescie do zawodów. Przy okazji lekki test roweru, który w transporcie stracił mocowanie lampki i lekko uszkodził lusterko.
Po powrocie w rowerze nasmarowałam napęd - z braku (zapominalstwo) odpowiedniego rowerowego, dostał olej pewnego znanego producenta olejów silnikowych, 5W30. O dziwo - napęd roweru pracuje na tym znakomicie.


Kategoria Blue


  • DST 20.36km
  • Czas 00:46
  • VAVG 26.56km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Blue
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ożarów - ekspresem do Pilaszkowa

Piątek, 7 czerwca 2024 · dodano: 07.06.2024 | Komentarze 0

Ożarów - Pilaszków
AVG: 26.19 km/h
MAX: 40.42 km/h

Ostatnie mini-trenowanie przed Kaszeberunda, która ma się odbyć w niedzielę. Ostatnie zweryfikowanie tego co mogę JA i czy rower szosowy nadaje się na pewno do jazdy, czy nic mu nie dolega. Test siebie samej wyszedł całkiem nieźle i wydaje mi się, że lepiej niż rok temu. Ale to jeszcze zobaczę na trasie maratonu, po pierwszych dwóch punktach będę wiedziała co dalej.
Na pewno Bluebar prowadzi się inaczej niż RBB czy Beluga, no i ma kopa. Tzn bardzo ładnie reaguje na kopnięcie w pedały. Nie czeka, tylko od razu przyspiesza. Lekkośc i brak amortyzacji robią swoje. Tak samo jak i przy pokonywaniu wertepów - czuć wszystko.


Kategoria Blue


  • DST 31.02km
  • Czas 01:17
  • VAVG 24.17km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Sprzęt RedBlackBolid
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ożarów dookoła komina

Środa, 5 czerwca 2024 · dodano: 05.06.2024 | Komentarze 0

Ożarów - Pilaszków - Zaborów - Zielonki-Parcela - Strzykuły - Ożarów
AVG: 24.11 km/h
MAX: 31.32 km/h

Jakoś tak późnym popołudniem miałam chęć wyskoczyć na rower, ale potem mi przeszło... A potem znowu mnie naszło. Więc wyskoczyłam. Po pierwszym prostym odcinku przypomniałam sobie o koniecznej zmianie odległości suportu od fotelika. Dosłownie kilka milimetrów bliżej jakby były, kręciłoby mi się lepiej. Zatrzymałam się więc przy Hali Widowiskowo-Sportowej, podregulowałam i... od tego momentu jechało mi się znacznie lepiej. Znacznie lepsze wyczucie napędu i przełożenie siły na korby. I od razu też skończyły się "jęki" ze strony ścięgna przy kostce i ból przy prawym kolanie, gdzie faktycznie zbyt duża odległość zmuszały te części nogi do nieprawidłowego ułożenia podczas pracy.
Kilkaset metrów dalej napotkałam na interwencję policji, która wezwana byał przez jakiegoś garniaka. Garniak miał pretensję do dwóch kolarzy do których najprawdopodobniej on sam wyskoczył z jakimś problemem. Pewnie jechali na jezdni a nie na śmieszynce rowerowej co było olbrzymim problemem nie do przeżycia dla garniaka i musiał im coś powiedzieć. Oni odpowiedzieli jemu i się zrobiła zadyma. Biedni ci kierujący - tak strasznie przeżywają nas rowerzystów na jezdni. Na ICH jezdni! No jak my tak możemy jeździć po ICH jezdniach?!
Reszta trasy bez przygód. Bardzo fajnie się jechało o tej porze, nie było już zbyt wysokiej temperatury, wiatr też osłabł i oczywiście był mniejszy ruch samochodziarzy wracających do miasteczek-wsi sypialni z pracy w stolicy.





Kategoria Nowy


  • DST 37.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 20.56km/h
  • Sprzęt RedBlackBolid
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ożarów - Warszawa

Wtorek, 4 czerwca 2024 · dodano: 04.06.2024 | Komentarze 0

Ożarów - Warszawa
AVG: 20.48 km/h
MAX: 29.87 km/h

Wczorajsze testy kierownicy pozwoliły mi tylko potwierdzić, że rower będzie z nowym układem jeździłc o najmniej poprawnie. Dzisiaj musiałam wykonać jeszcze pełny remanent kokpitu, przerzucić lusterko aby potem wymienić je na inne, zmienić położenie trąbki, uchwytu na telefon i licznika. W końcu mi się to udało poukładać i zaczeło to jakoś działać - na tyle, że dało się jechać i korzystać normalnie. Chociaż oczywiście rower prowadzi się na pewno inaczej niż poprzednio - jest faktycznie bardziej zwrotny ale za to też jest nieco narowisty i trochę się go uczę.
W Warszawie spotkałam IDIOTĘ. Przed wjazdem do Warszawy w Morach dał popis swojego cąłkowitego braku poszanowania do innych uczestników ruchu drogowego trąbią na... nie wiem kogo. Czy zatrzymującego się przed nim Citroena, który chciał przepuścić mnie, a ja jego, czy to na mnie, że jadę przed nim z prawej strony i on bidulo nie wie co ma zrobić. Biedny, ciasny umysł nie poradził sobie, ojej.
Ale to nie koniec. Kilka kilometrów dalej, ten IDIOTA zatrzymał się w bocznej uliczce i wyszedł do mnie. Spodziewał się, że się zatrzymam? Ooops... No nie. Nie zrobił żadnego gestu - po prostu szedł z boku jakby chciał mi wejść pod koła. W chwili kiedy go mijałam z prędkością 27 km/h stał dosłownie TUŻ OBOK. Ten IDIOTA nie pojął w odpowiednim czasie, że przy takiej prędkości jakiekolwiek uderzenie mojego blatu i korb w niego to jest dla niego szpital, oddział chirurgii/traumatologii i problemy z lewym udem a co za tym idzie i chodzeniem.
Po minięciu IDIOTY, coś on jeszcze się darł, więc się do niego zawróciłam i... zobaczyłam jak IDIOTA ucieka do samochodu, wsiada do niego i odjeżdża porzekraczając dozwoloną prędkość na uliczce. NAGLE tak bardzo się przestraszył rowerzystki...
W załączonych wizerunek IDIOTY i jego samochód.


Kategoria Nowy


  • DST 0.52km
  • Czas 00:02
  • VAVG 15.60km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt RedBlackBolid
  • Aktywność Jazda na rowerze

Testy RBB po zmianie kierownicy

Poniedziałek, 3 czerwca 2024 · dodano: 03.06.2024 | Komentarze 0

Ożarów
AVG: 12.16 km/h
MAX: 19.94 km/h

Króciutkie testy po zmianie kierownicy w Nowym rowerze. Stara kierownica typu u-bar została wymieniona na "chomiczka". Cel wymiany to zwiększenie zwrotności, zwinności zwłaszcza w mieście. Oczywiście też zmniejszy się ilość miejsca na rzeczy jaką mogę mieć na kierownicy i czeka mnie popracowanie nad organizacją "przestrzeni roboczej" aka "pulpitu".
Po zmianie faktycznie rower prowadzi się inaczej, jest znacznie bardziej manewrowy, lepiej wchodzi w zakręty, pozwala na wykonywanie głębszych zakrętów - nie ma rury kierownicy, która opiera się tułów podczas kręcenia nią.


Kategoria Nowy


  • DST 41.23km
  • Czas 01:45
  • VAVG 23.56km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • Sprzęt RedBlackBolid
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ożarów - treningowo

Niedziela, 2 czerwca 2024 · dodano: 02.06.2024 | Komentarze 0

Ożarów - Jawczyce - Konotopa - Pruszków - Domaniew - Płochocin - Józefów - Święcice - Pilaszków - Ożarów
AVG: 23.42 km/h
MAX: 41.83 km/h

Miało być nieco mniej, ale jakoś tak mi się nawet nieźle jechało, dlatego jechałam dalej i dalej. Byleby nie za daleko, bo po drodze kropiło a i moje nogi nadal nie są w dobrej kondycji, kręcą tylko tyle ile mogą. Także kolejny występ w Kaszeberundzie będzie naprawdę raczej słaby. I na pewno nie na 200 km jak zwykle, ale co najwyżej 125. O ile się da, bo sukcesów się absolutnie nie spodziewam. Po średniej widzę i czuję, ze moge utrzymać jakies pewne tempo, ale to nei jest takie tempo jakie być powinno. No i wytrzymałość jest poniżej średniej z kilku lat. Znowu się coś spieprzyło, znowu nie poszłam w stronę sensownego planu treningowego i teraz mam rezultaty.


Kategoria Nowy


  • DST 16.09km
  • Czas 00:43
  • VAVG 22.45km/h
  • Sprzęt RedBlackBolid
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ożarów - do Babic i z powrotem

Sobota, 1 czerwca 2024 · dodano: 01.06.2024 | Komentarze 0

Ożarów - Babice
AVG: 21.98 km/h
MAX: 35.85 km/h

Brakuje mi mocy, niestety. Po treningu tydzień temu nadal jestem jak przebita dętka. Moze nie rozerwana całkowicie, ale czuję że to nie jest to co chciałam zrobić. Wykończyłam się wówczas. Do tego doszedł jeszcze ból głowy i w ogóle rozbicie - alergia robi swoje.


Kategoria Nowy