Info
Suma podjazdów to 3363 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Grudzień4 - 0
- 2025, Listopad11 - 0
- 2025, Październik8 - 0
- 2025, Wrzesień11 - 0
- 2025, Sierpień7 - 0
- 2025, Lipiec13 - 0
- 2025, Czerwiec10 - 0
- 2025, Maj11 - 0
- 2025, Kwiecień6 - 0
- 2025, Marzec11 - 0
- 2025, Luty8 - 0
- 2025, Styczeń9 - 0
- 2024, Grudzień8 - 0
- 2024, Listopad6 - 0
- 2024, Październik11 - 0
- 2024, Wrzesień11 - 0
- 2024, Sierpień12 - 0
- 2024, Lipiec17 - 0
- 2024, Czerwiec19 - 0
- 2024, Maj13 - 0
- 2024, Kwiecień9 - 0
- 2024, Marzec13 - 0
- 2024, Luty10 - 0
- 2024, Styczeń1 - 0
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad8 - 0
- 2023, Październik12 - 0
- 2023, Wrzesień10 - 0
- 2023, Sierpień13 - 0
- 2023, Lipiec12 - 0
- 2023, Czerwiec12 - 0
- 2023, Maj14 - 0
- 2023, Kwiecień11 - 0
- 2023, Marzec15 - 0
- 2023, Luty8 - 0
- 2023, Styczeń4 - 0
- 2022, Grudzień8 - 0
- 2022, Listopad15 - 0
- 2022, Październik15 - 0
- 2022, Wrzesień7 - 0
- 2022, Sierpień8 - 0
- 2022, Lipiec13 - 1
- 2022, Czerwiec8 - 2
- 2022, Maj11 - 0
- 2022, Kwiecień7 - 1
- 2022, Marzec3 - 0
- 2021, Listopad4 - 0
- 2021, Październik11 - 0
- 2021, Wrzesień10 - 0
- 2021, Sierpień16 - 0
- 2021, Lipiec11 - 0
- 2021, Czerwiec11 - 0
- 2021, Maj14 - 2
- 2021, Kwiecień7 - 0
- 2021, Marzec4 - 0
- 2021, Luty3 - 0
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Listopad2 - 0
- 2020, Październik6 - 0
- 2020, Wrzesień6 - 0
- 2020, Sierpień7 - 0
- 2020, Lipiec9 - 1
- 2020, Czerwiec12 - 6
- 2020, Maj11 - 3
- 2020, Kwiecień13 - 5
- 2020, Marzec15 - 4
- 2020, Luty13 - 3
- 2020, Styczeń2 - 0
- 2019, Grudzień2 - 0
- 2019, Listopad7 - 0
- 2019, Październik18 - 2
- 2019, Wrzesień12 - 0
- 2019, Sierpień18 - 0
- 2019, Lipiec13 - 2
- 2019, Czerwiec13 - 2
- 2019, Maj19 - 0
- 2019, Kwiecień7 - 0
- 2019, Marzec6 - 1
- 2019, Luty3 - 0
- 2018, Grudzień2 - 0
- 2018, Listopad14 - 0
- 2018, Październik18 - 0
- 2018, Wrzesień7 - 0
- 2018, Sierpień16 - 2
- 2018, Lipiec12 - 1
- 2018, Czerwiec13 - 0
- 2018, Maj18 - 0
- 2018, Kwiecień17 - 0
Wrzesień, 2025
| Dystans całkowity: | 657.39 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
| Czas w ruchu: | 32:06 |
| Średnia prędkość: | 20.48 km/h |
| Maksymalna prędkość: | 73.60 km/h |
| Suma kalorii: | 9168 kcal |
| Liczba aktywności: | 11 |
| Średnio na aktywność: | 59.76 km i 2h 55m |
| Więcej statystyk | |
- DST 205.00km
- Czas 08:30
- VAVG 24.12km/h
- Temperatura 4.0°C
- Kalorie 3069kcal
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Kozienice Brevet 200km
Sobota, 27 września 2025 · dodano: 27.09.2025 | Komentarze 0
Kozienice i okolice
AVG: 24.08 km/h
MAX: 50.22 km/h
TSS: 543, iF: 0.81, VI: 1.12, Kcal: 3069
NP: 113, Avg: 101, Max: 400, 1min: 259
HR: 129, Max: 153
"Jakoś to będzie" + "Ja nie dam rady?! Potrzymaj mi wodę...!" :/ :)
Biorąc pod uwagę to, czego nie zrobiłam przez ostatnie 3 miesiace i to jak mocno zależało mi na pokonaniu dystansu tydzień temu - to ten brevet poszedł mi całkiem dobrze. Gorzej niż rok temu, ale wówczas moje nogi były po spotkaniu z cieżkimi podjazdami w Czechach, a potem we wrześniu było kilka wycieczek z większymi dystansami czy wreszcie z kolejnymi cięższymi podjazdami kiedy jechałam do Fort Schoenenbourg.
W tym roku takich odległości z takimi utrudnieniami nie było. I to spowodowało, że stając na starcie wiedziałam, że osiagniecie AVG 25 km/h będzie cudem, i skromnie liczyam na maks avg w okolicach moooże tych 22 km/h. To, że uzyskałam te 24.08 to jest nic innego jak sensowne planowanie i rozkładanie sił, co widać po mocy, jaką przeznaczałam, którą celowo ograniczałam nie waląc po pedałach "ile fabryka dała". Niewyrobione, niewyćwiczone mięśnie nie mogły mi zaoferować takiej mocy jak rok temu. Ale tym razem miałam to samo co wtedy, lecz w większej ilości - czyli Kreatyna. To dzięki niej mogłam pociągnąć nawet na tej mniejszej mocy dłuższy czas, czując przy tym że nogi jeszcze są w stanie wytrzymać, mimo iż bez tego suplementu ich wytrzymałość skończyłaby się znacznie szybciej. Zaś przy Kreatynie - nogi ciągnęły tyle ile chciałam.
Tym razem na miejsce dojechałam o 7:10, więc te kilka minut więcej miałam na przygotowanie się. A i też stan przygotowania roweru był lepszy. Wystarczyło wyjąć rower, zapiąć tylny hamulec, dorzucić sensowną ilość picia, kilka batonów proteinowych i byłam prawie gotowa. Niestety przy temperaturze 4^C musiałam założyć na siebie drugą parę spodni, drugą taką samą kurteczkę letnią i dopiero wówczas mogłam faktycznie wyruszać na trasę. Notabeme - jadąc samochodem, po drodze widziałam nawet 0.0^C... Także ZIMNO. LODOWATO. Na szczęście pogoda dopisała, po godzinie 10 zaczęło się robić cieplej.
PK1 - wylądowałam dopiero około 10:42. Po drodze lekko zbłądziłam, doszło mi dodatkowych ~8 kilometrów do zrobienia i kiedy dojechałam na stację to mogłam tylko pożegnać osoby odjeżdżające, które skończyły popas w tym miejscu. Zostałam sama, zdając sobie sprawę, że najpewniej jestem ostatnią z dystansu 200 km. Smutne. Ale spodziewałam się tego - ładowanie się przy takiej kondycji jaką miałam na 200 km brevet to jest proszenie się o dłuższy czas jazdy i większe męczarnie po drodze.
Tym razem jednak - zara zpo przyjeździe chciałam już jechać dalej. Tylko zdrowy rozsądek kazał mi usiąść, odpocząć te 5-10 minut i dać kilka chwil nogom. Dla nich nie było to 53 kilometr ale już 63.21.
PK2 - Brzoza i godzina 12:56, w tym roku zaraz przy szkole a nie na parkingu przed nią. Piękne zielone miejsce. Nic tylko siadać i cieszyć się z możliwości łapania wrześniowego pełnego słońca. Niestety ponownie byłam ostatnia z tego dystansu 200 kilometrów, a i sam PK zaczynał być zwijany, gonił mnie też czas więc nie nasiedziałam się zbyt długo. Czas w tym roku: 12:56, a rok wcześniej było 12:32. Więc niestety, ale te dodatkowe kilometry zabrałay mi sporo cennego czasu. I to pomimo iż od PK1 jechałam już z wiatrem.
PK3 - Magnuszew - 16:19. Wreszcie. Te kilometry po tych okropnych nawierzchniach przypominających bardzo mocno te francuskie odebrały mi sporo czasu i sporo energii poszło na "skakanie" po łatach i wyrwach. To jest WSTYD dla drogowców zostawić drogę w takim stanie! Zamiast ładować pieniądze z budżetu w rozdawnictwo a la 500- czy 800- - mogliby te pieniądze przeznaczyć na nowe drogi.
Oczywiście po skręcie na drogi prowadzące do PK3 zmienił się kierunek jazdy względem wiejącego wiatr więc pojawił się na nowo problem znany od startu. Prędkość spadła, wzrosło zapotrzebowanie na energię a dodatkowo po godzinie 15 zaczęło się już robić chłodniej. Pojawiły się też braki - prawdopodobnie - elektrolitów i tętno dość mocno spadlo wskazując na pewne problemy. Początkowo sądziłam że to kwestie braku wytrenowania, ale po zaspokojeniu pragnienia resztką Oshee z elektrolitami, po około godzinie tętno zaczęło wracać do poziomów w miarę przypominających normalne. Organizm odnowił swoje "pozwolenie" na wykorzystanie większej ilości mocy i w ten sposób doturlałam się do okolic Elektrowni Enea. I stamtąd w pewnym sensie było już nieco bardziej z górki - miałam więcej węglowodanów, więcej energii, troszkę więcej mocy a przede wszystkim chęci. Do tego piękne widoki, zachodzące słońce... Ciągnęłam ile mogłam. I oczywiście dojechałam, ale kiedy wstałam z roweru czułam, że to jest już nie tyle co "low power" ile "zero power". Ponownie wyczerpałam "bateryjkę" do zera.
META - 18:22
Rok temu: Start - 07:58, PK1: 10:12, PK2 Brzóza: 12:32, PK3: 15:46, META: 17:21.
Ewidentnie widać jak początkowe opóźnienie wynikające ze zgubienia drogi przełożyły się potem na kolejne późniejsze meldunki na kolejnych punktach. Do tego dochodzi słabsza moc i siła i rezultaty są takie jakie są. Uważam jednak, że utrzymanie tych 24 km/h to i tak jest COŚ, biorąc pod uwagę moje "możliwości" sprzed kilku lat.
P.S.
Co zrobiłam dobrze?
+ bardzo dobre ograniczenie ilości napojów przed startem na te pierwsze kilkadziesiąt kilometrów do PK1. 2x osik spokojnie wystarczył.
+ bardzo dobre przygotowanie ubrań - zabranie 2 pary kurteczki i spodni co uratowały mnie przed ZIMNEM na początku dnia
+ wiedziałam gdzie co mam na miejscu przy przygotowaniach do wyjazdu
+ bardzo dobre przygotowanie wytrzymałościowe - poprzedni większy dystans bardzo w tym pomógł
+ jak zawsze dokładne zweryfikowanie położenia punktów i trasy
+ korzystanie z możliwości uzupelnienia węglowodanów i napojów po drodze bez prób jazdy "jakoś to będzie, jadę dalej bo szkoda czasu" i takie tam. Jest problem - to trzeba go rozwiązać od razu, a nie czekać aż sam się rozwiąże skoro na pewno tak się nie stanie i będzie jeszcze gorzej
+/- kwestia elektrolitów
Co było źle?
- słabe przygotowanie mocowe. Za mało czasu na sensowne wykonanie treningów
- wydaje mi się, że mogłam sobie odpuścić dłuższe "sprawdzanie" roweru dzień przed
- krótki czas snu przed - tylko 3.6h - i brak regeneracji po tym ^^ krótkim "sprawdzeniu"
- wygaszający się ekran telefonu, pomimo iż włączony i aktywny był Locus Map Pro
Kilkanaście godzin po zakończeniu, rano kolejnego dnia - czuję jak bardzo sobie dałam w kość. Moje nogi, moje kolana - ewidentnie gdzieś musiałam jednak przesadzić. I tak właśnie wychodzi na wierzch brak właściwego przygotowania, ciągnięcie ile wlezie bo czas, bo to, bo tamto... Niby Kreatyna, niby potem BCAA, ale są pewne granice, które jednak przekroczyłam. Ale tak bardzo chciałam mieć te 200, nie chciałam jechać na 150 km a tym bardziej na 75 km. I teraz będzie bolało. Ale to dobrze - bardzo dobry początek przygotowań do kolejnego sezonu.

Niby pięknie, ale ta nawierzchnia!
Wspaniałe wrześniowe słońce
"Polskie drogi" - stan podobny do tych jakie widuję w okolicach Strasbourga we Francji
A to jest przewspaniała robota drogowców. Zerwali starą nawierzchnię i zostawili takie arcydzieło na pozostałej warstwie jezdni przy przystanku autobusowym.
Oklaski.
A to jest kolejne arcydzieło - po co wyrównywać poziom jezdni przygotowanej do remontu z istniającą sprawną infrastrukturą?
A na co to komu? A po co? A dlaczego? A komu to potrzebne... A nie, czekaj? Czy wykonawca tędy nie jeździ? Nie? Aha. Ok.
Biada temu, kto będzie próbował skręcić w prawo z głównej drogi
Oczywiste jest, że resztki nawierzchni najlepiej usypać na chodniku dla pieszych, bo przecież on służy właśnie takim celom... A nie, czekaj...?
A tak się kończy układanie kostki dauna wszędzie gdzie tylko się da - falowanie już po paru miesiącach.
W cywilizowanych krajach od dawna na chodnikach leży asfalt, a u nas jak widać jeszcze nie dotarł.
Coraz bliżej Kozienic, coraz bliżej zachodu Słońca



Medal :)
- DST 10.77km
- Czas 00:32
- VAVG 20.19km/h
- Temperatura 17.0°C
- Kalorie 273kcal
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Ożarów - pojeżdżone
Piątek, 26 września 2025 · dodano: 26.09.2025 | Komentarze 0
Ożarów
AVG: 20.12 km/h
MAX: 36.06 km/h
TSS: 54, IF: 0.99, Kcal: 273, VI: 2.71
NP: 138, Avg: 51, Max: 468, 1min: 231
HR: 101, Max: 149
Taka dość krótka przejażdżka, mająca na celu sprawdzenie stanu technicznego roweru.
Podczas ostatniego centrowania koła tylnego, zauważyłam pewne większe opory na piaście - wiadomo. Najtańsze możliwe koło chyba, zwyczajne 26" na kulkach. I niestety przy pokręceniu nim, czuć było i słychać było bardzo delikatne szmery kuleczek. Oczywiście takie koło po zakręceniu też nie kręci się "godzinami" tylko "minutami" czyli szybciej się zatrzymuje. Myślałam aby te koło wymienić na nowe, ale jednak mimo iż kulkowe i obręcz nieco już już straciła błysku (hamulec v-brake) to jednak po nasmarowaniu łożyska - wszystko działa pięknie. Nie ma to jak ATLAS SPORT w Ożarowie :D
- DST 125.43km
- Czas 05:51
- VAVG 21.44km/h
- Temperatura 29.0°C
- Kalorie 2009kcal
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - Soufflenheim naokoło
Sobota, 20 września 2025 · dodano: 20.09.2025 | Komentarze 0
Strasbourg - Soufflenheim
AVG: 21.39 km/h
MAX: 39.35 km/h
TSS: 423, IF: 0.87, VI: 1.31 Kcal: 2009
NP: 122, Avg: 93, Max: 527 1min: 280
HR: 125, Max: 163
O Soufflenheim myślałam już przedwczoraj, co by podskoczyć do pewnej ciekawie położonej jadłodajni, gdzie jest mały ogródek, gdzie jest cicho, spokojnie... Kawał drogi - w prostej linii około 40 kilometrów. Tylko 40 kilometrów, więc zdecydowałam się pojechać lekko naokoło i może zaliczyć jakieś bunkry widziane już wcześniej. Ale z tych planów niewiele mi wyszło, bo dokręcając kilometry na pólnocy brakowało mi już węgli, kończyło się powoli picie i w koncu mając te 5x kilometrów zdecydowałam się dokręcić coś naokoło, ale kierować się już do Soufflenheim. Niestety planując traskę poprowadziłam ją przez prostą drogę wiodącą przez piękny las, na północ od Schirrhoffen. Na Street View wyglądała ta drogą pięknie. Ale na miejscu okazało się, że piękne jest tylko kilka pierwszych kilometrów, a potem Francuzom jak nie skończył się lepszy asfalt i zaczęły się asfaltopwe grajdoły, to na dodatek na tych grajdołach postawili co kilkaset metrów pogi zwalniające. I to nie takie łagodne jak w miastach. O nie. To by było zbyt litościwe. Przywalili takie, przy których samochody muszą zwalniać do 10 km/h. Dlatego objechanie tych dodatkowych kilometrów, kosztowało mnie więcej trudu, więcej czasu i więcej picia.
Przy jadłodajni okazało się, że na liczniku mam już nie 6x ale 73 kilometrów. Pokonanie tego dystansu kosztowało mnie sporo sił i kiedy wreszcie siadłam przy stole w jadłodajni - musiałam swoje odsiedzieć. A potem jechać dalej i oczywiście kiedy tylko węgle zadziałały to wyjechałam w kierunku do niemców. Oczywiście korzystając z promu "Drusus" w Le Pont du Rhin. I to jest piękna rzecz. Dojeżdża się na prom, ustawia rower na promie i... po minucie prom rusza przez Ren na stronę niemiecką. Podróż przez rzekę trwa raptem kilka minut, ale jest naprawdę ciekawą atrakcją i miłą odmianą po kilkudziesieciu kilometrach kręcenia na rowerze ;)
Po tej wschodniej stronie rzeki popędziłam na południe, jakimiś niekoniecznie głównymi drogami, korzystając równiez z tych bocznych aż do Auenheim i stamtąd prosto do Kehl z z Kehl do Strasbourga znaną już drogą i mostem tramwajowym.
Dzisiejsza wycieczka absolutnie mi się udała, zorbiłam więcej kilometrów niż planowałam i mogę być pewna, że za tydzień w sobotę w Kozienicach powinnam sobie dać radę i z tam zaplanowanym dystansem. Pomimo iż ostatnie 3 miesiące nie były u mnie najlepsze pod względem trenowania i jeżdżenia :(
P.S. Kiedy wyruszałam z Kehl, było już ciemnawo, dlatego przygotowałam pełne oświetlenie roweru, włącznie z 3 latarkami Convoy, 2 przednie małe białe i z 5-6 lampek tylnych oczywiście czerwonych. Jak tylko wyjechałam na drogę - poczułam się jak Cudowna Święta Krowa, której wolno wszystko. Totalnie :D Nie dość, że poziomka to jeszcze oświetlona jak... choinka :D I weź tu nie ustąp drogi, nie pozwól jechać :D Kilak l;ampek umieszczonych w "newralgicznych" miejscach robi doskonałą robotę. Bo poza standardowym oświetleniem, mam jescze 2 lampki przednie na widelcu przedniego koła, na bomie nad Convoyem i Convoy przyklejony do sakwy z lewej strony roweru, oświetlający nawierzchnię pod rowerem ;) Tego się nie da przegapić :D
Lotnisko aeroklubowe w Strasbourgu
Jeden z samolocików chyba właśnie co wylądował
A to już droga na pólnoc w lasach za La Robertsau


Jeden z dużej ilości niewielkich dopływów wodnych do Renu - warto zwrócić uwagę na czystość wody
Droga D137
Wspominana droga przez las
I te wspaniałe progi zwalniające. W lesie!
Droga na pierwszy rzut oka wygląda przepięknie, ale niestety bez amortyzacji lepiej ten wytwór francuskiej myśli drogowej omijać szerokim łukiem.
Lasy o tej porze roku nadal są tu pełne zieleni i nie widać zbyt wielu śladów zbliżajacej się jesieni.
A to już Soufflenheim
Oni tam mają nawet jakieś mury obronne w miasteczku
Widok na Ren z promu
Nadbudówka ze sterownią na promie
Prom już rusza
A na promie tylko 3 rowerzystów (w tym ja) i 1 samochód
Widok na południową stronę Renu
A to widok na zachód, na francuski brzeg
A przed promem zbliżający się brzeg Renu po niemieckiej stronie
Tak wygląda wjazd na prom po zejściu na niemiecką stronę
Widok na wschód
I droga ciągnąca się na południe
Pastwisko po niemieckiej stronie - w tle konie
Droga na zachód - o tej porze w blasku słońca powoli zmierzającego ku horyzontowi wygląda pięknie
- DST 29.45km
- Czas 01:27
- VAVG 20.31km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 561kcal
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - pojeżdżone
Środa, 17 września 2025 · dodano: 17.09.2025 | Komentarze 0
Strasbourg - Kehl
AVG: 20.10 km/h
MAX: 38.21 km/h
TSS: 150, IF: 1.04, VI: 1.30, Kcal: 561
NP: 146, Avg: 112, Max: 524 1min: 231
HR: 119, Max: 157
Taki szybki wyskok, byle przed siebie, byle przejechać ile się da. Zwłaszcza że ładna pogoda była, idealna na rower. Nie za gorąco, nie za zimno. Aż się chciało jeździć.
O tym czołgu ze zdjęć poniżej, można poczytać tutaj:
https://www.tracesofwar.com/sights/114435/Sherman-...






Szykował się piękny zachód słońca po francuskiej stronie - most pieszo-rowerowy pomiędzy Strasbourgiem a Kehl

Przy lotnisku aeroklubowym w Strasbourgu
A to już początek zachodu
I jak widać pod wieczór było praktycznie bezwietrznie
- DST 60.64km
- Czas 02:46
- VAVG 21.92km/h
- Temperatura 17.0°C
- Kalorie 957kcal
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - Kehl, Offenburg
Niedziela, 14 września 2025 · dodano: 14.09.2025 | Komentarze 0
Strasbourg - Kehl - Offenburg
AVG: 21.81 km/h
MAX: 42.53 km/h
TSS: 207, IF: 0.88, VI: 1.24, Kcal: 957
NP: 123, Avg: 99, Max: 534, 1min: 231
HR: nieznany bo pulsometr marki "znana francuska sieć marketów na 'D'" dał ciałka po raz kolejny. Czas na wymianę.
Po wczorajszym nie byłam pewna, czy dzisiaj moje nogi pozwolą mi na coś więcej, ale jak się okazało - było całkiem OK. Nogi ciągnęły bardzo dobrze, tylko raz musiałam się zatrzymać kiedy już czułam większe zmęczenie, ale poza tym na każdym podjeździe miałam satysfakcję z tego co moje nogi potrafią.
W planie były trochę inne miejsca niż te przeze mnie dzisiaj odwiedzone, ale w kontynuowaniu wybranej trasy przeszkodził mi deszcz i przez niego jakoś nie chciałam kręcić się po Kehl w poszukiwnaiu drogi na północ. I wybrałam drogę na południe. W sumie słusznie, bo po przejściu deszczu wyjechałam na prawie suchą część trasy wiodącej do Marlen. Później zaś odbiłam na wschód do Offenburga. A z Offenburga nieco na południe i znowu na zachód do mostu nad Renem i dalej nieco naokoło do mieszkania.
Nie zobaczyłam co prawda zbyt wiele nowych miejsc, ale w tej chwili niestety w zasadzie znowu zaczynam od zera, zupełnie jak rok temu. Pocieszam się myślą, że teraz wiem znacznie więcej na temat trenowania, wiem co mogę, wiem co mogą moje nogi w tej chwili i co chcę osiągać przez kolejne miesiące.
Wybrzeże nad Renem po stronie niemieckiej w stronę południa. Ciągle zielono.
Opodal jest Ogród Biblijny wykonany przez wspólnoty katolickie i protestanckie. 17 rzeźb zostało wykonanych przez 8 rzeźbiarzy i kamieniarzy z regionu Ortenau.
Ogród Biblijny ma formę ściezki. Każde pole ma swój własny temat z Biblii. Z wyjątkiem pierwszego i ostatniego obszaru tematycznego, poszczególne tematy po lewej i prawej stronie ścieżki nawiązują do siebie: po lewej Stary Testament, po prawej Nowy Testament.
Ciągle wspaniale zielono. Jeszcze tej jesieni nie ma i oy nie było jak najdłużej.
Wyścigi na Renie - 2 barki płyną pod prąd na południe.
Kto powiedział, że na rzece statki nie mogą się "spróbować"? ;)
A kilka minut przed przepływał sobie statek wycieczkowy mijając płynący z przeciwka jakiś kuterek.
W niemczech wylądowało UFO?
W środku chyba jest jakaś wystawa nietoperzy czy coś w tym guście.
Widoki z niemieckiej strony Renu


- DST 45.30km
- Czas 02:09
- VAVG 21.07km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 736kcal
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - Breuschwickersheim
Sobota, 13 września 2025 · dodano: 13.09.2025 | Komentarze 0
Strasbourg - Breuschwickersheim
AVG: 21.01 km/h
MAX: 44.69 km/h
TSS: 173, IF: 0.93, VI: 1.33, Kcal: 736
NP: 130, Avg: 98, Max: 574, 1min: 236
HR: 107, Max: 151
Jak zwykle czujnik tętna kupiony w markecie znanej francuskiej sieci znowu dawał ciała na początku i dopiero po jakimś czasie zaczął cokolwiek pokazywać. Zgodnego z realiami. Ale też nie do końca, bo gdzieś na trasie, w chwili kiedy miałam zapewne koło 14-150, to on pokazał mi... 58. 61... 62. No bez jaj. Ja prawie zadyszkę łapię, a on twierdzi, że ja mam tętno bliskie spoczynkowego :D Szmelc. Francuski.
Kilometrów miało być zdecydowanie więcej, ale po parunastu kilometrach zorientowałam się, że mi nie idzie i to nie ze względu na brak węgli, tylko po prostu brak regeneracji po ostatnim treningu. Niestety, mam od paru tygodni spore problemy z T i dieta, któr apowinna mi pomagać była nieco pozbawiona białka, a to jak widać przyniosło określone skutki, w postaci braku regeneracji mięśni.
Rzeka Ill

Raptobike, jak zawsze gotowy do dalszej jazdy
Achenheim, Grand Est



- DST 15.01km
- Czas 00:43
- VAVG 20.94km/h
- Temperatura 21.0°C
- Kalorie 229kcal
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - byle gdzie
Środa, 10 września 2025 · dodano: 10.09.2025 | Komentarze 0
Strasbourg
AVG: 20.80 km/h
MAX: 31.64 km/h
TSS: 42, iF: 0.78, VI: 1.20, Kcal: 229
NP: 109, Avg: 91, Max: 467 1min: 255
HR: 113, MAX: 164
Taki krótki wypad byle gdzie, byleby dorobić kilka kilometrów, a przede wszystkim spędzić czas na zewnątrz i zebrać nieco endorfinek. Póki pogoda na to pozwala.



- DST 17.43km
- Czas 00:51
- VAVG 20.51km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 384kcal
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - ekspresem do centrum
Wtorek, 9 września 2025 · dodano: 09.09.2025 | Komentarze 0
Strasbourg
AVG: 20.21 km/h
MAX: 34.58 km/h
TSS: 91, IF: 1.01, VI: 1.38 Kcal: 384
NP: 141, Avg: 102, Max: 490, 1min: 305
HR: 122, Max: 182 (ale jak i gdzie?)
Po południu postanowiłam podjechać w jedno miejsce, a że godziny działania obiektu nieco ograniczone, więc musiałam się pospieszyć i po drodze nie żałowałam sił. O ile mogłam bo jak zawsze gugiel poprowadził mnie takimi drogami, że ja dziękuję. Nie dość że bruk - jak to w centrum - to jeszcze mnóstwo ludzi, którzy idą, patrzą i nie widzą.
Ale poza tym to tam gdzie się dało to przemknęłam - głównie w miejscach, gdzie Francuzi zaczęli modernizować te swoje "ścieżki rowerowe".
Czapla siwa
Kaczki
Kaczka
Lotnisko aeroklubowe

- DST 64.43km
- Czas 03:16
- VAVG 19.72km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Zlot Rowerów Poziomych w Czechach cz. 3
Sobota, 6 września 2025 · dodano: 06.09.2025 | Komentarze 0
Nivnická Riviéra i okolice
AVG: 19.66 km/h
MAX: 46.42 km/h
Dzisiaj wyjechaliśmy w stronę miejscowości o nazwie: Uherské Hradiště.
Niestety pogoda nie dopisała tak jak powinno, było rano bardzo pochmurno, zresztą wcześniej w nocy padał deszcz. Dopiero po południu zaczęło się rozpogadzać i przyjemność z jazdy znacznie się zwiększyła. Część trasy była poprowadzona przez bardzo fajnie wykonane ściezki rowerowe, Czesi naprawdę umieli poprowadzić je tak aby można było podziwiać wspaniałe krajobrazy. A tych tu nie brakuje. Dzisiejsze trasy w zasadzie nie miały jakiegoś specyficznego konkretnego celu - był jakiś browar jako punkt, ale z kolei fajnego muzeum lotniczego na trasie nie zaznaczono.









- DST 49.44km
- Czas 03:32
- VAVG 13.99km/h
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Zlot Rowerów Poziomych w Czechach cz. 2
Piątek, 5 września 2025 · dodano: 06.09.2025 | Komentarze 0
Nivnická Riviéra i okolice
AVG: 13.97 km/h
MAX: 64.99 km/h
Ten dzień był zorganizowany w dużej mierze przez AZUBa. Zorganizowano dla Zlotu kilka konkurencji na stadionie Sokoła w Uherskim Brodzie, po czym mogliśmy udać się do ich Fabryki rowerów poziomych w tymże miasteczku. Przez te 5 lat, fabryka bardzo mocno się zmieniła. Można powiedzieć, że urosła w każdym możliwym wymiarze. Już nie ma ciasnych pomieszczeń tylko gdzieś na parterze z magazynem. Teraz magazyn jest na parterze, a na piętrze znajduje się cała można powiedzieć taśma produkcyjna. Jest co zwiedzać, jest na co popatrzeć i zobaczyć jak powstają te wspaniałe rowery. Bo one są wspaniałe, dopracowane, przemyślane. Każdy z nich zrobiony pod zamawiajacego i pod jego konkretne życzenia i wymogi. To nie jest jakaś fabryka rowerów pionowych, gdzie klepie się tysiące identycznych rowerów. Tu każdy rower jaki wychodzi z tej Fabryki AZUBa - można śmiało napisać, że ma swoją "duszę". Każdy z nich jest zrobiony przez Człowieka - dla Człowieka.
Oczywiściei tym razem nie obyło się bez pokonywania wzgórków, pagórków i podjazdów wszelkiej maści. Stąd też na liczniku pojawiło się 65 km/h, a pewnie dałoby się i więcej gdyby była ciutkę lepsza przyczepność a i mój rower (oczywiście mówię o Raptobike Low Racer) miał hamulce tarczowe a nie wibrejki.
Wieczorem całą masę nawiedziliśmy Uhersky Brod - ale tym razem robiąc prawdziwą rewię światła i dźwięku. Prawie wszystkie rowery zostały zaopatrzone przez nas w dodatkowe oświetlenie, niektóre w dodatkowe ustrojstwa wydające dźwięki. I kiedy tylko wyjechaliśmy za bramy kempingu - okazało się, że czekają na nas setki mieszkańców Nivnickej Riviéry, którzy wyszli przed domy aby zobaczyć piękny i wielki przejazd całej masy rowerzystów. I to nie było kilka czy kilkanaście grupek mieszkańców - na trasę naszego przejazdu wyszli chyba wszyscy mieszkańcy ustawiając się na zaplanowanej trasie naszego przejazdu do Uherskiego Brodu. Masa tych mieszkańców tej wioski, którzy tak po prostu spontanicznie wyszli sobie obejrzeć nasz przejazd - naprawdę pzoostawiła na nas wszystkich bardzo dobre wrażenie. Okazało się, że nie jesteśmy tylko jednymi z ostatnich turystów, którzy na te kilka dni przyjechali na ich kemping - ale tworzymy razem bardzo ciekawe i interesujące wydarzenie.
W Uherskim Brodzie "na rogatkach" czekała na nas czeska "Miejska Policja", która zapewniając nam "przejazd uprzywilejowany" doprowadziła nas na rynek tego miasteczka (ok. 16 tysięcy mieszkańców). Spędziliśmy tam mże tylko kilka minut, ale to wrażenie jakie zostawiliśmy, ten pokaz świateł, ponad 150 rowerów poziomych (SWB, LWB, trajki, delty, quady) - na pewno zostanie w pamięci i naszej i mieszkańców. Pewnie na kolejne 5 lat bo AZUB organizuje takie zloty w odstępach co 5 lat.





Tu gdzieś powinien być widoczny zajac albo jakiś lis, który uciekł z przydrożnej kępy traw
Uhersky Brod - przygotowania do rozpoczęcia zawodów
Pierwsza konkurencja - Rodeo

Magazyny AZUB - wiele gotowych elementów rowerów jest już gotowych do produkcji

Złożony częściowow rower przygotowywany jest dow ysyłki - oczywiście odpowiednio zabezpieczony przed uszkodzeniami w trakcie transportu
A to już część produkcyjna, tak wygląda miejsce montowania gotowego roweru
Oczywiście wszystkie kabelki poprowadzone są wewnątrz ramy
Rower Koleżanki przygotowany do wieczornego wyjazdu do Uherskiego Broda (rowerowa choinka? ;) )
Już za chwile wyjazd

Pomnik na Rynku Uherskiego Broda







