Info

Suma podjazdów to 3363 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Sierpień1 - 0
- 2025, Lipiec13 - 0
- 2025, Czerwiec10 - 0
- 2025, Maj11 - 0
- 2025, Kwiecień6 - 0
- 2025, Marzec11 - 0
- 2025, Luty8 - 0
- 2025, Styczeń9 - 0
- 2024, Grudzień8 - 0
- 2024, Listopad6 - 0
- 2024, Październik11 - 0
- 2024, Wrzesień11 - 0
- 2024, Sierpień12 - 0
- 2024, Lipiec17 - 0
- 2024, Czerwiec19 - 0
- 2024, Maj13 - 0
- 2024, Kwiecień9 - 0
- 2024, Marzec13 - 0
- 2024, Luty10 - 0
- 2024, Styczeń1 - 0
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad8 - 0
- 2023, Październik12 - 0
- 2023, Wrzesień10 - 0
- 2023, Sierpień13 - 0
- 2023, Lipiec12 - 0
- 2023, Czerwiec12 - 0
- 2023, Maj14 - 0
- 2023, Kwiecień11 - 0
- 2023, Marzec15 - 0
- 2023, Luty8 - 0
- 2023, Styczeń4 - 0
- 2022, Grudzień8 - 0
- 2022, Listopad15 - 0
- 2022, Październik15 - 0
- 2022, Wrzesień7 - 0
- 2022, Sierpień8 - 0
- 2022, Lipiec13 - 1
- 2022, Czerwiec8 - 2
- 2022, Maj11 - 0
- 2022, Kwiecień7 - 1
- 2022, Marzec3 - 0
- 2021, Listopad4 - 0
- 2021, Październik11 - 0
- 2021, Wrzesień10 - 0
- 2021, Sierpień16 - 0
- 2021, Lipiec11 - 0
- 2021, Czerwiec11 - 0
- 2021, Maj14 - 2
- 2021, Kwiecień7 - 0
- 2021, Marzec4 - 0
- 2021, Luty3 - 0
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Listopad2 - 0
- 2020, Październik6 - 0
- 2020, Wrzesień6 - 0
- 2020, Sierpień7 - 0
- 2020, Lipiec9 - 1
- 2020, Czerwiec12 - 6
- 2020, Maj11 - 3
- 2020, Kwiecień13 - 5
- 2020, Marzec15 - 4
- 2020, Luty13 - 3
- 2020, Styczeń2 - 0
- 2019, Grudzień2 - 0
- 2019, Listopad7 - 0
- 2019, Październik18 - 2
- 2019, Wrzesień12 - 0
- 2019, Sierpień18 - 0
- 2019, Lipiec13 - 2
- 2019, Czerwiec13 - 2
- 2019, Maj19 - 0
- 2019, Kwiecień7 - 0
- 2019, Marzec6 - 1
- 2019, Luty3 - 0
- 2018, Grudzień2 - 0
- 2018, Listopad14 - 0
- 2018, Październik18 - 0
- 2018, Wrzesień7 - 0
- 2018, Sierpień16 - 2
- 2018, Lipiec12 - 1
- 2018, Czerwiec13 - 0
- 2018, Maj18 - 0
- 2018, Kwiecień17 - 0
- DST 2.22km
- Czas 00:07
- VAVG 19.03km/h
- Temperatura 19.0°C
- Sprzęt Challenge Hurricane
- Aktywność Jazda na rowerze
Ożarów - testy Hurricane1 na zakupy
Wtorek, 20 sierpnia 2024 · dodano: 20.08.2024 | Komentarze 0
Ożarów
AVG: 18.44 km/h
MAX: 42.88 km/h
Pojechałam do sklepu. Przy okazji na niewielkim podjeździe sprawdziłam moc bo coś mi za dobrze szło... No i 29 km/h, na szczycie 30 km/h.
Dziwna sprawa, bo niegdyś nie wyciągałam tam wiecej niż 24-25 może... Ale to dobrze. Trasa krótka niestety a i zakupy nieudane. Bo o ile na mapsach sklep rowerowy otwarty to jednak zamknięty - urlop.
- DST 4.11km
- Czas 00:11
- VAVG 22.42km/h
- Sprzęt Challenge Hurricane
- Aktywność Jazda na rowerze
Ożarów - testy Hurricane1 II
Poniedziałek, 19 sierpnia 2024 · dodano: 19.08.2024 | Komentarze 0
Ożarów
AVG: 20.65 km/h
MAX: 35.34 km/h
Kolejny test, który nie miał być testem.
Po prostu ciągle jeszcze mam pewne niedoróbki - dzisiaj przelałam przedni hamulec hydrauliczny ale coś nie zadziałało i po kilometrze znowu siadł.
Potem przypomniały mi się szprychy w przednim kole, które wołają o podciągnięcie.
- DST 21.94km
- Czas 00:54
- VAVG 24.38km/h
- Sprzęt Challenge Hurricane
- Aktywność Jazda na rowerze
Ożarów - testy Hurricane1
Piątek, 16 sierpnia 2024 · dodano: 16.08.2024 | Komentarze 0
Ożarów - Pilaszków
AVG: 24.19 km/h
MAX: 32.56 km/h
Po wczorajszych poprawkach już na początku rower zaskoczył mnie nieco niższym podparciem fotelika. Jak się okazało amortyzator miałam "włączony" i musiałam go "wyłączyć", bo jednak moje mięśnie szyi nie pozwalają jeszcze na jazdę z taką pozycją. Dzisiaj też już głowa nie musiała douczać się co i jak, rower przestał być - dla mnie! - narowisty i świetnie się prowadził. Chociaż oczywiście cały czas pamiętałam o kolizji korb z przednim kołem i kontrolowałam to przy każdym skręcie, czy na pewno nic nie zahaczy.
Na pewno niska pozycja powoduje, że ludzie się jeszcze bardziej gapią niż wtedy kiedy jeździłam na RBB czy na Beludze. W sumie im się nie dziwię, bo to jest bardzo ładny rower - mid-racer - jakby nie było i robi on właściwe wrażenie.
Czeka mnie jeszcze kilka poprawek. Dzisiaj kupiłam nowe klocki hamulcowe do tyłu który o dziwo hamuje lepiej niż przód. Przód niby jakby odpowietrzyłam, ale hamuje słabiej. Mimo iż ma chyba całkowicie nowe klocki. Dopiero na koniec jazdy wywaliłam wielkie lusterko zostawiając mniejsze wsadzone wczoraj w rączkę kierownicy. Czeka mnie jeszcze kilka poprawek, muszę spróbować zamontować koszyki na bidony i znaleźć jakąś lekką torbę na bagażnik.
I wreszcie czas na przemyślenie sposobu zamontowania oświetlenia na tym rowerze - z przodu. Tył mam porządny ale brakuje mi miejsc na przednie 2x Convoy S2+.
- DST 6.00km
- Czas 00:22
- VAVG 16.36km/h
- Sprzęt Challenge Hurricane
- Aktywność Jazda na rowerze
Ożarów - testy Hurricane1
Czwartek, 15 sierpnia 2024 · dodano: 15.08.2024 | Komentarze 0
Ożarów
AVG: 18.21 km/h
MAX: 33.90 km/h
Po ponad miesiącu czekania na dogodną okazję (czyt: powrót do Polski) wreszcie mogłam dotknąć i zacząć przywracać do stanu jezdnego swój stary dobry rowerek, który kupiłam bodaj w 2017 roku. Potem go odstawiłam przesiadając się na Belugę kupioną od znajomego. Beluga - super rower. Znakomity to jazdy po mieście, amortyzowany full... Ale ma jedną cechę - ciężar i ewidentnie jest jak "czołg". Grube rury ramy robią swoje. Ostatnimi czasy nim też nie jeździłam bo przesiadłam się rok temu na RBB, ale z miesiąc temu po obejrzeniu na Zlocie niskich low racerów znowu wróciły wspomnienia i chęć pojeżdżenia na czymś, gdzie można dotknąć ziemi ręką podczas jazdy :D Albo przynajmniej ją maznąć ;) I dzisiaj spędziłąm trochę czasu naprawiając, czyszcząc, sprawdzając co i jak się dzieje z Challenge Hurricane - ostatecznie przywracając go do stanu jezdnego. Jeździ i ma się zupełnie dobrze.
Oczywiście jak to Hurricane ma swój wielki problem - przy moim wzroście zahaczam piętami o przednie koło podczas skręcania, ale najgorsze są kolicujące korby z tymże kołem. W momencie kiedy taka korba ustawi się na wprost przedniego koła i przytrze - murowana piękna gleba. Ale ale... Skoro ja na tym rowerze jeździłam przez prawie 2 lata z przerwami na FWD ZOX i Zóltka to chyba jakoś się dawało? Ano się dawało, bo głowa nauczyła się pamiętać o tym co i jak robić a czego nigdy nie robić. Proste.
A propos pamiętania - Challenge Hurricane jest narowisty. Do prowadzenia jego trzeba mieć zaimplementowaną podstawę prowadzenia zaawansowanych, niestabilnych rowerów poziomych. Ride-By-Wire. Serio czy nie - raczej tak. To nie jest Beluga, która jedzie sama, to nie jest Żółtek, to nie jest RBB ze zwykłą kierownicą ASS. Tu głowa musiała sobie dzisiaj przypomnieć "co i jak" i jak sobie przypomniała to już potem jazda była znacznie prostsza.
Do zrobienia są jeszcze:
+ hamulce bo wymagają odpowietrzenia
+ wywalić wielkie lusterko bo wystarczy mi małe, wsadzone dzisiaj w rączkę
+ wsadzić trzeba blat 60T bo obecny 50T nie wystarcza mi nawet na 30+
A Hurricane przy mojej obecnej kondycji pozwala mi już na odpalanie ostatniego biegu.
- DST 116.46km
- Czas 05:17
- VAVG 22.04km/h
- Temperatura 32.0°C
- Sprzęt RedBlackBolid
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - kolejna dłuższa wycieczka na południe
Sobota, 10 sierpnia 2024 · dodano: 10.08.2024 | Komentarze 0
Strasbourg - Kehl - Offenburg - Strasbourg
AVG: 22.01 km/h
MAX: 37.80 km/h
Jakoś nie chce mi się szukać wszystkich wsi i miejscowości przez które dzisiaj przejechałam. Za dużo ich było.|W planie była dłuższa wycieczka, ale jeszcze wczoraj nie miałam konkretnego planu, który urodził się wieczorem. Właśnie wtedy stwierdziłam, że potrzebuję nowego narzędzia - do cięcia. Elektrycznego, czegoś w rodzaju diaksa ale mniejszego. To wiązało się oczywiście z wizytą w markecie po niemieckiej stronie, do tego doszły małe zakupy w Kehl no i się zrobiłoby około 50 kilometrów. A to raczej za mało.
Dlatego będą już w Offenburgu znalazłam jadłodajnię kilkanaście kilometrów na południe i do niej ruszyłam. Jak się okazało na miejscu akurat ta jadłodajnia nie przypadła mi do gustu, więc znalazłam kolejną przy autostradzie A5. Ciekawostką jest to, że w Niemczech nie ma żadnego problemu aby dostać się rowerem na MOPa przy autostradzie. Wszystko otwarte. Nie trzeba się zastanawiać czy furtka czy brama będzie otwarta, a jeśli nie będzie to czy ktoś otworzy przez domofon albo coś. Po zjedzeniu i doładowaniu smartfona ruszyłam dalej kierując się na pobliski market skąd chciałam przywieźć sobie do mieszkania jabłka i jajka. Średni pomysł w sumie. Ale właśnie wtedy przy sklepie Organizm powiadomił mnie, że no jakby to powiedzieć... Ale do kolejnego mostu to raczej nie dojadę. Bez większej przerwy w podróży. Dlatego nagięłam się i skierowałam się do "Gzg", czymkolwiek to miejsce na rzece Ren by nie było przy miejscowości Rhinau. A tak serio - tam kursuje prom. Trochę się obawiałam, jak to wygląda, co ile kursuje prom itd. Na pewno prom miał być kompletnie za friko.
I faktycznie - kompletnie za friko. Co lepsze - jeśli prom w Gassach jest linowy i kursuje co jakiś czas i trochę mu się schodzi - to ten na Renie zapitala. I nie chodzi na linie, ale ma normalny napęd. I wygląda to tak, że sterujący siedzi sobie cały czas w kabinie, nigdzie z niej nie wychodzi. Dobija do brzegu, rampa opuszczona, samochody zjeżdżają w odpowiednim szyku. Nikt niczego nie pilnuje, nie koordynuje. Kierujący samochodami doskonale wiedzą co i gdzie i jak mają robić. Piękny porządek. Po przyjęciu samochodów na pokład, prom rusza od razu w drugą stronę, po minucie jest na drugim brzegu, wyładunek i z powrotem. Działa to błyskawicznie.
Z Rhinau skierowałam się oczywiście już prosto do kanału, wzdłuż którego prowadzi ścieżka do Strasbourga. W dużej części zasłonięta drzewami i inną roślinością, co sprawia, że w tak gorący dzień jak dzisiaj jedzie się tamtędy w cieniu, jest w miarę przyjemnie... O ile jakiś srak nie naptaka na rękę... Jak mi dzisiaj :P
Kondycja? Coś tam było, dopóki nie wypaliłam węgli. Potem się pojawiło dłuższy czas po jadłodajni i znowu zniknęło. Tym razem nie ładowałam się w siebie batonów proteinowych ani innego ścierwa. Doskonale pamiętam przecież czas, kiedy robiłam setki kilometrów nie podjadając, więc po co kupować i truć siebie jakimiś wysokoprzetworzonymi ścierwami?
Na pewno jest wytrzymałość - utrzymać na moście tramwajowym nad Renem 20 km/h na podjeździe? Albo potem 22 nad autostradą w drodze na prom? No tego dawno nie widziałam. A i momentami wchodziłam na 4 bieg, więc coś się zadziało dobrego. Na pewno brakuje mi typowych przejazdów przez miasto jak w Warszawie: starty spod sygnalizacji, błyskawiczne rozpędzenie się do maksymalnych prędkości, a potem wyhamowanie przed kolejnymi światłami i powtórka. To są właśnie interwały. Takie, których teraz mi brakuje. Raz, że mam za mały dystans do pracy, a dwa, że tu na czerwonym stoją tylko samochody... Więc głupio by było stać... ;)
Po dzisiejszym czuję się styrana. Ale nie padam z nóg jak po wycieczce do Selestat czy wycieczce na północ po Niemczech czy do Ottenheim Gzg. Jest trochę lepiej. Chociaż przyjechałam później i nie skończyłam trasy w upale.
- DST 27.80km
- Czas 01:17
- VAVG 21.66km/h
- Temperatura 27.0°C
- Sprzęt RedBlackBolid
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - do pracy i z powrotem i zakupy
Środa, 7 sierpnia 2024 · dodano: 07.08.2024 | Komentarze 0
Strasbourg
AVG: 21.55 km/h
MAX: 35.32 km/h
Tam i z powrotem. To znaczy rano do pracy rekreacyjnie, powolnym tempem a z powrotem na obiad do mieszkania już nieco szybciej. I do pracy znowu w tempie średnim aby potem po pracy dać kopa w pedały. Początkowo miało być ostrzej dopiero po rozgrzewce, ale zdarzyło się coś, co spowodowało, że depnęłam w pedały niedługo po wyjechaniu z pracy. Otóż para elektryków 30+ wyjeżdżająca z podporządkowanej niby mnie przepuściła, ale facet postanowił depnąć. Wyprzedził mnie tuż przed miejscem gdzie było węziej i wówczas obudziła się we mnie tygrysica... Momentalnie na liczniku zorbiło się 32 km/h. "Trochę" więcej niż uciągnie elektryk wspomagany silnikiem - bo te mają kaganiec na 25 km/h A co potem? Ano właśnie. Dalej silnik się odłącza. A jadący rowerzysta na nim próbuje swoich sił i... nie przyspieszy i ledwo co utrzyma owe 25 km/h sam. I kiedy on nie daje rady utrzymać tej prędkości, zwalnia i wtedy włącza się silnik. I mamy taki cykl prędkości: 24-25-24-25-24-25... Tak więc zostawienie tego elektryka z tyłu potrwało tylko kilka sekund i wcale nie musiałam do tego wyciągnąć z siebie 100% sił. Tylko z 80 ;)
To był jeden z wielu interwałów, które sobie na dzisiaj zaplanowałam. Co górka i podjazd - moje. Doskonała okazja do depnięcia, czy to na niskim czy na wyższym biegu. A kiedy płasko - start z sygnalizacji prawie na maksa. Niech się na liczniku pojawi co najmniej 3x km/h. Boli? Bardzo dobrze. A potem spokojnie znowu kontynuacja na 2 biegu, nawet nie na 3. Niech nogi pokręcą na dużej kadencji, niech się dotlenią, odpoczną przed kolejnymi wyzwaniami.
Czy są tego wyniki? Moim zdaniem tak, bo mogę już chyba wchodzić na 3 bieg nie wychodząc z S2. Jak również kadencja chwilami potrafi mi przekroczyć 90 rpm co jak na mnie - "diesela" - to dobry wynik.
- DST 21.59km
- Czas 01:00
- VAVG 21.59km/h
- Temperatura 29.0°C
- Sprzęt RedBlackBolid
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - do pracy i z powrotem i zakupy
Poniedziałek, 5 sierpnia 2024 · dodano: 05.08.2024 | Komentarze 0
Strasbourg
AVG: 21.39 km/h
MAX: 38.00 km/h
Po 5 dniach odpoczywania przyszedł wreszcie czas na sprawdzenie się, przetestowanie tego co i jak uzyskałam.
Wydaje się być znacznie lepiej niż poprzednio, faktycznie noga dostała czas na odpoczynek i poprawiła się wyraźnie kondycja. 30 jest w zasięgu ręki. Prawie bo jeszcze nie ma tego na stałe. Muszę nad tym popracować jeszcze. Starałam sie - o ile nie zapomniałam - przebywać głównie w S2 momentami wchodząc powyżej S3 na S4 i wyżej. Ale jak nie zapomniałam to niestety ale wchodziłam na S3, czyli nie do końca tam gdzie być powinnam.
Niestety czujnik HR w ogóle nie chce działać, nie wiem co się z nim stało.
- DST 36.27km
- Czas 01:39
- VAVG 21.98km/h
- Temperatura 34.0°C
- Sprzęt RedBlackBolid
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - do pracy i z powrotem i zakupy
Wtorek, 30 lipca 2024 · dodano: 30.07.2024 | Komentarze 0
Strasbourg
AVG: 21.81 km/h
MAX: 35.55 km/h
Teoretycznie zgodnie z pewnymi przemyśleniami powinnam dzisiaj spróbować zrobić coś interwałowo i tak jak postanowiłam tak też na początku dnai zrobiłam. Wydłużyłam trasę do pracy, przeprowadziłam kilka mocniejszych przyspieszeń, dwa dobre podjazdy między innymi ten na Rue de Havre gdzie pomimo obciążenia dociągnęłam do 25-26 km/h. Jak to zrobiłam? Nie wiem. Trening w sobotę pomógł? Prawdopodobnie tak.
W drodze z pracy na obiad popełniłam kolejny mały rekordzik, i na tym moje rekordy się skończyły. Droga z powrotem do pracy była już wolniejsza, a po pracy zrobiło się nagle 34^C. Piekarnik to mało powiedziane. Mimo to chciało mi się jechać do Niemiec na zakupy i zgodnie z tym planem pojechałam. Przyjemnie się jechało przez lasek do ronda, za którym zatrzymałam się aby sprawdzić położenie fotelika i bomu. I kiedy w końcu chciałam ruszyć dalej odkryłam dętkę z przodu. Znowu jakieś drobne przebicie, niewidoczne prawie gołym okiem. Piekarnik zrobił swoje, czasu coraz mniej dlatego ruszyłam z powrotem postanawiając zajechać do jeszcze innego marketu niż zwykle. Niestety mimo iż market sieciowy to wybór produktów we francuskim znacznie gorszy niż w niemieckim. Przynajmniej jak dla mnie.
Po zakupach oczywiście już prosto do mieszkania bo w tej temperaturze i z takim obładowaniem nie ma po co dalej jeżdzić.
I na koniec spojrzałam na Stravę a tam takie hece, że sama nie wiem już o co chodzi. Zmęczenie 56? Fitness 34? Form -22? O co tu chodzi???
- DST 14.48km
- Czas 00:44
- VAVG 19.75km/h
- Sprzęt RedBlackBolid
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - do pracy i z powrotem
Poniedziałek, 29 lipca 2024 · dodano: 29.07.2024 | Komentarze 0
Strasbourg
AVG: 19.68
MAX: 32.64 km/h
Tam i z powrotem, na spokojnie, bez wychodzenia poza S2. Tak aby tylko wspomóc regenerację przed kolejnymi istotnymi treningami zaplanowanymi jeszcze na ten tydzień.
- DST 122.09km
- Czas 05:42
- VAVG 21.42km/h
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt RedBlackBolid
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - wycieczka do Achern
Sobota, 27 lipca 2024 · dodano: 27.07.2024 | Komentarze 0
Strasbourg - Kehl - Rheinau - Lichtenau - Gamshurst - Achern - Fauenbach - Renchen - Zinmem - Appenweier - Offenburg - Schutterwald - Dundenheim - Altenheim Neuried - Goldscheur - Strasbourg
AVG: 21.37 km/h
MAX: 40.88 km/h
Po 3 dniach odpoczynku przyszedł czas na wznowienie swoich prac nad wytrenowaniem formy. Po doczytaniu co i jak stwierdziłam, że nie będę się od razu brać za jakieś trening specjalistyczne aby się nie zajechać jeszcze bardziej - tylko dam sobie nieco czasu i pojeżdże niejako w trybie "endurance". Cokolwiek by to nie znaczyło - dla mnie miała to być taka typowa jazda w S2, bez wchodzenia na żadne tam wyższe pułapy. Teoretycznie. Bo po kilkunastu kilometrach zdałam sobie sprawę z tego, że ja wchodzę w S3 a miałam tego nie robić. Przestałam się siłować, zaczęłam rzucać okiem na HR wyświetlany na Wahoo i celowałam w BPM pomiędzy 120 a 130. Nie patrząc w ogóle na to jaka jest prędkość, jakie są waty - po prostu byle do przodu i jechać przed siebie. Do Lichtenau jechało się nieźle może chwilami coś kapnęło, pokropiło ale pogoda była jako-taka. Chociaż zgodnie z prognozą miało zacząć padać mocniej przed 17:00 i dlatego wyjechałam wcześniej aby wyrobić się przed burzami jakie były zapowiadane. W Lichtenau o mały włos abym poleciała dalej do Baden Baden, ale po przeliczeniu dystansu i czasu jaki mi został do zapowiadanych mconiejszych opadów zmieniłam trasę i skierowałam się jednak do Achern. Tam też zjadłam obiadek w pewnej znanej sieci i zaczęłam kierować się z powrotem na południe, ale chciałam jeszcze "liznąć" dalszej, wschodniej części tego zakątka. Niestety gdzie bym nie skręciła to prawie od razu widziałam "ścianę" wzniesień. Tzn malutkich pagórków. Ale dla mnie przy braku mocy - całkiem sporych. Raz czy dwa spróbowałam podjechać licząc na to, że to tylko niewielki "próg" ale potem okazywało się, że dalej jest tak samo albo jeszcze gorzej. Dlatego w końcu wróciłam an drogę B3 i nią pojechałam prosto do Offenburga. Tam też zaczęło kropić mocniej, a potem już normalnie padać. Tzn "normalnie" jak na ten rejon Niemiec i Francji. Oni tu nie mają takich opadów mocnych jak my, ich opady tutaj są nieco mniejsze i w takim deszczu jaki tu bywa da się jechać rowerem. Nie jest się dor azu zalanym wodą jak bywa to w Polsce. Tutejszy deszcz "daje sobie czasu" na zmoczenie człowieka.
W tym deszczu pokonałam dystans z Offenburga do Schutterwald, a potem skierowałam się dalej na zachód do Dundenheim aby potem odbić do Goldscheur do marketu i stamtąd wrócić na trasę do Strasbourga. Przez cały ten czas nie wychodziłam poza 1-2 strefę. Wszystko na spokojnie, bez ciśnięcia, bez żądnych prób udwowadniania sobie, że mogę więcej albo coś. Nic takiego. Trochę na moście się tylko szarpnęłam, ale po wjechaniu na pierwszą część zredukowałam się tak, aby nie przekraczać żadnych ustalonych wcześniej progów. Zresztą i tak prędkość na podjeździe miałam 16-17 km/h więc naprawdę nieźle (jak na mnie).
Na koniec na Rue du Languedoc nie udało mi się powstrzymać przed próbą dociągniecia do tych "30" jak to czasami niedawno jeszcze robiłam. Poszło lepiej niż myślałam - dobiłam do 32 km/h. Pomimo tego iż Żabojady zrobiły co mogły aby to utrudnić robiąc wyjazd w obniżeniach nawierzchni DDR. Wiecie - slalom-gigant góra-dól-góra-dół. Niestety na jednym z tych wyniesień spadł mi łańcuch z blatu i musiałam zatrzymać się aby to naprawić. Ale "32" wyciągnięte, z dobrym przyspieszeniem nawet, więc nie było tak źle.
Co mnie dziwi to bardzo wysokie TSS wykazane przez Wahoo - niewodoczne w Stravie - 554. Nie wiem jak to jest liczone. Wg Wahoo spaliłam 2093 kcal, KJ 2093. Znormalizowana moc 120, średnia moc 100. Mało bo mało, ale coś jest - dystans i czas. A przecież chodzi o to aby po prostu spalić ile się da tłuszczu i wzmocnić mięśnie i Organizm przed bardziej wyspecjalizowanymi treningami jakie planuję wykonać w kolejnym tygodniu.
Niestety są i straty - od połowy trasy lub nawet wcześniej zaczęły boleć mnie ścięgna czy mięśnie przy prawym kolanie, od wewnętrznej jego strony. Prawdopodobnie wiązadła krzyżowe. Prawdopodobnie coś sobie zrobiłam na początku jazdy próbując ciągnąć mocniej i mocniej, kiedy jeszcze nie pilnowałam aby jechać wolniej, bez siłowania się.