Info

Suma podjazdów to 3363 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2025, Czerwiec5 - 0
- 2025, Maj11 - 0
- 2025, Kwiecień6 - 0
- 2025, Marzec11 - 0
- 2025, Luty8 - 0
- 2025, Styczeń9 - 0
- 2024, Grudzień8 - 0
- 2024, Listopad6 - 0
- 2024, Październik11 - 0
- 2024, Wrzesień11 - 0
- 2024, Sierpień12 - 0
- 2024, Lipiec17 - 0
- 2024, Czerwiec19 - 0
- 2024, Maj13 - 0
- 2024, Kwiecień9 - 0
- 2024, Marzec13 - 0
- 2024, Luty10 - 0
- 2024, Styczeń1 - 0
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad8 - 0
- 2023, Październik12 - 0
- 2023, Wrzesień10 - 0
- 2023, Sierpień13 - 0
- 2023, Lipiec12 - 0
- 2023, Czerwiec12 - 0
- 2023, Maj14 - 0
- 2023, Kwiecień11 - 0
- 2023, Marzec15 - 0
- 2023, Luty8 - 0
- 2023, Styczeń4 - 0
- 2022, Grudzień8 - 0
- 2022, Listopad15 - 0
- 2022, Październik15 - 0
- 2022, Wrzesień7 - 0
- 2022, Sierpień8 - 0
- 2022, Lipiec13 - 1
- 2022, Czerwiec8 - 2
- 2022, Maj11 - 0
- 2022, Kwiecień7 - 1
- 2022, Marzec3 - 0
- 2021, Listopad4 - 0
- 2021, Październik11 - 0
- 2021, Wrzesień10 - 0
- 2021, Sierpień16 - 0
- 2021, Lipiec11 - 0
- 2021, Czerwiec11 - 0
- 2021, Maj14 - 2
- 2021, Kwiecień7 - 0
- 2021, Marzec4 - 0
- 2021, Luty3 - 0
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Listopad2 - 0
- 2020, Październik6 - 0
- 2020, Wrzesień6 - 0
- 2020, Sierpień7 - 0
- 2020, Lipiec9 - 1
- 2020, Czerwiec12 - 6
- 2020, Maj11 - 3
- 2020, Kwiecień13 - 5
- 2020, Marzec15 - 4
- 2020, Luty13 - 3
- 2020, Styczeń2 - 0
- 2019, Grudzień2 - 0
- 2019, Listopad7 - 0
- 2019, Październik18 - 2
- 2019, Wrzesień12 - 0
- 2019, Sierpień18 - 0
- 2019, Lipiec13 - 2
- 2019, Czerwiec13 - 2
- 2019, Maj19 - 0
- 2019, Kwiecień7 - 0
- 2019, Marzec6 - 1
- 2019, Luty3 - 0
- 2018, Grudzień2 - 0
- 2018, Listopad14 - 0
- 2018, Październik18 - 0
- 2018, Wrzesień7 - 0
- 2018, Sierpień16 - 2
- 2018, Lipiec12 - 1
- 2018, Czerwiec13 - 0
- 2018, Maj18 - 0
- 2018, Kwiecień17 - 0
- DST 63.36km
- Czas 02:48
- VAVG 22.63km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - wycieczka na zachód
Sobota, 8 marca 2025 · dodano: 08.03.2025 | Komentarze 0
Strasbourg - Ergersheim
AVG: 22.58 km/h
MAX: 57.76 km/h
Za późno wyjechałam, ale jakoś tak wyszło. Miało być z 80-100 km ale niestety... Nie o tej porze. Ale swoje zrobiłam, sprawdziłam co mogą nogi, odnalazłam słabe punkty w swoim wytrenowaniu i wiem nad czym pracować. Mam pewną rozbieżność pomiędzy możliwościami Organizmu a Nogami, które moga ciutkę więcej. No i między innymi przez to doszłam dzisiaj do max tętna... Nie wiem czy go nie przekroczyłam. Zdziwiłam się, bo obyło się bez jakiejkolwiek zadyszki.
- DST 23.71km
- Czas 00:58
- VAVG 24.53km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - treningowo bez celu
Czwartek, 6 marca 2025 · dodano: 06.03.2025 | Komentarze 0
Strasbourg - Illkirch-Graffenstaden
AVG: 24.36 km/h
MAX: 36.92 km/h
Wyjechałam w ogóle nie wiedząc gdzie pojadę. Po drodze już przyszło mi na myśl aby podskoczyć na południe, ale tak bardziej via IG no i dojechałam do ronda przy obsrakomaku i... wjechałam nie tam gdzie tzreba. Na drogę, gdzie jeżdżą tylko samochody. I to w dodatku w złym kierunku bo do centrum... W przeciwną stronę sznur samochodów i tak jakoś było mi głupio zawracać, więc depnęłam w pedały i... w lusterku za mną jadą kolejne osobówki... Więc depnęłam jeszcze bardziej i na liczniku zaczęło się pojawić 33-34 km/h... Na moje szczęście żaden z kierujących nie był specjalnie napalony i nie usiłował udowodnić co to on nie może. Obyło się bez trąbienia - jak widać Raptobike wywołuje jeszcze większe zaskoczenie u kieurjących niż Beluga. No i przy tej prędkości może nie byłam najszybsza, ale też nie wlokłam się więc mogli za mną spokojnie ten kilometr pojechać. "Spokojnie" czyli jadąc możliwie jak najbliżej krawędzi jezdni, zjeżdżając natychmiast na malutkie pobocze kiedy tylko była taka okazja...
Po zjechaniu na DDR pomknełam do La Ganzau a potem wjechawszy an drogę - zazwyczaj w ciągu dnia pełną TIRów - na rondo za którym jest zjazd na M353. na rondzie zawróciłam i ponownie tą samą droga, już pomiędzy - na szczęście rzadkimi - osobówkami poleciałam z powrotem. Interesujące jest też to, że jeżdżąc dzisiaj po równym i płaskim mogłam spokojnie wyciągnąć > 30 km/h czyli nogi podają i jest zupełnie dobrze. Wręcz genialnie jak na tą porę roku. Beluga zrobiła swoje. Jedyne co zwraca moją uwagę to tętno, które wychodzi poza S2 przy tych prędkościach, czyli o ile nogi jeszcze mogą i czuję w nich że one depczą - o tyle Organizm jeszcze musi się przyzwyczaić.
Dużą rolę też odegrała dzisiaj znakomita pogoda - kiedy wychodziłam z rowerem było 15-16 ^C :) I tak powinno być przez całą zimę ;)
- DST 13.03km
- Czas 00:38
- VAVG 20.57km/h
- Temperatura 7.0°C
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - treningowo bez celu
Wtorek, 4 marca 2025 · dodano: 04.03.2025 | Komentarze 0
Strasbourg
AVG: 20.56 km/h
MAX: 41.24 km/h
Ponownie przyjechałam do Strasbourga, ponownie przyszedł czas na trenowanie, którego w Polsce nie udało mi się jakoś ogarnąć. Jedną z pierwszych rzeczy jaką zobaczyłam po przyjeździe był brak powietrza w tylnym kole Belugi... Z braku czasu i chęci sięgnęłam zatem po Raptobike, który czekał tu od paru miesięcy, a dzisiaj wystarczyło mu tylko dokręcić pedały, dorzucić wyposażenie do torby, dopompować oba koła i rower był gotowy do jazdy. Zgodnie z moimi przewidywaniami i założeniami - trening na Beludze poskutkował znakomitymi osiągami na RLR. W porównaniu do Belugi to jest rakieta. Te (marne?) "30 km/h" na nim robi się znacznie szybciej i łatwiej. I tyle też udało mi się osiągnąć chociaż z pewnym trudem na niewielkim podjeździe na Rue de la Rochelle. I właśnie kiedy dojeżdżałam do przejazdu dla rowerów, jakieś 10 metrów przed skrętem w lewo zatrzymałam się. Czułam obecność pojazdu z lewej strony jadącego równolegle do mnie, a ponieważ nie zamierzałam korzystać z tego przejazdu - po prostu stanęłam jakieś 10-15 metrów przed osią przejazdu. Spojrzałam w lewo i zobaczyłam TIRa, który powoli dojeżdżą do przejazdu dla rowerów i zatrzymuje się. I czeka... I czekał... na mnie? Chyba tak. Kierujący już mnie nie widział, bo prawdopodobnie znalazłam się w jego kącie martwym, a jednoczesnie moja wysokość powodowała, zę ten ktoś obawiał się, że mogę nagle się wyłonić i mu wjechać pod koła... Czego oczywiscie nie miałam zamiaru robić, w ogóle nie zamierzałam korzystać z tego przejazdu. Po dłuższej chwili TIR ruszył dalej, w międzyczasie nadjeżdżający TIR z przeciwka również stanął na moment... I po chwili oba ruszyły dalej.
Wyobrażacie to sobie? W Polsce?
Ale to nie koniec.
Rue Guynemer - jadąc po pasie dla pieszych i rowerzystów, w kierunku zgodnym z kierunkiem jadących samochodów (ulica jednokierunkowa) zatrzymałam się na końcu ulicy, aby skręcić sobie w lewo. Jadący za mną dostawczak... Zatrzymał się i mrugnął aby mnie przepuścić. I to pomimo tego, że w ogóle jeszcze nie skręcałam, że nawet nie miałam skręconego koła, że nawet nie patrzyłam w lewą stronę. W tym kraju obowiązuje jakaś inna kultura. Niestety tylko momentami. Kilka minut wcześniej kiedy wjeżdżałam na skrzyżowanie równorzędne, jakiś pajac w osobówce mnie obtrąbił bo on... dopiero dojeżdżał i zwalniał i myślał, że... Że co? Że się przeteleportuję robiąc mu miejsce? Że zniknę? Bo jaśnie wielmożny panicz żabojadek chce przejechać? Jestem pierwsza na skrzyżowaniu to korzystam, proste. A jak się ślimakojadowi nie podoba to niech oddali się pospiesznie w przeciwnym kierunku ;)
- DST 81.07km
- Czas 04:14
- VAVG 19.15km/h
- Temperatura 14.0°C
- Sprzęt Beluga
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - Brumath przez Illkirch Graffenstaden
Sobota, 22 lutego 2025 · dodano: 22.02.2025 | Komentarze 0
Strasbourg - Illkirch Graffenstaden - Ostwald - Montagne Verte - Koenigshoffen - Mundolsheim - Brumath - i podobnie z powrotem do Strasbourga
AVG: 19.11 km/h
MAX: 37.37 km/h
Tuż przed wyjazdem, kiedy pobierałam z samochodu pakiet batonów proteinowych, zorientowałam się, że to już jest ich koniec... Że zostyało mi tylko kilka na ten wyjazd, a co potem? Dlatego mój plan podróży błyskawicznie został przekierowany na znany francuski market, którego nigdzie indziej po tej stronie Renu na pólnocy nie ma. Jest tylko na południu w Illkirch Graffenstaden. Kiedy już tam dojechałam, uzupełniłam braki to nagle odechciało mi się jechania gdziekolwiek. Po co mam jechać do jaðłodajni w Brumath, skoro tuż obok jest taka sama, tej samej sieci? Przekonałam się jednak i ruszyłam dalej, jednak ponieważ Żabojady znowu robią remont pewnego ronda, musiałam odbić w lewo zamiast pojechać prosto i ogólnie moja trasa powiodła mnie po zachodniej stronie Strasbourga, przez drobne miasteczka czy dzielnice rozsiane po tej stornie A35. Oczywiście po drodze mijałam jeszcze inną jadłodajnię tej samej sieci, ale miałam tylko 13 km do celu więc udało mis ię przekonać się, że chce mis ię jechać dalej i jechałam dalej.Niestety na 3 kilometry przed Brumath zorientowałam się, że moje osiagi "mocowe" nie są współbieżne z prezentowana prędkością i okazało się, że znowu złapałam dętkę, znowu w tylnym kole. Tym razem za "stół operacyjny" posłużył jeden z wielu poustawianych przez ślimakojadów przy drogach i trawnikach niewielki głaz/kamień. Po zbadaniu koła, wyjęciu dętki okazało się, że nie widać żadnych nowych uszkodzeń. A napompowana dętka raczej powietrze trzyma. Nie zaryzykowałam jednak już jej wsadzania z powrotem i pompowania i założyłam nową. I tu pojawił się problem z napompowaniem, bo mała pompeczka jaką wozę nie lubi się ze swoim zbyt sztywnym wężykiem z ciasnymi kołami 20". Najlepiej by było skorzystać z kompresora na stacji benzynowej - ale takowego na stacji "U" nie było, dlatego w końcu sięgnęłam po ostateczny argument - nabój CO2. To jest prosta i doskonała rzecz. Kilka sekund i dętka napompowana na kamień. Przy tej okazji wymiany dętki wykorzystałam inną technikę zakąłdania koła - od tyłu roweru. Nie z boku. Lecz od tyłu. Koło zupełnie inaczej daje się włożyć., Mniej problemów. Ale może to też dlatego, że był jasno a nie ciemno.
W drodze z powrotem mapy.cz pchały mnie na znaną mi już drogę koło linii kolejowej i potem przez centrum Starsbourga, ale nie dałam się tam wepchnąć. Mam serdecznie dosyć pchania się w te ciasne uliczki i mieszania się z setkami pieszych. Wybrałam drogę na wschód, w stronę Renu i zataczając niewielkie koło przejeżdżajac przez dzielnicę Robertsau dotarłam do portu miejskiego (czy czegokolwiek takiego) a potem już miałam tylko 3 km do siebie.
Warunki pogodowe dzisiaj były całkiem dobre, teoretycznie 14^C, ale faktycznie odczuwalne około 10-11. Do tego kiedy wyjeżdżałam z Brumath zaczęło znowu padać tym typowym francuskim strasbourskim sposobem - czyli takim mocniejszym siąpieniem. Mało przyjemny rodzaj deszczu, ale jednak lepszy niż jakaś mocniejsza chwilowa ulewa, która mogłaby mnie błyskawicznie zmoczyć do suchej nitki.
Jeżdżąc dzisiaj zaczęłam myśleć o powrocie do Raptobike'a, ale jak czuję na amortyzacji Belugi ile ona dzielnie znosi tych nierówności, wyrw, krawężniczków, tych rynienek odpływowych nabudowanych z bruku(!!!) na jezdniach... To jednak szkoda na to Raptobike'a.
- DST 13.68km
- Czas 00:41
- VAVG 20.02km/h
- Temperatura 11.0°C
- Sprzęt Beluga
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg
Czwartek, 20 lutego 2025 · dodano: 20.02.2025 | Komentarze 0
Strasbourg
AVG: 19.80 km/h
MAX: 31.47 km/h
Cytując klasyka - a miało być tak pięknie...
Pogoda dopisywała - w ciągu dnia było nawet i 15^C więc warunki wręcz prawie że idealne. No takie bliskie ideału.
Przy takiej pogodzie rower jest samą czystą przyjemnością.
Do czasu.Po kilku kilometrach podjechałam pod lotnisko aeroklubowe i tam zatrzymałam się aby sprawdzić fotelik i jego mocowanie. Po zrobieniu tego zaczęłam przetaczać rower i zauważyłam, że prowadzi się dość opornie. Dość ciężko. Przyjrzałam się i... Dętka z tyłu. Kompletny flak. Faktycznie - ostatnie kilkaset metrów jechało mi się troszkę ciężej... Ale żeby aż tak nagle coś... Na szczęście obok była bariera energochłonna, podwójna taka jaką się spotyka na drogach. Idealne miejsce aby... podnieść rower i go położyć na niej. Serio - w tym rowerze jest toz nacznie wygodniejsza pozycja do zdejmowania tylnego koła niż jakakolwiek inna. Tylny wahacz jest minimalnie węższy niż ośka piasty i powoduje to duże problemy przede wszystkim z zakłądaniem koła, ale i zdejmowanie jest utrudnione. Po zdjęciu opony (Kojak) z obręczy znalazłam kilka malutkich kawałeczków szkła i jedno większe. Nie widać było śladów przebicia na dętce z której uszło prawie całe powietrze, ale widocznie i te małe wystarczyły aby uszkodzić dętkę.
Najwięcej trudu i czasu zeszło przy zakłądaniu koła z powrotem. To jest mordęga. Tarcza hamulcowa włazi nie tma gdzie powinna, łańcuch się wciska również gdzie nie jest jego miejsce a wszystko to przez ośkę, która nie chce wejść w wahacz...Na koniec dopompowałam koło korzystając z pojemniczków z CO2 - super sprawa. Znacznie mniej machania pompeczką.
Ciekawostka - w Polsce nikt nie zwraca na nic uwagi. Kompletna obojętność. We Francji przez te 15 minut podjechało do mnie dwóch rowerzystów dopytać się czy wszystko w porządku, czy nie potrzebuję pomocy.
Kiedy wreszcie wyjechałam na Rue de Havre a potem na Rue de la Rochelle spotkałam się z kolejnymi zachowaniami, których w Polsce również brakuje - kierujący samochodami widząc mnie zbliżającą się do przejazdu rowerowego na wzniesieniu zwalniali aby mnie ewentualnie przepuścić. Szok. Chociaż swoją drogą kto by nie zwrócił uwagi na coś dziwnego, co jest wali światłami do przodu i do tyłu, tak że to widać z kilku kilometrów... :)
Kilometrów za dużo dzisiaj nie było, za dużo czasu i energii straciłam przy zmianie dętki, ale przynajmniej podtrzymałam uzyskane wcześniej efekty. Zawsze coś.
- DST 65.57km
- Czas 03:16
- VAVG 20.07km/h
- Temperatura 4.0°C
- Sprzęt Beluga
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - Brumath
Niedziela, 16 lutego 2025 · dodano: 16.02.2025 | Komentarze 0
Strasbourg - Brumath
AVG: 20.00 km/h
MAX: 36.30 km/h
W pierwotnym palnie miał haguenau i pewna dróżka dla rowerów wiodąca przez las, ale przy takich temperaturach no to niestety - trochę za duże wyzwanie. Ograniczyłam się więc do Brumath a i też po drodze zastanawiałam się czy na pewno chcę aż tam jechać. Dopiero jakoś po drodze z powrotem dotarło do mnie, że musiałam nie tylko jechać trochę pod górę do tego Brumath, ale jeszcze pod wiatr. Owszem, wiatr miał być - ale jednak słabszy. A był - wbrew temu co przewidywali wróżbici od prognóz pogody - trochę słabszy. A że wyszłam z mieszkania w zasadzie bez odpowiedniego "przygotowania węglowodanowego", to i nogi nie działały jeszcze tak jak powinny i jechałam jakoś tak trochę wolniej na tyle słabo że aż się zaczęłam zastanawiać w pewnym momencie czy aby nie spotkałam się z jakimś przetrenowaniem. Jednak gdy po jakimś czasie cukry dotarły gdzie trzeba a nogi się rozgrzały to mogłam pojechać trochę szybciej, ale też nie tak jak chciałam, bo wspomniany wiaterek jednak mnie spowalniał. No i oczywiscie temperatura, która również jak sądzę odbiera swoją część Watów.
W Brumath wpadłam do jadłodajni - kolejnej takiej fastfoodowej, gdzie da się coś zjeść. Niestety to kolejny budynek """prawie""" ekologiczny, jak spora część tych wszystkich fastfoodów. Potężne 1 drzwi oddzielajace wnętrze od mini ogródka. Cięzko je otworzyć i cięzko i wolno się zamykają. A na zewnątrz +3-4 stopnie Celsjusza. I przyłazi taki "menszczyżna" i bezmyślnie otwiera te drzwi, ogląda się na swoja Lubą, która lezie... I lezie... i lezie... A ZIMNE powietrze wlatuje do środka i skutecznie wszystko i wszystkich studzi... A ten idiota stoi i czeka, aż Luba łaskawie podejdzie, spojrzy na niego, spojrzy na drzwi, na wnętrze i... wejdzie... A potem wejdzie on, "menszczyżna", puszczając szerooooko otwarte drzwi, które powolutku i dostojnei zaczną się zamykać... I w końcu się zamkną. Ale nim to zrobią, to wszyscy w środku już poczuli, że drzwi były otwierane, że znowu w środku zrobiło się nie 19 ale 15^C. A wszystko przez to, że ci jakże """ekologiczni""" francuzi nie umieli w zrobienie "śluzy" trochę bardziej odseparowującej wnętrze budynku od warunków panujących na zewnątrz. To się nazywa """EKOLOGIA""" i """ENERGOOSZCZĘDNOŚĆ""", rozumiecie, nie?
Bo ja nie. Zakłamanie i hipokryzja na maksa. Z jednej strony nakazują rozdzielanie śmieci na 6 różnych śmietników, a z drugiej setki MW idzie na takie byle-jakie traktowanie ciepła. Czy też stworzonego zimna w gorącym lecie.
Droga powrotna tbyła trochę krßósza, "tylko" 27 kilometrów i o dziwo zajęła mi znacznie mniej czasu. Sądziłam pierwotnie że zrobię sobie jakiś przystanek na podjedzenie czegoś, ale jak się okazało w ogóle nie potrzebowałam i dystans pokonałam jednym skokiem. Chociaż mapy.cz pokierowały mnie jakimś szlakiem kolejowo-przemysłowym a nie milszymi drogami nad kanałem czy po jakichś bardziej zielonych okolicach.
W ogóle to dzisiaj miało być 6^C, dlatego też przełożyłam sobei tą wycieczkę z soboty (5^C), ale jak widać znowu wróżbici dali koncertowo ciała. Coś ostatnio im na windy w ogóle te wróżenie z fusów nie idzie. Chyba czas zmienić źródło informacji o pogodzie na jakiekolwiek inne. I oni jeszcze chcą aby im się logować i oddawać im jakieś swoje dane, pshaw...!
P.S.
Mam dość tego edytora z tego bikestats... Co się wciśnie ctrl+z aby zrobić małe Undo, to usuwa pół tekstu!!! I nie ma powrotu, o nie! Za trudno by było wsadzić normalne pole edycyjne gdzie faktycznie coś się da wpisać jak w jakimś normalnym notatniku.
- DST 16.57km
- Czas 00:49
- VAVG 20.29km/h
- Temperatura 5.0°C
- Sprzęt Beluga
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - treningowo, rozjazdowo ZIMNO
Czwartek, 13 lutego 2025 · dodano: 13.02.2025 | Komentarze 0
Strasbourg
AVG: 20.18 km/h
MAX: 33.32 km/h
Zasadniczo miałam wyjechać i pojeździć wczoraj, miało być i było cieplej niż dzisiaj - 7-9^C. Tylko niestety padało. I nie chciało mi się jakoś.
Z kolei dzisiaj znowu było 5^C i znowu siąpił deszczyk chwilami, mokro było, wilgotno i jakoś tak niemiło. Tak jak wcześniej podejrzewałam, po ostatniej sobotniej wycieczce moje nogi jeszcze nie wróciły do siebie i wyraźnie dzisiaj chciały jeszcze odpoczywać. Dlatego kiedy to odczułam nie katowałam ich za bardzo, ale te kilka razy jednak przypomniałam co i jak.
Mam nadzieję, że w sobotę będzie lepiej.
- DST 80.21km
- Czas 03:41
- VAVG 21.78km/h
- Temperatura 5.0°C
- Sprzęt Beluga
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - bez planu na południe
Sobota, 8 lutego 2025 · dodano: 08.02.2025 | Komentarze 0
Strasbourg - Geispolsheim - Blaesheim - Krautergersheim - Meistratzheim - Stotzheim - Benfeld - Matzenheim - Osthouse - Erstein - Eschau - Strasbourg
AVG: 21.72 km/h
MAX: 41.32 km/h
"Ale to było dobre!" ;)
Było dobre, aż czuję pewien niedosyt po tych 80 kilometrach i już czuję, że mogłabym pojechać jeszcze ciutkę dalej, dobić pewnie do tych 90 kilometrów, a może i... Może i setka by była?
Pierwsze kilometry były do sklepu rowerowego gdzie próbowałam przymiarki do jakichś lepsiejszych ocieplaczy na buty SPD. Ale jak zobaczyłam, że rozmiar L również nie wchodzi mi na buta, gdzie mój rozmiar 41 absolutnie nie jest jakąś "płetwą" to sobie już odpuściłam. Za dużo zachodu z upychaniem buta w środku tego, za dużo zachodu z pakowaniem nogi do buta i w ogóle wielkie kombinowanie. A przecież te buty SPD Shitmano po to mają te szybkie wygodne zapinanie aby łatwo się je zdejmowało i zakładało. A nie po to, aby się nad tym siedziało jak nad jakimiś butami żołnierskimi czy coś takiego...
Sama jazda - bardzo fajna. Początkowo oczywiście mój Organizm chciał przejechać jak najwięcej w jak najkrótszym czasie. Potem w okolicach 35 kilometra się to uspokoiło.
Swoją droga właśnie gdzieś w tamtych okolicach, już za Blaesheim dojechawszy do pewnej drogi miałam dwie możliwości: albo jechać w prawo i dorobić jakieś 9-10 kilometrów i nadłożyć jeszcze potem drogi do jadłodajni (obiadek) albo skrócić i jechać do jadłodajni szybciej. Ale po co mi szybciej? Na co mi jadłodajnia? I tak dorzuciłam sobie dodatkową godzinę jazdy, przedzieranie się kilka kilometrów po jakichś polnych drogach ale więcej zobaczyłam, więcej kalorii spaliłam i nogi miały więcej zabawy, a ja jeszcze korzystniej spędziłam ten czas. Extra!
- DST 9.10km
- Czas 00:30
- VAVG 18.20km/h
- Temperatura 3.5°C
- Sprzęt Beluga
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - rozjazdowo
Czwartek, 6 lutego 2025 · dodano: 06.02.2025 | Komentarze 0
Strasbourg
AVG: 18.09 km/h
MAX: 32.03 km/h
Już po kilkuset metrach czułam, że moje nogi mówią twarde "nie", Organizm jakoś również to popierał a i ja sama pamiętałam taki dziwny stan lekkiego zniechęcenia tuż przed wyjściem... Ciało jakoś nie bardzo chciało i dawało dużo sygnałow,. ja byłam uparta trochę a potem po zrobieniu raptem kilometra zaczęłam jechać już tylko tyle aby pokręcić troszeczkę i upewnić się, że to na pewno to i dzisiaj już nic z jakiegokolwiek treningu nie będzie.
Pryz okazji chciałabym serdecznie pozdrowić kolejnych siedzących przed kierownicą znanym serrdecznym międzynarodowym gestem i słowami... wiadomo co, wiadomo komu i wiadomo gdzie... Kiedy oni wjeżdżają gdzie się da - wszystko w porządku! Kiedy parkują NA skrzyżowaniach tak, że wyjechać z podporządkowanej się nie da, bo nic nie widać - wszystko w porządku! Kiedy bezmózgie jeti kierujące wielkim SUVem zatrzymuje się na wjeździe w podporządkowaną aby wysadzić jakąś rodzinkę - wszystko w porządku! Kiedy zaparkują przy przejściu dla pieszych tak, że w Polsce by ich odholowano 10x w ciągu godziny - wszystko w porządku!
Ale spróbuj nie pojechać po śmieszynce dla rowerów te 200 metrów...!!! Zawsze się znajdzie jakaś ...... która musi się wykazać wielkim problemem posiadania czegoś bardzo małego ;)
- DST 20.63km
- Czas 01:01
- VAVG 20.29km/h
- Temperatura 0.0°C
- Sprzęt Beluga
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - treningowo ZIMNO donikąd
Wtorek, 4 lutego 2025 · dodano: 04.02.2025 | Komentarze 0
Strasbourg
AVG: 20.21 km/h
MAX: 33.53 km/h
Donikąd, takie po prostu jeżdżenie bez celu, z nawrotami, tu i tam, byleby z godzinę jazdy było i troszkę kilometrów.
Za zimno na cokolwiek więcej.
Ale ale. Czy wiecie jakie fajne latarnie mają żabojady? Dzisiaj zweryfikowałam swoje podejrzenia i faktycznie na jednej z ulic Rue du Havre jest ustawiony rząd latarni przy chodniku i zarazem drodze dla rowerów. I one się świecą no tak trochę słabo. Ale tylko do momentu, kiedy wykryją ruch - wówczas przełączają się automatycznie na 100% świecenia. Z zewnątrz musi to wyglądać niesamowicie, kiedy ktoś jedzie na czymś i latarnie zapalają się na max tuż przed nim.
Niestety nieopodal jest port i już wiem skąd tak śmierdzi. Capie. To smród ze studzienek kanalizacyjnych. Widziałam dzisiaj jak unosi się nad nimi para i czułam smród wydobywający się właśnie z tych studzienek. Nie wiem co oni tam zlewają, ale... "ekologia" to to na pewno nie jest. No i do tego nikt jakoś nie zastanowił się chyba jeszcze jak to wpływa na Ludzi, na Mieszkańców tego miasta i nawet pracowników, którzy tam jeżdżą i muszą to wąchać. FUJ.
Ogólnie jak tak patrzę na te drogi gdzie oni tu porobili jakies progi spowalniające gdzie tylko się da, jakieś wypukłe rowerki malowane na drogach i pasach dla rowerów, na te wysokie krawężniki itd... mam wrażenie, że za projektowanie i budowanie odpowiada para wściekłych na siebie ludzi. Którzy wzajemnie się atakują - z jednej strony kierujący samochodami, a z drugiej rowerzysta. I nawzajem się atakują i tworzą rozwiązania utrudniające ruch w każdym możliwym miejscu w mieście.
Przykład? na co komu wymalowany zygzak _wypukłą farbą_(!!!) na miejscu gdzie znajduje się przystanek autobusowy? Dla niewidomych kierujących samochodami aby wiedzieli gdzie jadą? :P Przeszkadza to i samochodom i rowerom. I w jednym pojeździe i w drugim prowadzi to do niszczenia zawieszenia i braku komfortu. Po co? Żeby poinformować dodatkowy niewidom... kierujących że właśnie przejeżdżają w miejscu gdzie jest przystanek? Bo nie widzą tego? :P
I te progi. Niby żeby ograniczyć prędkość bo szkoła bo coś tam. Ok, ale można zrobić próg normalnie i łagodnie i on też przyniesie odpowiedni rezultat. A można walnąć TRAPEZ. I niech nawet najbardziej komfortowa limuzyna skacze na tym jak na trampolinie. A co! A co mają powiedzieć rowerzyści? Ba! Widzieliście kiedykolwiek rower MIEJSKI wyposażony w przedni i tylny amortyzator? Nieeee? Ojooooj... :P A przecież ta infrastruktura powinna być budowana przede wszystkim dla pojazdów poruszających się po mieście! A nie dla rowerów MTB!
Tu w Strasbourgu panuje jakaś kompletna bezmyślność.