Info
Ten blog rowerowy prowadzi Katrinam z miasteczka . Mam przejechane 35541.45 kilometrów w tym 56.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 3363 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Listopad4 - 0
- 2024, Październik11 - 0
- 2024, Wrzesień11 - 0
- 2024, Sierpień12 - 0
- 2024, Lipiec17 - 0
- 2024, Czerwiec19 - 0
- 2024, Maj13 - 0
- 2024, Kwiecień9 - 0
- 2024, Marzec13 - 0
- 2024, Luty10 - 0
- 2024, Styczeń1 - 0
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad8 - 0
- 2023, Październik12 - 0
- 2023, Wrzesień10 - 0
- 2023, Sierpień13 - 0
- 2023, Lipiec12 - 0
- 2023, Czerwiec12 - 0
- 2023, Maj14 - 0
- 2023, Kwiecień11 - 0
- 2023, Marzec15 - 0
- 2023, Luty8 - 0
- 2023, Styczeń4 - 0
- 2022, Grudzień8 - 0
- 2022, Listopad15 - 0
- 2022, Październik15 - 0
- 2022, Wrzesień7 - 0
- 2022, Sierpień8 - 0
- 2022, Lipiec13 - 1
- 2022, Czerwiec8 - 2
- 2022, Maj11 - 0
- 2022, Kwiecień7 - 1
- 2022, Marzec3 - 0
- 2021, Listopad4 - 0
- 2021, Październik11 - 0
- 2021, Wrzesień10 - 0
- 2021, Sierpień16 - 0
- 2021, Lipiec11 - 0
- 2021, Czerwiec11 - 0
- 2021, Maj14 - 2
- 2021, Kwiecień7 - 0
- 2021, Marzec4 - 0
- 2021, Luty3 - 0
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Listopad2 - 0
- 2020, Październik6 - 0
- 2020, Wrzesień6 - 0
- 2020, Sierpień7 - 0
- 2020, Lipiec9 - 1
- 2020, Czerwiec12 - 6
- 2020, Maj11 - 3
- 2020, Kwiecień13 - 5
- 2020, Marzec15 - 4
- 2020, Luty13 - 3
- 2020, Styczeń2 - 0
- 2019, Grudzień2 - 0
- 2019, Listopad7 - 0
- 2019, Październik18 - 2
- 2019, Wrzesień12 - 0
- 2019, Sierpień18 - 0
- 2019, Lipiec13 - 2
- 2019, Czerwiec13 - 2
- 2019, Maj19 - 0
- 2019, Kwiecień7 - 0
- 2019, Marzec6 - 1
- 2019, Luty3 - 0
- 2018, Grudzień2 - 0
- 2018, Listopad14 - 0
- 2018, Październik18 - 0
- 2018, Wrzesień7 - 0
- 2018, Sierpień16 - 2
- 2018, Lipiec12 - 1
- 2018, Czerwiec13 - 0
- 2018, Maj18 - 0
- 2018, Kwiecień17 - 0
Wrzesień, 2024
Dystans całkowity: | 776.68 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 32:24 |
Średnia prędkość: | 23.97 km/h |
Maksymalna prędkość: | 21.00 km/h |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 70.61 km i 2h 56m |
Więcej statystyk |
- DST 206.50km
- Czas 08:12
- VAVG 25.18km/h
- Temperatura 18.0°C
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Kozienice - Brevet 200 km
Sobota, 28 września 2024 · dodano: 28.09.2024 | Komentarze 0
Kozienice i okolice
AVG: 25.15 km/h
MAX: 43.54 km/h
Kcal: 2712
TSS: 655
Życiówka. Można się śmiac - albo i płakać - jak ot woli. Ale w końcu osiągnęłam na takim dystansie taką całkiem dobra jak na mnieprędkość średnią. Kiedyś marzyło mi się wyciągać coś około 24 km/h, a tu proszę - po wielu latach nagle pojawiło się i 25.
Zacznę jednak od tego, że miałam pewne obawy związane z napędem. Czy nowy napęd faktycznie wytrzyma i sobie poradzi ze skręcaniem kół, czy łańcuch na którymś ostrzejszym zakręcie po prostu nie strzeli. Przy okazji rozwalając którąś z rolek... Jednak tak się jednak nie stało i łańcuch, przerzutka i manetka się bardzo dobrze sprawdziły na takim dłuszym dystansie.
Do Kozienic dojechałam zgodnie z planem - 0 7:15 byłam na miejscu. Teoretycznie na 45 minut przed startem powinnam dać radę rozpakować rower, dopakować niezbędne klamoty i zrobić izotonik z proszku w "wodopoju" czyli worku 3 litrowym. Ten worek sprawdził się już tydzień temu i dzisiaj również chciałam go wykorzystać. Te wszystkie działania spowodowały, że byłam gotowa o 7:50 dos tartu... Teoretycznie. Bo jazda roweru w środku samochodu przestawiła mi obejmę rolki łańcucha powracającego, który zaczał trzeć o nią i to spowodowało pewne komplikacje, przez co musiałam się wrócić do bazy maratonu, a potem kiedy już w końcu wyjechałam na trasę przypomniałam sobie o dopompowaniu kół... Ale już nie wracałam. Stwierdziłam, że obie opony Kojak powinny sobie poradzić nawet jak będą nabite "tylko" do 5-5.5 barów. Nie musi to być 6.5 bara czyli max dla tych opon. I to był bardzo dobry wybór, bo jak się okazało potem, pewna część trasy prowadziła po łatach układanych na łatach przykrytych kolejnymi warstwami łat. Mordęga.
Zgodnie z dobrymi wspomnieniami sprzed lat jadąc odpaliłam sobie dobrą muzykę - początkowo jakieś elektro-techno, potem jakieś punkrocki i wreszcie trance. Dobra muzyka pozwalała mi nie skupiać się na kilometrażu, tylko na dobrym kręceniu.
Dobrym przerywnikiem było doczepienie się do jednej z grupek kolarzy, którzy wystartowali po mnie, ale dopędzili mnie kiedy zrobiłam sobie małą przerwę. Niestety ich predkość niespecjalnie mnie zadowolała, więc przed PK1 się odłączyłam di na punkt dojechałam już sama. Na PK1 nie zabawiłam długo - a raczej i tak za długo. W sumie nic nie potrzebowałam, wszystko jeszcze miałam - czy to batony proteinowe czy picie (2x Osiki + wodopój). Aha - postanowiłam z wodopoju korzystać podczas jazdy, aby nie sięgać do żadnych butelek, tylko po prostu ssać sobie z rury. Z kolei Osiki chciałam wykorzystywać tylko na postojach. I ten pomysł bardzo dobrze się sprawdził, a izotonika w wodopoju starczyło do samego końca brevetu.
Na PK1 spędziłam łącznie około 15 minut. I to był bardzo dobry test dla mnie - jakl to faktycznie może wyglądać - i powinno - na kolejnych większych maratonach. Ile faktycznie czasu potrzebuję na to aby uzupełnić jakieś płyny, skorzystać z cywilizowanego WC, pogadać chwilę, zameldować się w aplikacji i... być gotową aby polecieć dalej. Byłam nieco zdziwiona, że część ludzi, która przyjechała na PK1 chwilę po mnie lub przede mną wolała siedzieć znacznie dłużej niż ja. A przecież ten punkt był raptem na 54 kilometrze dopiero.
Niestety ruszając w pośpiechu z punktu zapomniało mi się o zabezpieczeniu kurteczki, którą zdjęłam, więc kilkaset metrów dalej musiałam sprawdzić co mi przeszkadza z tyłu i hałasuje :P Ale po króciutkim przystanku do PK2 już praktycznie nigdzie nie stawałam. Próbowałam jakieś jazdy z innymi, jednak osiagane prędkości przez doganiane przeze mnie osoby nie były zbyt zachęcające. Goniąc sądziłam że kręcą te 27-28 km/h a okazywało się, że jadą 23-24. A ja byłam gotowa gonić nawet i 29-30 km/h. "Gonić" - jak na mnie to jest jednak jakaś prędkość ;)
Niestety w drodze na PK2 zrobiło się pod wiatr, zaczęło się jechać trochę trudniej i tu faktycznie pionowaic mieli większy problem niż ja - mój Raptobike czyli jakby nie było low racer bardzo dobrze sobie radził z tymi porywami wiatru. Jednak im dalej w las tym więcej drzew i koniec końców i ja również chwilami miałam nieco dosyć. Zmęczenie jakie sobie zafundowałam w czwartek dorzuciło się do tego jakie zbierałam dzisiaj. Na szczęście na 100 kilometrze w Brzózie czekał już na wszystki świetny Punkt prowadozny przez Wojtka :) gdzie można było uzupełnić odpowiednie płyny a także podjeść coś dobrego słodkiego z tysiącami kcal ;) Co nieco skubnęłam i dalej poleciałam już sama. Niestety w dalszym ciągu jechaliśmy pod wiatr, a na dodatek przed Grabowem nad Pilicą trzeba było odbić na boczną lokalną drogą o której już wspominałam. Tam się nie dało jechać chwilami szybciej niż 15 km/h. W połowie tej odnogi dogonił mnie jeden z rowerzystów pionowych, z którym jechaliśmy miło konwersując kilkanaście kilometrów, jednak ciutkę za wolno dla mnie, więc przy okazji dogonienia nas przez jego znajomych - odbiłam swoim tempem i zaczęłam gonić kolarzy, którzy chwilę wcześniej nas wyprzedzili. I właśnie w tamtych okolicach zaczęło dawać mi się we znakio wiązadło prawego kolana. Wpierw ciutkę pobolewało, potem coraz mocniej i mocniej. Próbowałam je rozmasowywać ale tak naprawdę tylko krótki spacer pozwalał mi na chwilę usunąć ten ból. Podczas jazdy na kilka chwil pomagało rozmasowywanie niektórych miejsc przy kolanie i zmiana sposobu pedałowania. Co ciekawe właśnie wyższa kadencja z mniejszą mocą wzmacniała ten ból - zupełnie nie wiem dlaczego. Dlatego przy jednaj z okazji, mimo miłego towarzystwa kolarzy z którymi rozmawialiśmy o zaletach i wadach rowerów poziomych ;) zdecydowałam się odskoczyć do przodu. W ten sposób dojechałam ostatecznie do PK3 w Magnuszewie, gdzie zameldowałam się w aplikacji i... wraz z grupą, która mnie dogoniła wróciliśmy raz jeszcze do granic miasta, aby reszta kolarzy również mogła wykonać meldunek, o którym jakoś wcześniej zapomnieli. Po tej akcji ponownie odskoczyłam do przodu, aby zmniejszyć ilość obrotów korbami pozostałych do przejechania reszty trasy, czyli też zwiększyć prędkość. Zwłaszcza, że prędkość średnia spadła mi już wówczas do 24.8 km/h a we mnie obudziła się pewna ambicja i nadzieja na dociągnięcie do 25 km/h. Jazda po DK79 mnie jakoś nie przeszkadza. Kierujący widząc Raptobike i mnie na nim wyprzedzali mnie korzystając z pasa dla jadących z naprzeciwka :D Tak właśnie jest z rowerami poziomymi - zwłaszcza takimi specyficznymi jak mój low racer.
Ostatnie 20 kilometrów było już hardkorowe. Prawe kolano domagało się odpoczynku - wiązadło. Mięsnie nóg miały dosyć, kadencja spadała, do tego Organizm protestował ograniczając swoją wydolność i wzmocniło się też odczuwanie zimna. Oczywiście zorientowałam się w sytuacji, dorzuciłam kolejnego przygotowanego batona proteinowego, który faktycznie zadziałał i temperatura przestała być tak mocno odczuwala, a ręce prestały być chłodne. Wtedy też na bodaj 10 kilometrze przed Metą dogonił mnie mikro-peletonik 3 kolarzy, którzy wcześniej zostali z tyłu. Jeden z nich był zachwycony i moim rowerem i tym jak na nim zapieprzam :D Gdyby wiedział, jaka już byłam styrania usiłując dociągać do tych 30 km/h a mogąc jechać już tylko te 27-28 km/h...
Po przejechaniu 206 kilometrów, w czasie nieco ponad 8 godzin wjechałam w końcu na teren KOSiR. Na liczniku i na Wahoo miałam podobną AVG: 25.1 km/h. Zrobiłam kolejny rekord życiowy, przejeżdżająć tak wiele kilometrów, w tak "krótkim" ;) czasie. Jak dla mnie - niezły wyczyn. I zachęta do kolejnych treningów.
Raptobike - pomimo zmiany napędu w ostatnich chwilach przed startem - sprawdził się znakomicie. Może występowąły pewne problemy z mocowaniem jego torby na pałąku i foteliku, ale to się "jakoś" dawało ogarnąć. Na pewno znacznie lepiej by mi się jechało, gdybym jechała własnym tempem, nie czekając na innych, nie próbując na siłę szukać "koła" za kimś co wcale nie pozwalało mi na odpoczynek tylko wręcz chwilami dodawało zmęczenia przez mikro-przyspieszenie, których musiałam wykonywać aby te koło utrzymać. Byłoby też o wiele lepiej, gdybym jednak pozwoliła wyjść swojemu Organizmowi do strefy "fresh" i bardziej wypoczywająć bez zabawy w jakieś mocniejsze treninigi na 2 dni przed Brevetem.
Na koniec napisze jeszcze, że Organizator i Organizacja tego Brevetu stanęli PONAD wysokością swoich zadań. Przygotowanie całości - to jest M A J S T E R S Z T Y K. Zwłaszcza - Impreza Końcowa. Chciałabym, aby każde wydarzenie kolarskie w jakich brałam udział wcześniej było tak dobrze zorganizowane. :D
- DST 2.00km
- Czas 00:05
- VAVG 24.00km/h
- VMAX 21.00km/h
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Ożarów - testy Raptobike
Piątek, 27 września 2024 · dodano: 27.09.2024 | Komentarze 0
Ożarów
AVG: nieznana
MAX: 33 km/h (wg GPS Status na smartfonie)
Po paru tygodniach poznawania Raptobike doszłam do wniosku, że mam problem z napędem. Tylna przerzutka nie była w stanie dociągać odpowiednio mocno łańcucha powracającego, który nieco tam sobie podskakiwał. Dlatego zaczęłam szukać innej przerzutki, z mocniejszą sprężyną. I tu pojawił się problem - na rynku obecnie nie ma nawet małego wyboru przerzutek pod taką liczbę rzędów. Tylko Deore albo Alivio czy Acera a one i tak nie mają nic więcej poza moją Deore. Dlatego pogadałam o tym z serwisantem, który przekonywał mnie, że najlepszą opcją byłaby zmiana na 10s czy 11s i argumentował to tym, że te łańcuchy są mocne, są przystosowane do przekoszeń które muszą wytrzymywać w napędach 1x11 czy 1x12 i na pewno sobie poradzą. No ale to nie jest to samo, co napęd w rowerze z przednim napędem... Potem jeszcze porozmawiałam ze sprzedawcą, z którym wybrałam co ewentualnie można by wziąć... I zaryzykowałam. Biedniejsza o spory wydatek wyszłam ze sklepu z nową przerzutką XT, z manetką XT, kasetą SLX, dwoma łańcuchami bodaj HG61.
Zmiana wszystkiego poszła mi elegancko prosto poza łączeniem łańcuchów... Ile to trzeba mieć siły w rękach albo jakie dobre narzędzie aby toto połączyć... Dobrze, że mam Dobrego Kolegę Michała, który ma Sklep i Serwis i mnie wspomógł :) Wszystko się udało zrobić tak jak trzeba, ale niestety gwint śruby przerzutki jest ciutkę za długi, przechodzi za daleko na drugą stronę haka przerzutki w widelcu i uniemożliwia pracę łańcuchowi na zębatce 11... Gdyby nie blat 60T i gdyby to było ze 3 miesiące temu - klęłabym. Ale teraz mając dobry blat i wytrenowaną jazdę na kadencji - da się na tym jechać z "moimi" prędkościami. Czyli na starym "5 biegu" - na którym dociągałam do 30 km/h na kadencji - mam jeszcze 3 "nad" z których ostatni odpada co prawda bo to właśnie ta 11-tka.
Testy. Po drobnej regulacji (podciągnięcie linki) toto zaczęło płynnie zrzucać i wrzucać biegi. Oczywiście nie jest to Revoshift i muszę na nowo przyzwyczaić się do operowania kciukiem i palcem wskazującym, ale zdaje się działać zupełnie dobrze.
Jutro test generalny na brevecie. Zobaczymy ile i jak przejadę zaplanowany dystans. I tak, wiem że wymiana napędu na kilkanaście godzin przed startem w imprezie to bardzo bardzo zły pomysł, ale... No ale chciałam zobaczyć jak to będzie i czy będzie lepiej. Poza tym nowa kaseta ma większy zakres - 11-40 a to też się może przydać w razie jakiejś górki.
Natomiast sytuacja przypomina mi tą sprzed kilku lat, kiedy wylądowałam na pewnym maratonie, gdzie tuż przed startem wyrwałam kilka zębów z blatu w innym rowerze, bo tak dobrze miałam przygotowany rower. I oby tak się nie stało jutro.
P.S. Dlaczego zmiana zmocnego łańcucha na "słabszy"(?) może mieć sens? Bo tym razem łańcuch nie będzie skuwany przeze mnie :P, co może spowodować, że się rozkuje albo coś. Tym razem jest łączony na spinki, więc kto wie... Może faktycznie to stworzy różnicę. Ale też w zapasie muszę mieć też przy rowerze spinki, a nie tylko sam skuwcz. I te spinki już do tanich nie należą mimo iż są niby tylko małymi kawałeczkami metalu.
- DST 56.26km
- Czas 02:02
- VAVG 27.67km/h
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Ożarów - Kampinos
Czwartek, 26 września 2024 · dodano: 26.09.2024 | Komentarze 0
Ożarów - Kampinos
AVG: 27.59 km/h
MAX: 42.97 km/h
Miało być wczoraj, ale jednak zabrakło czasu, byłam też padnięta po przyjeździe z Francji, dlatego dopiero dzisiaj wyleciałam przypomnieć Organizmowi i Nogom co i jak i dlaczego i po co i na co. Skutek jest taki jaki powinien być już danwo temu. Licznik w Kampinosie u celu podrózy pokazał mi w pewnej chwili AVG na poziomie 28.47 km/h. Aż musiałam sprawdzić teraz i wychodzi na to, że na takim dystansie (28 km) to jest mój rekord. Poprzedni raz taką średnią miałam w 2013 roku. Ale też i wówczas też byłam rozjechana w nieco inny sposób, jeździłam po Warszawie i miałam inny sposób jazdy - bardziej mocowo-siłowy niż kadencyjny. Tak czy inaczej chciałoby mi się w końcu napisać: "MAM TO!", ale... Ale nie do końca. Czegoś mi brakuje więc na razie jest to "tylko" "PRAWIE". Bo jednak z całości trasy wyszło te 27.59 km/h.
Oczywiście trochę mi pomógł wiatr wiejący z boku i lekko z tyłu w drodze do Kampinosu, ale też przeszkadzał mi on w drodze z powrotem kilka razy i pomimo tego trzymałam te 27-28 km/h. Więc jednak coś w tych Nogach dobrego już jest.
Ze zmian w rowerze - próbowałam "zainstalować" jakiś zagłówek DIY z gąbki ale to nie to, bo opakowany w folię strasznie szeleści i i tak jest ciutkę za mały.
- DST 134.75km
- Czas 05:35
- VAVG 24.13km/h
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - wycieczka do Fort Schoenenbourg
Sobota, 21 września 2024 · dodano: 21.09.2024 | Komentarze 0
Strasbourg - Fort Schoenenbourg
AVG: 24.10 km/h
MAX: 63.31 km/h
Pomysł na ten cel podróży pojawił się jakoś tydzień temu, po tym jak po raz drugi odwiedzałam tamte okolice. Czy dam radę dojechać w te górki pagórki na rowerze? Jak bardzo się zajadę? 80% drogi na północ była lajtowa, prawie zero jakichkolwiek wartych wspomnienia pagórków i podjazdów. Ale na kilka kilometrów przed Fortem pojawiło się kilka większych wzniesień. Do tego zaczęło mi brakować węglowodanów, które jednak dorzuciłam już po zrobieniu kilku zdjęć przy Forcie. Co było błędem, bo powinnam połakomić się na ten cukier od razu jak tylko zaczęłam odczuwać pewne braki. No ale jednak dojechałam i poczułam radochę. Udało się! Mimo iż te kilka ostatnich wzniesień dały mi nieco do myślenia - na tyle mocno, że po drodze nad Ren zrzuciłam łańcuch z przodu z 60T na 52T co pozwoliło mi kilka kolejnych podjazdów pokonać w bardziej komfortowej sytuacji.
Rower się sprawdził znakomicie. Czy podjazdy czy zjazdy czy jazda po prostej i płaskiej - on po prostu pędzi przed siebie trzymająć stabilne 28-32 km/h prędkości przelotowej. Wiatr? A to kiedyś wieje??? ;) Przy tej wysokości wiatr jest tylko trochę odczuwalny i znacznie mniej wpływa na tempo jazdy w porównaniu do RBB czy Beluigi. Natomiast kiedy mocniej wieje, słyszę jak moje pracujące nogi zmieniają odgłos powstającego szumu powodowanego przez wiatr :)
Przyspieszenie tego roweru jest magiczne. Ledwo co depnę i już jest 20. Pociągnę mocniej aby dojść do 25... Rzucam okiem na licznik a tam... 29. Po prostu na tym rowerze Waty się zgadzają. 100-120 i już jest stabilne 28-30 km/h.
Oczywiście Raptobike ma swoje wady i dzisiaj próbował mi zrobić psikusa z rolką i łańcuchem, który spadł
podczas fajnego długiego zjazdu po natrafieniu na jakąś wyrwę we
francuskiej jezdni... Ale dzięki temu dowiedziałam się, jak to działa,
kiedy coś takiego może się stać ;) No i ta zwrotność, której mu brakuje, ta kolizja z kołem, ten brak możliwości skrętu koła... Ale to wszystko to są malutkie wady wobec olbrzymich plusów jaką jest przyspieszenie i prędkość. Nawet jesli ten rower waży 1.5x tego co szosówka to jest to waga warta aby ją zwiększyć.
[ ciekawostka: wg http://www.kreuzotter.de/english/espeed.htm 30 km/h na Racing Bicycles pionowym wymaga.... 20 Watt...! ]
Kondycja a moc i takie tam. Znowu podczas i tej jazdy dzisiejszej pojawiła mi się taka myśl: "mam to!". Jest 30 km/h i to w dłuższym czasie, jest to prędkość przelotowa a nie maksymalna, jest świetne przyspieszenie. Do tego wydajność mojego Organizmu jest wyższa niż tydzień temu, treningi robią swoje... Ale jest jedno "ale" - te 30 to nie do końca, bo w zasadzie to 28-29 km/h. Mogłabym wrzucić wyższy bieg, ale wówczas wychodziłabym za daleko poza S2 i ciągnęłabym 32-33 km/h. Ze znacznie wyższym kosztem dla Organizmu. Brakuje mi przełożenia pośredniego, niezależnie czy jadę na 52T czy 60T z przodu.
- DST 51.66km
- Czas 02:04
- VAVG 25.00km/h
- Temperatura 20.0°C
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - do pracy i z powrotem przez Niemcy
Środa, 18 września 2024 · dodano: 18.09.2024 | Komentarze 0
Strasbourg - Offenburg - Kehl - Strasbourg
AVG: 24.95 km/h
MAX: 42.54 km/h
Kolejny dzień i znowu z Raptobike, który aż się prosi aby na niego wsiadać i jeździć. Każda jazda na nim to sama czysta przyjemność - on tak świetnie się zachowuje na gładkim asfalcie. Dzisaj w planie był wyjazd do pracy i powrót z pracy przez Niemcy, przez te bliższe Renu wioski, ale w drodze do mostu okazało się że czujnik tętna znowu nie jest widziany przez Wahoo. Próby wyjęcia czujnika z paska nie pomogły, wyjęcie bakterii i wsadzenie ponowne również nie, dlatego w Niemczech obrałam za cel znany sklep w Offenburgu gdzie dokupiłam kolejne bakterie CR2032. Po wymianie bakterii czujnik oczywiście nie zadziałał. Nie wiem czemu, być może to kwestia jakiegoś zwarcia w samym pasku, może zawilgotniał od potu i mu coś przestało działać - tak czy inaczej trafił do pralki. Zobaczymy co będzie jak wyschnie.
Dzisiaj niby tylko 51 kilometrów, ale dałam z siebie 95% aby dać porządny impuls nogom i Organizmowi do dalszego trenowania. Chcę widzieć jak największe i jak najlepsze postępy jeszcze tej jesieni, jeszcze przed zimą chcę mieć dobre osiągi - lepsze niż obecnie. Mimo iż to co mam już skłania mnie chwilami do powiedzenia: "MAM TO". Czyli podobny poziom jak w 2013 roku, kiedy na prostych w mieście na SLRze osiągałam nawet i 40 km/h. Jednak to jeszcze nie do końca jest to. Na pewno już mam przelotowe rzędu 28-30 km/h co mnie bardzo cieszy ale w dużej mierze to jest jednak też zasługa zmiany roweru na lżejszy i z niższym oporem aerodynamicznym. Co nie znaczy, zę sam trening nic nie dał - bo dał. Waty się zgadzają. Jest przyrost mocy - jest coraz lepsza reakcja na depnięcia. No i zgadza się prędkość na podjazdach. Nawet dzisiaj na podjeździe na most widziałam ~20 km/h mimo iż standardem bywało tam może 13-14. Na innym podjeździe w Strasbourgu gdzie moim rekordem było kiedyś 25 - dzisiaj wyciągnęłam 35 bez wywalonego języka. Na jeszcze innym miałam 23 na świeżo, bez obciążenia a dzisiaj zmęczona i z obciążeniem miałam tyle samo. Bez deptania jak wcześniej.
Prędkość średnia - niby to dystans mniejszy niż w sobotę, ale po doliczeniu jazdy po mieście i manewrowaniu - to wychodzi całkiem dobrze. Także idę w dobrym kierunku i są postępy.
P.S. Zajechałam się. Mój Organizm dłuższą chwilę po napisaniu tego streszczenia poinformował mnie, że wszystko fajnie, ale on robi sobie przerwę i mam nawet nie patrzeć na rower. Cóż... :D W sumie nie wiem czy to właśnie nie świadczy o tym, nie tylko jak mocno dałam sobie w kość ale jak wielki impuls treningowy sobie zafundowałam :D
- DST 26.15km
- Czas 01:12
- VAVG 21.79km/h
- Temperatura 15.0°C
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - do pracy i z powrotem i zakupy
Wtorek, 17 września 2024 · dodano: 17.09.2024 | Komentarze 0
Strasbourg
AVG: 21.57 km/h
MAX: 39.64 km/h
Tam i z powrotem ale tym razem do pracy pojechałam na Raptobike. Pomimo iż to miasto low racer w mieście to tak średnio się nadaje, zwłaszcza taki z KKZK (Kolizja Korb Z Kołem) i to w dodatku taki niski i z napędem na przód uniemożliwiającym mocniejszy skręt przedniego koła. Ale za to ten rower jest bardzo szybki. Niskie opory, lepszy napęd i siła w nogach powstała po wielu ostatnich wycieczkach i treningach. Taaak, wreszcie wydaje mi się, że TO mam. Jest bardzo dobra przelotowa hamowana niestety przez miasto. Ruch uliczny i wyrwy w kiepskiej nawierzchni, bo niestety u Francuzów z tym jest momentami gorzej - i to znacznie - niż u nas. Jednak te 30 km/h osiągam i to bardzo szybko. Całkowicie niezależnie od tego z której strony wieje i czy jest z górki czy płasko. Czyli TO jest. Wreszcie. Namęczyłam się nad zrozumieniem co i jak, wiele godzin poświęciłam na analizowanie Stravy a ostatnio Intervals.icu i co nieco pojęłam.
Kupno Raptobike i przywizienie go z Holandii to nie był strzał w '10' - ale w '20'.
Na RBB czy na Beludze nie osiągnęłabym jeszcze teraz tak dobrych wyników ze względu na wagę i wyższe opory aerodynamiczne.
- DST 137.85km
- Czas 05:37
- VAVG 24.54km/h
- Temperatura 11.0°C
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - wycieczka do Marckolsheim (Muzeum Linii Maginota)
Sobota, 14 września 2024 · dodano: 14.09.2024 | Komentarze 0
Strasbourg - Marckolsheim
AVG: 24.47 km/h
MAX: 40.23 km/h
W planie było Muzeum Linii Maginota w Marckolsheim, czyli trasa prawie jak do Selestat. Długa podróż drogą dla rowerów tuż przy kanale, a przed jej rozpoczęciem wizyta w pewnym markecie co by dokupić jakieś batony na drogę. Niestety nim tma dotarłam musiałm zawrócić do mieszkania po czujnik tętna, który niestety odmówił współpracy i nie chciał się połączyć z Wahoo, więc sztraffa pokazuje głupoty i tylko Intervals daje radę i pokazuje co faktycznie podczas tego wyjazdu się wydarzyło.
Droga na południe przy sprzyjajacym wietrze z północy w zasadzie mogłaby być bardzo szybka, ale starałam się oszczędzać siły i mimo braku pulsu starałam się trzymać w tej S2. To miało być ćwiczenie dystansów a nie zajeżdżanie się interwałami czy jazdą na mocy jak na jakichś podjazdach. Mimo więc dużych możliwości ograniczałam się a i tak osiągałam bezproblemowo te 28-30 km/h prędkości przelotowej. I dla mnie to był i nadal jest swego rodzaju szok, bo takich osiągów na RBB nie widziałam ani na wiosnę ani w lecie. A po zmianie roweru na nieco lżejszy, z inną konstrukcją, z innym napędem nagle zaczęłam uzyskiwać odpowiednie osiagi. Jakim cudem? A może cheatuję? ;)
Zastanówmy się... Ten rower waży 16 kg, czyli ze 2x wiecej niż dobra szosówka, która ma z 8 kg, nie? Do tego ten rower ma z 1.5x więcej łańcucha niż szosówka. I jakby tego było mało posiada rolki prowadzące ten łańcuch, który napędza nie tylne ale przednie koło roweru(!). Więc nie, to nie jest cheatowanie. Co? Że pozycja znacznie bardziej półleżąca a nie stojąca? No cóż... :D Ale za to jest bardzo wygodnie. Prawie bo ciągle mięśnie szyi uczą się trzymać głowę bardziej pionowo bez opierania jej o zagłówek, który jest twardy i nie amortyzuje odpowiednio drgań przenoszonych z ramy roweru na kask i vice versa. No i rolka łańcucha ciągnącego ma tendencję do "kąsania" mojego prawego uda w chwili kiedy rower podskakuje na wertepach.
Początkowo na pierwszych kilometrach moje nogi robiły wszystko co chciały. Przyspieszały, bawiły się mocą, kadencją i dopiero po przejechaniu z 20 kilometrów zaczęły pracować w swoim właściwym tempie. A prawdziwą stabilizację osiagnełam po wyregulowaniu przerzutki przedniej (czyt: tylnej) - nowa linka się wyciągnęła i łańcuch chwilami próbował znaleźć się nie tam gdzie było jego miejsce.
Prędkość - jestem zachwycona. Ten rower przy tym przednim napędzie reaguje jak Formuła F1 na uderzenia w pedały. Znakomicie kręci tym małym 20" przednim kołem, a tylne 26" świetnie współgra z tyłu zmniejszając opory do minimum. Brak amortyzacji oczywiscie chwilami utrudnia jazdę zwłaszcza na korzeniach wybijającymi się tuż pod asfaltem (Francuziki nie opanowały tego), ale na płąskich i gładkich ten rower lata. Oczywiście na ścieżkach rowerowych radzi sobie gorzej niż rower z amortyzacją - czy to RBB czy Beluga. Ale na ścieżce przy kanale poza Strasbourgiem - jechało się nim znakomicie.
W drodze do Marckolsheim napotkałam jakiegoś szoszona z workiem na bagażniku. Jechał szukając właściwej wygodnej pozycji na kierownicy, trzymając te 27-28 km/h. Niby mniej niż moje ówczesne 29-30 ale stwierdziłam, że nie będę się zarzynała i poleciałam w jego cieniu. Przyjemnie się jechało, zwłaszcza kiedy "wygodniś" dociągnął do kolejnego szoszona, z którym pędziliśmy po ścieżce przy kanale dobre kilka kilometrów. Właśnie wtedy odkryłam, że mam już na tyle dobrą formę (słabą?), że mogę jechać tyle co zapakowani szosowcy. Fajna sprawa. Oczywiście nie jestem w stanie utrzymać prędkości nieobjuczonych szoszonów, ale kto wie... Raptibike ma olbrzymie możliwosci. Skoro przy 120 Wattach wyciągam na nim spokojnie 28 km/h to znaczy, że on ma olbrzymi potencjał. I to mimo iż jedzie objuczony znacznie bardziej niż te szosówki. (torba 1 kg, zawartość kolejne 2-3).
Jestkilka rzeczy do poprawienia:
+ instalacja przedniego światła na bomie
+ naprawienie zagłówka i zamontowanie jakiejś poduszeczki
I oczywiście smarowanie łańcucha, który podczas tej jazdy po jakimś czasie stał się ciutkę głośny, czyli fabryczny smar wziął się i wytarł.
- DST 27.98km
- Czas 01:25
- VAVG 19.75km/h
- Temperatura 17.0°C
- Sprzęt Challenge Hurricane
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - do pracy i z powrotem i zakupy
Wtorek, 10 września 2024 · dodano: 10.09.2024 | Komentarze 0
Strasbourg
AVG: 19.75 km/h
MAX: 32.22 km/h
Tam i z powrotem plus jakieś drobne zakupy. Mogłoby być nieco szybciej, ale coś na Hurricane mi to dzisiaj średnio wychodziło.
- DST 72.97km
- Czas 03:19
- VAVG 22.00km/h
- Temperatura 27.0°C
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - wycieczka na północ i na południe i zakupy
Sobota, 7 września 2024 · dodano: 07.09.2024 | Komentarze 0
Strasbourg i okolice
AVG: 21.98 km/h
MAX: 40.39 km/h
Trasa - początkowo miało być do pewnego francuskiego sklepu z rowerami po jakieś batony proteinowe, a przy okazji po jakaś torbę pod ramę ale musiałam z tym podjechać jeszcze do mieszkania z powrotem bo zajmowało mi to za dużo miejsca. Potem kiedy już zaczełam wyjeżdżać poza Strasbourg na północy zorientowałam się, że przydałoby się zjeść obiad, a w ogóle to TSS rośnie więc skierowałam się na południe i przy okazji posiłku kupiłam nowe hamulce v-brake na przód. Te co mam nie za bardzo chcą już hamować bo sam mechanizm ma duże ślady korozji i rdzy. A co jak co jakoś zależy mi na dobrze działających hamulcach, w tak szybkim rowerze. Potem chciałam dokręcić jeszcze kilkanaście kilometrów, ale znowu TSS mnie zawrócił z podjętej drogi.
Raptobike - to jest BARDZO DOBRY rower. Pomimo swoich kilku wad - i to poważnych. Ale naprawdę daje mi dużo radości - bo wreszcie mam rower, który po prostu zapitala. Być może to też efekt wytrenowania, zwłaszcza ostatnich podbojów w Czechach gdzie dałam radę przez 3 dni walczyć ze sporymi podjazdami - zwłaszcza tydzień temu w sobotę, kiedy pokonałam sporą góre i nazbierało się na kilkunastu kilometrach aż 849 metrów w górę. Ale sam rower również ma tu spory wkład. Oczywiście ma on tu Kolizję Korby Z Kołem, ma też ocierającą się obudowę rolki prowadzącej łańcuch o moje prawe udo, zwrotność w obie strony prawie nie istnieje, ale te jego niskie opory aerodynamiczne, te reagowanie na kręcenie pedałami - to jest co właśnie to.
Wróciłam zmęczona, ale nie padnięta, nie wyczerpałam się do zera jak to czasami potrafiłam. I czuję pewien niedosyt.
Prędkości: przelotowa rzędu 29-30 km/h uzyskiwana kadencyjnie przez co miałam ponad 30 jeszcze 2 kolejne biegi. Na kolejnym byłam w stanie dociągnąć do 35 km/h ale wchodząc już nawet w S4. Mimo to jakoś dociągnęłam w pogoni za jakimś szoszonem do 40 km/h ale niestety potem mi się power skończył. Jednak t apróba nie wykończyła mnie do zera i mogłam jechać dalej "swoje". Średnia jednak wyszła niższa ze względu na poruszanie się po mieście i oczywiscie "taką sobie" zwrotność Raptobike.
- DST 29.88km
- Czas 01:26
- VAVG 20.85km/h
- Temperatura 24.0°C
- Sprzęt Challenge Hurricane
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - do pracy i z powrotem i zakupy
Czwartek, 5 września 2024 · dodano: 05.09.2024 | Komentarze 0
Strasbourg
AVG: 20.71 km/h
MAX: 32.47 km/h
Tam i z powrotem. Ciekawe jest dla mnie to, że utrzymałam i dzisiaj podobną sprawność i możliwości wydolnościowe. Coś faktycznie się dzieje na plus w Organiźmie i w nogach - co mnie cieszy.