Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Katrinam z miasteczka . Mam przejechane 37154.89 kilometrów w tym 56.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.82 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 3363 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Katrinam.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Blue

Dystans całkowity:12557.77 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:594:52
Średnia prędkość:21.11 km/h
Suma podjazdów:1661 m
Liczba aktywności:229
Średnio na aktywność:54.84 km i 2h 35m
Więcej statystyk
  • DST 72.09km
  • Czas 03:07
  • VAVG 23.13km/h
  • Sprzęt Blue
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mały Kampinos

Wtorek, 18 maja 2021 · dodano: 18.05.2021 | Komentarze 0

Ożarów - Leszno - Sowia Wola - Cząstków Polski - Buraków - Mościska - Babice - Ożarów
AVG: 23.13 km/h
MAX: 36.42 km/h

Początkowo miało być zrobione 40 km w ramach pewnej odbudowy po setce zrobionej w sobotę. I w zasadzie kiedy wyjechałam i zobaczyłam te wielkie granatowe chmury nadchodzące z zachodu to powątpiewałam w to czy i ten dystans da się wykonać. Skręcać gdzieś w bok nie chciałam, wracać tym bardziej nie bo plan jest planem i trzeba go wykonać. Nawet jeśli tego planu de rfacto nie ma. Ale zamiast niego jest olbrzymie pragnienie sprawdzenia czy się da. Jadąc przez Ołtarzew miałam możliwość przyjrzenia się tym chmuron i zgodnie z wcześniejszą prognozą były one bardziej nadchodzące ze stromny południowego zachodu niż z zachodu jako takiego w związku z czym odbiłam na Borzęcin Duży i pognałam po prostej do Leszna bez żądnego odbijania gdziekolwiek. Najszybciej osiągnąć "swoje" 17 km a potem po polsku "jakośtobędzie", najwyżej bym się schowała gdzieś na czas tych opadów. Których na szczęście nie posmakowalam. DW579 w taki dzień powszedni również jest oblężony TIRami, latają osobówki ale wbrew temu co mówi Znajomy Kolarz jak dla mnie jest całkowicie bezpiecznie. Wszelkie pojazdy przelatywały obok mnie korzystając z pasa dla jadących z przeciwka. Jeśli nawet coś sie pojawiało na dłużej i chowało się za mną czekając na odpowiedni moment to z wyczuciem potem wyprzedzało, bez żądnego chamstwa i gazeciarstwa.W Sowiej Woli skręciłam w bok, żeby możliwie szybciej dojechać do Łomianek co spowodowało skrócenie trasuy o jakieś 4 kilometry a gdybym zjechała na DW899 i potem na DW575 to miałabym 8 km mniej. Po zjechaniu nastała miłą i przyjemna cisza. Zero TIRolotów, bardzo mało osobówek. Aczkolwiek zdarzyło się durne babsko na tejw iejskiej drodze wyprzedziło mnie, po czym gwałtownie zahamowało i zaczęło powooollutku skręcać w lewą do posesji. Serio? Po to się wyprzedza na ostatnich 20 metrach? Aż zjechałam na bok i spojrzałam na obie patrzące we mnie niemo dwie baby. Chyba żadna z nich nie powinna mieć prawka ;) Dojazd do głownej drogi czyli do S7 potrwał jeszcze kilka minut, a kiedy dojechałam... Zobaczyłam zająca :D Stał tak wpatrzony w pole chyba kukurydzy, podskakiwał do niego...
- Siema zając...
Powiedziałam cicho i podjechałam. On na mnie sie obejrzał, jakby zdziwiony WTF? "Co to jedzie? Co ja mam zrobić?". Po czym czmychnął w środek pola i tyle go widzieli. Ale zobaczyć z tak bliska (3-4 metry!) zająca... Not o nigdy wcześniej nie dane mi było widzieć :D W tym miejscu zrobiłam przystanek aby włączyć lampki i kiedy już miałam odjechać, w przeciwnym kierunku z 50 metrów dalej z pola na puste pole przebiegała sarna :D Nie ma to jak Kampinos :)
Jednak po wyjeździe na główną nie zrobiło sie lżej tylko ciężej. Otóż naszym wspaniałym drogowcom zabrakło umiejętności i kolejne kilka kilometrów po stronie południowej S7 drogi lokalnej to wyrwa na wyrwie łatą przykryta byle jak na owal się. Dopiero po minięciu Wittchena zrobiło się nieco gładziej, ale znów tylko kilka kilometrów jako takiego gładszego i znów łata łatwą przykryta na wyrwie. Ale za to niektórzy mają pińcet plusa :D A że drogi kijowe? No to co z tego?
W Łomiankach minęłam Wiślaną aby nie wdrapywać się pod dość stromy podjazd i wjechałam do Wólki Węglowej przez Brukową. Dalej to już standardowa droga aczkolwiek z zaliczeniem piekarni w Babicach i kupienia super swieżego gorącego jeszcze pieczywka :D
Trochę wydajności więcej, wytrzymałości również, nóżki pracują i mają się doskonale, mimo iż w ciągu 3 dni zrobiły ~200 kilometrów. To dobrze, bardzo dobrze, bo za niecały miesiąc Kaszeberunda, a tam zmiłuj się nie ma i trzeba się wdrapywać.


Kategoria Blue


  • DST 123.52km
  • Czas 05:26
  • VAVG 22.73km/h
  • Sprzęt Blue
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Nasielska

Sobota, 15 maja 2021 · dodano: 17.05.2021 | Komentarze 0

Ożarów - Leszno - Cybulice - Nowy Dwór Mazowiecki - Pomiechówek - Nasielsk - Pomiechówek - Nowy Dwór Mazowiecki - Czosnów - Łomianki - Mościska - Babice - Ożarów
AVG: 22.67 km/h
MAX: 47.37 km/h

Chciałam mieć setkę. I w zasadzie to mam chcoiaż czuję, że sie popsułam i to mocno. Ale przecież o to chodziło.
Z domu wyjechałam koło 13 i poleciałam standardowo na Leszno. Nim jednak przejechałam 3 kilometr do końca, napotkałam na swojej drozde Monikę i Pawła z Tour de Foundacja i tak postaliśmy dłuższą chwilę gadając o różnych planach. Kiedy się pożegnałam z NImi ruszyłam dalej po najprostszej możliwej trasie do Leszna, ale prowadzącej nie do końca na Białutki ale z odbiciem na północ do Zaborówka. Z Zaborówka standardowo już szybo do Leszna, a potem odbiając na północ na Kazuń. Droga na zachód była dość męcząca, wiatr robił co mógł aby mnie spowolnić, przeloetowa tylko momentami wychodziła poza 22-23 km/h. Dopiero po zjechaniu na DW579 poczułam nieco wiatru w skrzydłach ale z kolei pojawiło się kilka niewielkich wzniesień które uniemozliwiły mi uzyskanie pełnych przelotowych prędkości. Tak czy inaczej w Baltice w barze byłam z pół godziny później. Ledwo co zdążyłam zamówić, jeszcze nie zdążyłam dobrze usiaść aby poczekać a już pyszne fryteczki stały gotowe do odebrania :D To jest fast food! ;)
Po zjedzeniu z radością ruszyłąm dalej na północ przez Cybulice Małe i Duże do Kazunia i do Nowego Dworu Mazowieckiego. Tam przeleciałam przez rondo, most, potem drugi most i zaczeło się podjeżdżanie pod górkę z oszołamiającą prędkością 11-12 km/h :D Już wtedy dawało się odczuć pierwsze kilometry jakie pokonałam ładująć ile wlezie jak również poprzedni dzień ze szpadlem w ręku.  Kiedy wjechałam do Pomiechówka czułam się jak urzeczona - wreszcie ponownie w tym znakomitym maisteczku, Domu Większości Brevetów jakie odbywały się do nie tak dawna. Stąd też od razu skręciłam na Nasielską i pojechałam dalej do Nasielska. Po drodze minęłam lody i zapiekanki - dowód na to, że dobry handel moze się rozwijać - i nawet nie spojrzałąm czy są otwarcie bo było to dla mnie niemalże pewne. Skoro mieli gości i była wspaniała sobotnia wiosenna pogoda bez deszczu. Droga do Nasielska to było już odliczanie kilometrów. Wiedziałam, zę chcę wjechać i zaraz wyjechać. Wiedziałąm też, że najgorzej jest do wsi na zakręcie, a potem skok do szkoły i ze szkoły to już tylko 4 kilometry. A jednak dłużyło się to i dłużyło. Dobrze że było na co popatrzeć, że widoki w tym miejscu Mazowsza są takie przyjemne dla oka. W Nasielsku nie zawróciłam jednak tylko skręciłam w prawo aby dojechać do Orlenu, gdzie dopiłam resztę Osika, wrzuciłam butelkę do kosza i pojechałąm z powrotem do Pomiechówka praktycznie bez zatrzymywania się, nie licząc krótkiego postoju na zmianę spodenek krótkich na długie. Zbliżał się wieczór i spodziewałam się pewnego ochłodzenia, a nogi lepiej pracują w cieple a nie zimnie. Szkoda też kolan. W Pomiechówku zamówiłam zapiekankę tradycyjną ale bez keczupu i przyznaję, że mogłaby być ciutkę lepsza. Ale dla mnie liczyło się tylko to aby coś wszamać, dać jakąś paszę Organizmowi, troszkę węgli i nieco białka na początki odbudowy mięśni. 10 minut odpoczynku włącznie z jedzeniem i nim zdążyłam na dobre odetchnąć, to już siedziałam w siodle czyli w foteliku i grzałam na mosty do NMD.
Droga z powrotem niewiele się różniła od tej zaliczonej wcześniej nie licząc szybkich zjazdów w kilku miejscach, gdzie wcześniej ledwo co się wdrapywałam. Dopiero w Czosnowie skręciłam na Rolniczą, któą pognałam do Łomianek. Jak zwykle ta ulica się ciągnie i ciągnie, nie ma na niej nic ciekawego do oglądania. Aczkolwiek kupiłam w jakimś sklepiku 2 jogurty na kolację i Osika na zapas na drogę bo został mi już tylko 1. W Łomiankach jak zwykle przebiłam się przez S7, poszłam na Mościsk, a dalej to już oczywście do Babic. Każdy kolejny kilometr już był trochę bardziej męczący ale widok pierwszej setki na liczniku wynagradzał wszystkie starania. Warto było - dzięki temu mam pewien krok - jak co roku - zaliczony w drodze do Kaszeberundy. :)


Kategoria Blue


  • DST 32.20km
  • Czas 01:34
  • VAVG 20.55km/h
  • Sprzęt Blue
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Decathlona

Czwartek, 13 maja 2021 · dodano: 13.05.2021 | Komentarze 0

Ożarów - Warszawa
AVG: 20.41 km/h
MAX: 32.84 km/h

Tym razem jechałam po smieszynkach i to naprawdę mnie nieźle spowalniało. Do tego wiatr i jeszcze wczorajsza przejażdżka która troszke mi ujęła mocy dzisiaj i potem mam efekt pewnych spadków siły. Chociaż moc długotrwała jako tako była. Jednak i tak pod koniec nie było jej już za dużo. Więc z jednej strony niby coś tam jest ale jeszcze nie tak wiele. Przelotowej też jeszcze nie ma. Ale jaka to jest przyjemność startować ze świateł i zostawiać 90% miejskich rowerzystów za sobą ;) No i tak to jest, jak się jeździ tylko po tych wytworach wyobraźni projektantów, gdzie nei da się rozpędzić, gdzie co chwila jak nie slalom gigant góra dól to slalom gigant lewo-prawo. Dzisiaj ścigałam się z takim jednym pionowcem. On po (nielehalnie) chodniku, ja po jezdni obok. Dopóki było płasko to jeszcze mu to szło. Ale kiedy zaczeły się wyjazdy z posesji i obniżki chodnika przy wyjazdach to od razu mu prędkość siadła. Bo niestety każda taka zmiana to wybicie z rytmu. Projektant mając na względzie przede wszystkim dobro korzystających z takiego ciągu czy DDR powinien zadbać o to aby ten twór był na jednym poziomie. BO w tym miejscu gościem jest kierowca i jego samochód, a nie rowerzysta. Dla kierującego i tak nie ma znaczenia czy to będzie obniżęnie czy podwyższenie czy ten sam poziom - on i tak musi zwolnić przed włączeniem się do ruchu.
No i rynsztoki. Mamy asfaltową (WoW1) śmieszynkę idącą na wysokości chodnika, obok chodnika, dochodzącą do jezdni wykonanej z asfaltu. Potem projektant wymyślił gwałtowny spadek o 15-20cm na przestrzeni 30-50cm, i zaraz potem na dole 5cm dołek, a zanim za 5cm podskok o 2-3cm w górę. Genialne rozwiązanie dla wszelkich naprawiaczy kół rowerowych :D Ile to oni nie zarobią dzięki projektancikowi który toto tworzył :D Ile trzeba wyjaśniać takiemu delikwentowi, że takie rozwiązanie uniemożliwia pokonanie tego czegoś z prędkością wyższą niż 2-3 km/h aby nie odczuć tego za mocno? Po co to w ogóle jest? Bo jaśnie wielmożny projektancik nie wymyślił małego mostku, po którym mogłyby przejechać rowery, leżącego nad tym rynsztokiem? A czy w ogóle w dzisiejszych czasach ten rynsztoczek być musi? "Bo woda musi odpływać". No jasne, przecież nie odpłynie asfaltem jak będzie ten dochodził do krawężnika... ;)
I te wspaniałe śmieszynki wychodzące i kończące się - chwilowo? - na wewnętrznej drodze, kto wie czy nie przynależącej do jakiejś posesji. I póki da się z tego wyjechać na dalszy ciąg ściezynki to jeszcze pól biedy. Ale co jeśli droga jest ślepa, nie ma wyjazdu nigdzie poza ulicą? Co wtedy? Rowerzysta ma wdrapywać się na chodnik czy wyjeżdżać na ulicę?
A do tego ściezynki zaczynajace się nagle na chodniku, z wysokim krawężnikiem. Cool! Milicja już zacziera ręce! "Dlaczego pani/pan nie jedzie po ścieżce?! Przecież tu jest obok?!". I odpowiedź: "bo nie mam teleportu przy sobie" :D.


Kategoria Blue


  • DST 52.06km
  • Czas 02:21
  • VAVG 22.15km/h
  • Sprzęt Blue
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Błonia i z powrotem

Środa, 12 maja 2021 · dodano: 12.05.2021 | Komentarze 0

Ożarów - Pruszków - Błonie - Leszno - Pilaszków - Ożarów
AVG: 22.06 km/h
MAX: 45.15 km/h

Trochę naokoło, trochę inaczej ale za to więcej kilometrów i więcej jazdy nie tylko z wiatrem ale i pod wiatr. I ten wiatr z jednej strony mi pomagał, a z drugiej mcono przeszkadzał co jednak brałam za dobrą monetę. Bo tak: z jednej strony zwalnia, ale z drugiej strony chłodzi, wydłuża czas powrotu do domu, zwiększa ilość sił potrzebnych do pokonania oporu ale też zwiększa czas jazdy co wydłuża czas palenia tłuszczyku oraz pzowala zwiększyć wydajność mięśni podczas regeneracji :) Same plusy dodatnie i kilka plusów ujemnych ;)

Szczególne pozdrowienia dla kierownika z samosmrodu WZ 1818Y, który miał do mnie pretensje, że nie jadę śmieszynką rowerkową ale jezdnią. Okropne! Strrraszne! Kara śmierci!
kosztowało go to dodatkowe zwolnienie bo jak mi zatrząbił za plecami to oczywiste że się wystraszyłam i zwolniłam aby się obejrzeć przy okazji wyjeżdżając jeszcze bardziej przed jego maskę ;) Kierowniku - mogłeś swobodnie sobie śmignąć lewym pasem dla jadących z przeciwka bo akurat nic nie jechało. Ale po co? Przecież ty koniecznie musiałeś pokazać że masz... samochód! Zobaczmy co ty tam miałeś...: "SKODA FABIA III HATCHBACK 14-18". A ja poganiam czymś znacznie lepszym. I się nie chwalę i nie trąbię na nikogo a już na pewno nie na rowerzystów, choćby jechali nawet i po autostradzie. To ich problem po czym jada - dopóki nikomu to nie szkodzi. A że łamie prawo? Od łapania są odpowiednie służby a nie Janusze i Grażynki.
Niestety posiadania samochodu bardzo często nie idzie w parze z posiadaniem rzeczywistych umiejętności prowadzenia pojazdu, bardzo często brakuje tym ludziom odpowiedzialności nie tylko za siebie ale i za innych. A przede wszystkim - opanowania na drogach. Umiejętności radzenia sobie w trudniejszych sytuajach i opanowania emocji oraz nieprzenoszenia ich na innych uczestników ruchu drogowego. Jeśli ty kierowniku WZ1818Y tego nie umiesz - to oddaj swoje prawko, najlepiej włoż je z powrotem do torebki po chipsach i wyrzuć ją do kosza.


Kategoria Blue


  • DST 41.82km
  • Czas 01:58
  • VAVG 21.26km/h
  • Sprzęt Blue
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Decathlona

Poniedziałek, 10 maja 2021 · dodano: 10.05.2021 | Komentarze 0

Ożarów - Warszawa - Komorów - Pruszków - Ożarów
AVG: 21.26 km/h
MAX: 39.75 km/h

Coś się tam zadziało od wczoraj w mięśniach i dzisiaj działały one jakby lepiej. Zdecydowanie lepiej. Tak jakby wrzuciły czwórkę. Do szóstki i siódemki im jeszcze daleko ale postępy są. No bo wiadukcik nad WKD w Pruszkowie przy 25 km/h to nie jest byle co. Chociaż oczywiście z wiaterkiem w plecy, żeby nie było ;)
A tak serio to jeszcze nieco wody w Wiśle upłynie nim w tym roku dojdę do poziomu jaki chce osiągnąć także jeszcze długa droga przede mną. Zwłaszcza, że po drodze czeka mnei zrzucenie co najmniej kilku kilogramów cielska, co proste nie będzie ponieważ ze spadkiem jednego wzrastać będą inne mieśnie. Jedno jest bardzo pozytywne - zimowe chodzenie na strzelanki ASG odpłaciło mi się dobrą kondycją układu oddechowego i zadyszki nie łapię z byle powodu na rowerze :D


Kategoria Blue


  • DST 74.07km
  • Czas 03:19
  • VAVG 22.33km/h
  • Sprzęt Blue
  • Aktywność Jazda na rowerze

Na frytki

Niedziela, 9 maja 2021 · dodano: 09.05.2021 | Komentarze 2

Ożarów - Białutki - Białuty - Wawrzyszew - Podrochale - Leszno - Stacja paliw Baltica - Leszno - Ożarów
AVG: 22.23 km/h
MAX: 40.42 km/h

Wspaniała pogoda na jazdę rowerem - nie licząc okropnego wiatru który momentami miał czelność wiać z przeciwka. Już sama jazda na zachód była średnio szybka, a jak skręciłam na południe to już w ogóle. Za Wawrzyszewem znalazłam Renault Megane stojące tuz przy jezdni na polu, w miejscu gdzie ów samochód ściął słup. Porobiłam zdjęcia i poleciałam dalej aby w Lesznie zatrzymać się na loda czy jogurcik. Niestety w XXI wieku znany płaz miał awarię terminala i z zakupu wyszły nici. Po wyjściu ze sklepu ruszyłam dalej przez Leszno aby na głównym skrzyżowaniu tego maisteczka odbić na północ w kierunku na Nowy Dwór Mazowiecki do stacji paliw. I kiedy tak jechałam zaczęła mi się sakwa mocniej ocierać o rozpędzone szprychy z tyłu więc zaczęłam szukać miejsca aby bezpiecznie zjechać na bok. Oczywiście pobocza na tej DW nie ma, jednak nieco dalej dojrzałam wjazd do lasu. I kiedy tak sobie jechałam do tego wjazdu z wolna ostrożniej, nagle ujrzałam otwartą paszczę "krokodyla". Dodajmy - krokodyla w kolorze pomarańczowym. Krokodyla? W sensie znany mi dobrze wygląd bagażnika-kufra rowerowego jaki zrobił sobie onegdaj swego czasu dobry znajomy - BartekZ. Pojechałam, paczę - a to oczywiście On sam we własnej osobie, naprawia przerzutkę. Przy bliższym podejściu okazało się, że to nie tyle co sama przerzutka ile linka przerzutki stwierdziła, że ma dosyć przygód przy tym rowerze i zaczęła się rozsypywać ;) Na szczęście Bart przygotowany na wszystko jak zawsze (oboje zostaliśmy nauczeni tego przez doświadczenia niejakiego Raffiego w tej materii ;) ) i linkę miał oraz ją wymienił w krótszym czasie niż zdążyłam się zastanowić ile czasu mu to zajmie ;) No tak to jest z Bartem - On robił własne rowery kiedy ja dopiero się zastanawiałam jak działa łańcuch w rowerze ;)))
Po krótkiej rozmowie ruszyliśmy razem w kierunku na Balticę. Bart mi dał fory, przyznaję. Spokojnie rozpędzał się z 20 do 25 a potem do 30. Do 30 km/h których ja jeszcze nie osiągam no bo wicie rozumicie się nie jeździło bo zimno było (i takie tam wymówki...). Po czym po tych 30 na liczniku zaczęły się pokazywać 31, 32 a chwilami i 35 km/h. Na szczęście niski rower Barta zapewniał mi niewielką ale zupełnie niezłą osłonę aerodynamiczną więc jakoś ciągnęłam. Wielką pomocą było też to, że sam Bart nie pędził tylko wyraźnie sobie odpoczywał w zasadzie pozwalajac mi jechać na swoim kole :) Jestem pewna jednak, że gdyby chciał to mogłabym mu tylko pomachać ;) W ten sposób dociągnęłam się do odległości około 1km przed Balticę gdzie zaczęłam się poddawać... Ale nie poddałam się! :D Dopiero na wjeździe na stację się odczepiłam z jednej strony czując ulgę że dojechałam, z drugiej pewne zadowolenie i z trzeciej strony pewien żal, że to już koniec wspólnej jazdy :[ Chciałoby się więcej, ale mnie czas gonił.
W Baltice w barze zjadłam jak zwykle super frytki i ruszyłam z powrotem już swoim, znacznie mniej przyzwoitym tempem, które bardzo się nie zwiększało a raczej spadało im bliżej byłam domu. Brak kondycji robił swoje i do domu dojechałam na oparach. Zero power, nawet nie low.
Mogę się pochwalić pewnym sukcesem - dzisiaj nie wyprzedziło mnie 100% kolarzy bo jednego wyprzedziłam ja, ale tylko dlatego że wlókł się noga za nogą i widocznie odpoczywał ;) Co za sukces :D


Kategoria Blue


  • DST 5.48km
  • Czas 00:17
  • VAVG 19.34km/h
  • Sprzęt Blue
  • Aktywność Jazda na rowerze

WoW

Piątek, 7 maja 2021 · dodano: 07.05.2021 | Komentarze 0

Ożarów
AVG: 19.02 km/h
MAX: 32.40 km/h

Proszę się nie śmiać i nie rozpaczać :D
Rewelacyjny wynik! A jedyne wytłumaczenie to wiadomo jaka pogoda - jej brak - i do tego spóźniony wyjazd.
Porażka. I żenada. Wiem.


Kategoria Blue


  • DST 53.55km
  • Czas 02:41
  • VAVG 19.96km/h
  • Sprzęt Blue
  • Aktywność Jazda na rowerze

Do Warszawy i marketu

Wtorek, 4 maja 2021 · dodano: 04.05.2021 | Komentarze 0

Ożarów - Pruszków - Warszawa - Janki - Komorów - Pruszków - Ożarów
AVG: 19.88 km/h
MAX: 36.91 km/h

Kolejny wypad rowerowy ze zmaganiami się z wiatrem i to takim chłodnym a miejscami zimnym. Niby 15^C a tego nie było czuć, wiatr powodował że było chłodno. Nie mgoę się doczekać normalnej pogody.



Kategoria Blue


  • DST 49.85km
  • Czas 03:15
  • VAVG 15.34km/h
  • Sprzęt Blue
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pod Olsztynem

Sobota, 1 maja 2021 · dodano: 04.05.2021 | Komentarze 0

Łajs - Olsztyn - Łajs
AVG: 15.31 km/h
MAX: 43.52 km/h

Żeśmy wyjechały sobie na trasę z Łajs co by na rowerkach pozwiedzać i zdawało nam się że będzie miło fajnie i przyjemnie. A wcale tak nie było. Po pierwsze piach piach i piach na wyjeździe, po drugie wyrwidoły to za mało powiedziane, po trzecie zimny wiatr, po czwarte... I tak dalej.
Aaaa i oczywiście - "majówka" czyli "zimówka" biorąc pod uwagę temperaturę, wiatr i to czego byłyśmy świadkami dzień później kiedy spadł śnieg podczas niezłej śniezycy, która za pewno dość czesto odwiedza te ereny ale do licha... na wiosnę? W maju???
Matka Natura zrobiła nas w tym roku na szaro.


Kategoria Blue


  • DST 39.10km
  • Czas 02:02
  • VAVG 19.23km/h
  • Sprzęt Blue
  • Aktywność Jazda na rowerze

Bardzo zimno

Sobota, 24 kwietnia 2021 · dodano: 24.04.2021 | Komentarze 0

Ożarów - Warszawa
AVG: 19.21 km/h
MAX: 31.82 km/h

Paskudne zimno to za mało powiedziane. W dodatku przed startem docisnęłam sobie za mocno pasek od saszetki i wszystkie osiągi poszły na początku gdzieś, Organizm nie chciał w ogóle ciągnąc,a  jak go smusiłam to pomogło tylko na chwilkę. No i to zimno. Ciutkę większa wilgoć w powietrzu to raz, a ten paskudny wiejący wiatr... Niby na termometrze 9^C ale to chyba miało być jednak na minusie. Jak się ciutkę rozgrzałam to było troszeczkę lepiej, po czym i tak się okazało że nie wypoczęłam po ostatnim wyjeździe wystarczająco - bo może się przetrenowałam? - no i cóż.
Jednakże plan na dzień wykonany, wysiłek był, extra spalanie było (wysiłek+zimno) więc niech waga spada dalej jak spadała :)


Kategoria Blue