Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Katrinam z miasteczka . Mam przejechane 37237.89 kilometrów w tym 56.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.82 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 3363 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Katrinam.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Blue

Dystans całkowity:12557.77 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:594:52
Średnia prędkość:21.11 km/h
Suma podjazdów:1661 m
Liczba aktywności:229
Średnio na aktywność:54.84 km i 2h 35m
Więcej statystyk
  • DST 91.44km
  • Czas 03:25
  • VAVG 26.76km/h
  • Sprzęt Blue
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spalanie

Niedziela, 16 sierpnia 2020 · dodano: 16.08.2020 | Komentarze 0

Ożarów - Sochaczew
AVG: 26.65 km/h
MAX: 41.70 km/h

Tak jak poprzednie wyjazdy tak i ten spalający co się da. Przed wyjazdem nabrałam nieco świeżych jutubów "do obejrzenia" i kilka nawet przesłuchałam w drodze do Sochaczewa. Jednak w drodze powrotnej postawiłam na "cokolwiek" i tak wybór palca trafił na A State Of Trance 260. Stary ale dobry Trance, momentami mocniejszy ale idealny na mocniejsze uderzenie w pedały mimo bólu.
Ból - stóp. Znowu. To właśnie one hamują moją moc na rowerze i bez usunięcia tego bólu się nie obejdę. Wkładki z Decathlona nadają się do... tego aby tam dalej w tym sklepie wisiały i straszyły. Bo jeżeli nawet an koniec mogę depnąć po króciutkiej przerwie dla stóp to znaczy że to wcale nie jest kwestia zmęczenia mięśni ale właśnie tego bólu.
Osiągi - ciekawe, podobają mi się. I co ciekawe mimo iż wracając miałam lekko pod wiatr (4-5 kts  wg Windy) to i tak przelotowa 27-28 czyli nie tak źle. Zobaczymy jak mi pójdzie na pagórkach w Czechach, mam wielką nadzieję nie poddawać się i pociągnąć ile się da.


Kategoria Blue


  • DST 34.46km
  • Czas 01:25
  • VAVG 24.32km/h
  • Sprzęt Blue
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spalanie

Środa, 12 sierpnia 2020 · dodano: 12.08.2020 | Komentarze 0

Ożarów - Piastów - Warszawa - Ożarów
AVG: 24.24 km/h
MAX: 43.63 km/h

Niby szło dobrze, ale na parę podjazdów pokazało mi że moje siły na nie są dosyć ograniczone.


Kategoria Blue


  • DST 41.71km
  • Czas 01:35
  • VAVG 26.34km/h
  • Sprzęt Blue
  • Aktywność Jazda na rowerze

Spalanie

Wtorek, 11 sierpnia 2020 · dodano: 11.08.2020 | Komentarze 0

Ożarów - Leszno - Błonie - Ożarów
AVG: 26.12 km/h
MAX: 40.71 km/h

W poprzednich dniach był taki upał że nie dało się jeździć w sensownych godzinach, tak jak i zresztą dzisiaj. Ale dzisiaj się zmobilizowałam i w końcu wylazłam bo zrobiło sie ciutkę chłodniej pod sam wieczór. Wyniki jak an taką przerwę od jeżdżenia do przeżycia, ale w domu poczułam ile dałam z siebie i to jednak troszkę za dużo. Jednak ten tydzień przerwy mi wiele nie pomógł.
A spalanie w tytule bo trzeba się wziąć już nie tyle co za jakieś spec trenowanie - w zasadzie to już nie ma do czego - ale za spalanie kilogramów. Za bardzo mi one przeszkadzają.


Kategoria Blue


  • DST 72.81km
  • Czas 02:47
  • VAVG 26.16km/h
  • Sprzęt Blue
  • Aktywność Jazda na rowerze

Takie tam jeżdżenie

Niedziela, 2 sierpnia 2020 · dodano: 02.08.2020 | Komentarze 0

Ożarów - Leszno - Sowia Wola - Łosia Wólka - Łomianki - Babice - Ożarów
AVG: 26.06 km/h
MAX: 39.64 km/h

Zmieniłam wkładki w butach Shitmano na jakieś decathlonowe i pojechałam zastanawiając się czy to pomoże. No oczywiście, że nie. Po kilkunastu kilometrach powtórka z rozrywki i znowu opuszczanie nóg z pedałów aby dało się jechać dalej. I tak co kilka-naście kilometrów znowu. Przy takim bólu ciężko mi wyczuć czy to mięśnie nóg czy stopa. Stopa cisnąć nie chce bo boli, a mięśień pewnie mógłby jeszcze pociągnąć. Ale jak ma to zrobić jak stopa go ogranicza?
Za Lesznem po skręcie na północ minęło mnie 3 ultrakolarzy. Poznałam że to mega ultra bo jeden z nich miał ultra mega hiper opływowy kask, taki wiecie, kropla wody, co by tylko opór aerodynamiczny był jak najmniejszy. Co prawda jego pionowa pozycja niweczy uzysk z tego kasku, ba... Nawet złe pedały i buty rozbijają ten zysk w drobny mak. Ale co z tego? O tym ile by gość zyskał wsiadając na poziomkę (np moją, proszę bardzo i zapraszam do testów) nawet nie napiszę ale jestem pewna że to by było kilka km/h więcej przy takiej samej mocy.
Kiedy dojechałam do DK7 postanowiłam przedostać się na drugą jej stronę. Krajówka, późne popołudnie niedzielne w ciągu lata i przy pieknej pogodzie? To oznacza setki i tysiące aut poruszających się do Warszawy powracających jak nie z weekendu to z wakacji. Oczywiście nie wszyscy chcieli stanąć, kilku koniecznie musiało przejechać mimo iż stałam już nogami na poboczu, ale w końcu ktoś z prawego pasa (dziękuję) zwolnił i się zatrzymał - i o dziwo ci z lewego pasa zrobili to samo. Czyli - kultura polskich kierowców powoli rośnie. Brawo!
Rolnicza w niedzielę to również droga dla powracających którzy próbują ominąć tworzące się korki na 7, ale specjalnych przeszkód w jeździe nie było. Tylko jadąc Trenów i Estrady musiałam wpierw powyprzedzać a potem dać się wyprzedzić ale to i tak krótki kawałek. Niestety wzięło mi sie i zapomniało o kawałeczku sfrezowanym na 3 Maja, ale sfrezowanie jest w miarę gładkawe i da się przejechać.
Przez pierwsze 40 km jakoś mi szło, potem po zmainie kierunku jazdy na pod wiatr niestety osiągi troszkę mi spadły. Ale i tak to są już poziomy znacznie wyższe niż rok temu. Czuję jednak w nogach że jeszcze nie są wypoczęte po ostatnich próbach maratonowych.



Kategoria Blue


  • DST 172.32km
  • Czas 07:19
  • VAVG 23.55km/h
  • Sprzęt Blue
  • Aktywność Jazda na rowerze

Próba przejechania PW 2020

Sobota, 25 lipca 2020 · dodano: 26.07.2020 | Komentarze 0

Parczew i trasa PW + powrót do Parczewa
AVG: 23.55 km/h
MAX: 37.84 km/h

Trochę mi to nie poszło i to bardziej nie poszło niż myślałam że mi nie pójdzie. W planach miała być walka do samego końca, nastawiałam się na 30h walki, było pewne przygotowanie do startu jeszcze przed wyjazdem ale na miejscu szlag wszystko trafił i oczywiście w tym moja wielka zasługa. "Jakośtobędzie"* + "późniejteraznie". Takie odkładanie na potem tego co już powinno być zrobione. W ten sposób przez cały poprzedzający tydzień nie przetestowałam innego uchwytu pod smartfona, nie przetestowałam swojego pomysłu na taki uchwyt, nie przygotowałam torby, nie sprawdziłam co i jak mogę jeszcze zamocować aby się dobrze jechało z ciutkę większym bagażem... Sporo błędów, sporo zaniedbań. Ale nie będę zrzucała winy na rzeczy martwe i ich złośliwość, bo to ja jestem winna temu co się mogło stać. Gdybym była troszkę bardziej rozjeżdżona przez ostatnie 2 dni przed, to pewnie kilkanaście kilometrów po starcie nie zaczęłoby mnie bolec kolano, mięśnie przy rzepce być może byłyby bardziej przygotowane na rosnące obciążenie... Może gdybym nie spieszyła się z pakowaniem i 3 uchwyt na bidon wykorzystała na bidon (gdybym miała? albo na osika którego miałam) to bym mogła więcej pić podczas narastającego upału. Duzo jest błędów i długo by je tu wyliczać. na pewno uniknęłam błędu zbyt późnego przyjechania na początek. Nawet wyrobiłam się na 40 sekund przed startem ze startu. No jaaa... Tylko co z tego skoro potem na trasie co moment mijał mnie jakiś kolarz albo kilku na razie i kiedy dojechałam na PK1 byłam przedostatnia a i też sama wyprzedziłam przedostatniego kolarza bo ten stanął na chwilę. Kiedy wjechałam na punkt było jeszcze kilka osób, ale one już się zbierały a ja dopiero zastanawiałam się co wziąć i co dają. Chwilę potem przyjechał Krzysiek - ów ostatni co był przedostatnim - i tu moja chęć walki pomogła mi zmotywować do dalszego kontynuowania jazdy przez Krzyśka, ale ja sama też już czułam że coś tu no... No nie gra. Kolano, prędkość, znowu zamykają mi punkt kiedy na niego trafiam... Znowu jestem za wolna.
Wyjechałam z punktu z Krzysztofem motywując się do pracy, ale już widziałam po nim że on ma serdecznie dosyć i ciągnie na oparach ale przynajmniej je jeszcze ma. A ja nie tylko nie mogąc ale też bojąc się pocisnąć lewym kolanem czułam odpływ mocy w nieznanym kierunku. Upał. On też robił swoje i dużo mi zabierał, ale ja nie chciałam na niego zwracać uwagi, piłam ile mi się chciało ale też nie wiem czy nie za mało.
Chronologicznie...
Start - o? skrzywiona kierownica? Pewnie po upadku? Szybkie prostowanie, wtarganie roweru na wał przy stadionie, ostatnie odliczanie, nie mogę zamontować smartfona na uszkodzonym uchwycie... Szlag. Jak mam nawigować bez smartfona?
Start II - wszystko już jest ponaprawiane, przywrócony stary uchwyt, nie mogłam jeszcze znaleźć rzepów na zamocowanie latarki do kierownicy, ale "jakośtobędzie".
5 km: podczas jazdy wsadzam bidon do koszyka na bidon nie widząc go, na ślepo więc nie docelowując tam gdzie tzreba wchodzi między koszyk, tylny widelec i pędzące tylne koło ze szprychami. Oklaski, brawa. Koło nieuszkodzone, bidon pęknięty. Wypijam z niego cąły płyn i jadę dalej.
19 km - napotykam ciągnik jadący z 2 przyczepami w tym samym kierunku co i ja. Prędkość stała, niezależnie od wiatru i nachylenia: 27 km/h. Idealnie. Nie licząc podjazdów na których wyciągam z siebie 110?y się jakoś utrzymać. Tak dojeżdzam do 26 km.
33.59 km, stacja Moya. Sprite, hot dog w ramach II śnaidania. GORĄCO. Kiedy siadam aby zjeść - spływam. ledwoc o jestem w stanie się schłodzić.
40-50 km - organizm zapodał widok ogórka małosolnego... Ale skąd ja mu to wezmę? Z powietrza?
54 km - jest sklep! Mają ogórki kiszone. Połowa słoika do żołądka, wypijam sok jak zawsze i jadę dalej.
67 km - lewe kolano mocniej przypomina o sobie, w szczególności kiedy naciskam prostując je. Genialnie.
72 km - kolano przypomina że ono ciągle jeszcze jest, ale chce wysiąść, staram się jakoś je odciążyć
85.56 km - PK1 0 już się właśnie zaczynają zwijać, ktoś z obsługi mówi że "mówiłem że o 13 będzie fajrant". A ja na to w myślach - już 13? To co ja robiłam przez ostatnie 4 godziny?
100 km - pojawia się myśl, której nie chciałam myśleć - ale to jest ta myśl o wycofaniu się. Bo nie idzie.
107 km - stajemy z Krzyśkiem, on się kładzie na trawie, a ja obok na mrowisku czerwonych mrówek. Mrówkom się to nie podoba tak samo jak i chwilę po nich równiez i mnie. Decyzja zostaje podjęta, opracowuję trasę pworotu koniecznie przebiegajacą przez jakiś bar, bo to godzina 15 i jakiś obiad by się przydał...
109 km - Bar Jaguar. Pizza Hawajska 10/10, sos czosnkowy 11/10. MNIAM. PYSZNOŚCI. I nie wiem czy to kwestia głodu ale to żarełko było SUPER.
115 km - kolano przypomina mi że obno ciągle jest i chce wysiąść ale gdzie ja je puszczę? Gdzie ja stanę? Jest gorąco jak w piekarniku, wracać trzeba i nie ma nawet jak się zatrzymać i położyć bo jak nie ukrop lejący się z nieba to cholerne komary w cieniu. Do wyboru do koloru. Kolega z którym wracamy też nie ma się lepiej a a ja bym powiedziała że jest mu gorzej niż mnie bo kiedy ja jeszcze jakoś ciągnę do przodu to on średnio 1 na 10 kilometrów staje i odpoczywa. I ja mu się nie dziwię.
162 km - jeszcze jeden przystanek, gdzie chwile odpoczywamy przy przystanku zniszczonym przez wandali. Wydawało mi się, że w Polsce po XX wieku już chuligaństwa i niszczenia naszej wspólnej własności mniej - a jednak nie. A szkoda. Korzystam z okazji aby udać się pod większy krzaczek, gdzie rozpoczynam - oczywiście przegraną - wojnę z komarami.
172 km - Parczew, Meta. Nie, nie jestem zadowolona ani szczęśliwa. Klnę w duszy i jedna z pierwszych spraw o których rozmawiam z Orgami to właśnie jakiś dobry ortopeda, troczki przy kolanie i koszty wizyty... Podczas odstawiania roweru przy samochodzie i zbierania rzeczy do kąpieli pod prysznicem okazuje się że wcześniejsza wojenka z komarami to był dopiero prolog tego co przeżyłam już na koniec. Wietnam. TAK, komary powinny zostać wytłuczone na terenach zamieszkałych przez ludność.

Rower - on jest jak jakiś niezniszczalny. Wyrwy, dziury jak się nie da ich ominąć - przeleci. Naoprężenia na szprychach - przeżyje. Nawet przy 160 km/h za samochodem nie chce uciekać i zostawać sam ;) . Wygodny, ładnie ciągnący. Szacun dla Andreja - Jego Konstruktora - za tak wspaniały projekt :D

--
* to takie typowe dla nas Polek i Polaków. Ale ja przynajmniej umiem sobie to powiedzieć i nie zasłaniam się przed wzięciem winy na swoje barki za MOJE niepowodzenia. I to, że JA nie dałam rady nie wpłynęło w jakikolwiek sposób na innych. To JA dostaję za MOJE. Mój brak sukcesu nie przekłada się na inne osoby! Więc mam prawo do tego co robię aby robić to tak jak ja chcę i ucząc się na swoich błędach. I dotyczą one potem TYLKO MNIE. Naciskam na to, bo niestety w Polsce wielu polityków olewa a potem cała Polska traci.


Kategoria Blue


  • DST 28.18km
  • Czas 01:03
  • VAVG 26.84km/h
  • Sprzęt Blue
  • Aktywność Jazda na rowerze

Krótko i konkretnie

Wtorek, 21 lipca 2020 · dodano: 22.07.2020 | Komentarze 1

Ożarów - Warszawa - Mościska - Babice - Ożarów
AVG: 26.70 km/h
MAX: 36.02 km/h

Tak dla podtrzymania już przed PW, krótka ale konkretna przejażdżka po okolicy. Nóżki ciągną ale para but-stopa trochę niestety to ogranicza.


Kategoria Blue


  • DST 26.77km
  • Czas 01:00
  • VAVG 26.77km/h
  • Sprzęt Blue
  • Aktywność Jazda na rowerze

A takie tam jeżdżenie

Niedziela, 19 lipca 2020 · dodano: 19.07.2020 | Komentarze 0

Ożarów - Pilaszków - i okolice
AVG: 26.45 km/h
MAX: 35.68 km/h

Taak, no średnia jest taka ciuteńkę lepsiejsza niż była rok temu i takich wycieczek kiedy staje się ona tak dobra jest również znacznie więcej niż było tor ok temu. To cieszy. Czuję i widzę też jak moje nogi dają do przodu i chcą jechać. Plus. Tylko te buty... A raczej stopy, którym się nie podoba pchanie. Nie wiem już sama co tu wymyślić, moze znowu pobawię się jakimiś wkładkami, może poznęcam się nad stopami butami mega twardymi chociaż to chyba raczej nie pomoże.


Kategoria Blue


  • DST 20.36km
  • Czas 00:45
  • VAVG 27.15km/h
  • Sprzęt Blue
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przypomnienie

Piątek, 17 lipca 2020 · dodano: 17.07.2020 | Komentarze 0

Ożarów - Pilaszków
AVG: 26.65 km/h
MAX: 32.40 km/h

A jakoś mi się specjalnie nie chciało, wręcz się zmusiłam nie wiem po co i na co.
A tak w ogóle to politycznie.
Na ostatnich kilometrach "oglądałam" filmik na jutubie, z Onetu o poglądach naszych Rodaków ze ściany wschodniej, z podkarpacia. Do tej pory myślałam że stare durne osobniki to już albo się uczłowieczyły, albo wymarły, albo siedzą w domu i nie wystawiają za bardzo nosków z chałup. A tymczasem wyłażą, chodzą po ichnich wiejskich uliczkach i pitolą głupoty jeden przez drugiego. Bo im się od 2015 roku polepszyło więc to na pewno dupa pomogła. Bo środki unijne są. Dotacje. A kto o nie zawnioskował? No na pewno dupa! Tylko on! Wcześniej nie było pieniędzy bo rząd nie dał! A to rząd ma pieniądze. A skąd je bierze? No Unia daje! Ale skąd ma Unia? Nooo... ze środków unijnych... A skąd te środki? [cisza].
Biedaczki nie wiedzą że to poprzedni Rząd wynegocjował odpowiedniej wielkości dotacje z UE, i to poprzedni rząd im zafundował naprawę i rozbudowę dróg gminnych i wiejskich. Nie żadna tam dupa czy jarkaczek, tylko właśnie ten zły niedobry Rząd Tuska i Kopacz! A to niedobrzy! Bandyty! Bo pieniędzy dali więcej! ;)


Kategoria Blue


  • DST 36.11km
  • Czas 01:29
  • VAVG 24.34km/h
  • Sprzęt Blue
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przejażdżka wyborcza

Niedziela, 12 lipca 2020 · dodano: 12.07.2020 | Komentarze 0

Ożarów - Błonie
AVG: 24.31 km/h
MAX: 35.29 km/h

Po nogach czuję że im się nie podoba, że chcą jeszcze odpoczywania więc nie napieram dając im czas przed PW. Niech na spokojnie odsapną i się zmobilizują raz jeszcze w lipcu. Potem może będzie wolne a może kolejne większe trenowanie.


Kategoria Blue


  • DST 13.03km
  • Czas 00:28
  • VAVG 27.92km/h
  • Sprzęt Blue
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wycieczkunia przed burzą

Piątek, 10 lipca 2020 · dodano: 10.07.2020 | Komentarze 0

Ożarów i okolice
AVG: 27.46 km/h
MAX: 44.59 km/h

Po 4 dniach odpoczywania (oj no pogoda też nie była najlepsza) wyjechałam i od razu musiałam zawrócić bo zobaczyłam taką chmurkę i taki opad że... Ciężko opisać słowami.
Zdziwiły mnie osiągi - wysokie. Te 44 km/h to pociągnęłam bez brutalnego ładowania pary i mogłam je przez chwilę utrzymać, nie było to chwilowe króciutkie osiągnięcie.

Właśnie mi się przypomniało. Ktoś pisał mi niedawno że nie da się przejechać XYZ kilometrów jeżdżąc XY. To bzdura. Najlepszym przykładem jest dwóch kolegów - Krzysiek i Wojtek którzy na PTJ jechali czasowo gdzieś opodal mnie. Jeden z nich Wojtek zdaje się w tym roku przejechał życiówkę - ~70 km. I dał radę pokonać MPTJ 340km.


Kategoria Blue