Info
Ten blog rowerowy prowadzi Katrinam z miasteczka . Mam przejechane 35541.45 kilometrów w tym 56.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 3363 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2024, Listopad4 - 0
- 2024, Październik11 - 0
- 2024, Wrzesień11 - 0
- 2024, Sierpień12 - 0
- 2024, Lipiec17 - 0
- 2024, Czerwiec19 - 0
- 2024, Maj13 - 0
- 2024, Kwiecień9 - 0
- 2024, Marzec13 - 0
- 2024, Luty10 - 0
- 2024, Styczeń1 - 0
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad8 - 0
- 2023, Październik12 - 0
- 2023, Wrzesień10 - 0
- 2023, Sierpień13 - 0
- 2023, Lipiec12 - 0
- 2023, Czerwiec12 - 0
- 2023, Maj14 - 0
- 2023, Kwiecień11 - 0
- 2023, Marzec15 - 0
- 2023, Luty8 - 0
- 2023, Styczeń4 - 0
- 2022, Grudzień8 - 0
- 2022, Listopad15 - 0
- 2022, Październik15 - 0
- 2022, Wrzesień7 - 0
- 2022, Sierpień8 - 0
- 2022, Lipiec13 - 1
- 2022, Czerwiec8 - 2
- 2022, Maj11 - 0
- 2022, Kwiecień7 - 1
- 2022, Marzec3 - 0
- 2021, Listopad4 - 0
- 2021, Październik11 - 0
- 2021, Wrzesień10 - 0
- 2021, Sierpień16 - 0
- 2021, Lipiec11 - 0
- 2021, Czerwiec11 - 0
- 2021, Maj14 - 2
- 2021, Kwiecień7 - 0
- 2021, Marzec4 - 0
- 2021, Luty3 - 0
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Listopad2 - 0
- 2020, Październik6 - 0
- 2020, Wrzesień6 - 0
- 2020, Sierpień7 - 0
- 2020, Lipiec9 - 1
- 2020, Czerwiec12 - 6
- 2020, Maj11 - 3
- 2020, Kwiecień13 - 5
- 2020, Marzec15 - 4
- 2020, Luty13 - 3
- 2020, Styczeń2 - 0
- 2019, Grudzień2 - 0
- 2019, Listopad7 - 0
- 2019, Październik18 - 2
- 2019, Wrzesień12 - 0
- 2019, Sierpień18 - 0
- 2019, Lipiec13 - 2
- 2019, Czerwiec13 - 2
- 2019, Maj19 - 0
- 2019, Kwiecień7 - 0
- 2019, Marzec6 - 1
- 2019, Luty3 - 0
- 2018, Grudzień2 - 0
- 2018, Listopad14 - 0
- 2018, Październik18 - 0
- 2018, Wrzesień7 - 0
- 2018, Sierpień16 - 2
- 2018, Lipiec12 - 1
- 2018, Czerwiec13 - 0
- 2018, Maj18 - 0
- 2018, Kwiecień17 - 0
Blue
Dystans całkowity: | 12479.32 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 591:18 |
Średnia prędkość: | 21.10 km/h |
Suma podjazdów: | 1661 m |
Liczba aktywności: | 227 |
Średnio na aktywność: | 54.97 km i 2h 36m |
Więcej statystyk |
- DST 41.14km
- Czas 01:38
- VAVG 25.19km/h
- Sprzęt Blue
- Aktywność Jazda na rowerze
Sprawdzam jak
Środa, 1 lipca 2020 · dodano: 01.07.2020 | Komentarze 0
Ożarów - Leszno
AVG: 25.04 km/h
MAX: 41.16 km/h
Sprawdziłam się po 3 dniach niejeżdżenia. 3 dni minęły, mięśnie nóg miały wolne, niewiele robiły poza bieganiem po marketach. Niestety od niedzieli mam jakis problem z jakimś mięśniem czy ścięgnem a może stawem w okolicy lewego pośladka-dołu pleców. Nie chcę zgadywać, diagnozować się też ponoć nie wolno :P z użyciem wujka Google/DuckDuckGo ale to może być rwa kulszowa. Ovby nie. Na rowerze mnie nie bolało ale nie wiem czy to kwestia pozycji i fotelika czy Naproxenu jaki wzięłam wcześniej. Teraz jak siadłam na krześle znowu pobolewa.
Osiągi - pełnej regeneracji jeszcze nie ma. Ale widzę potencjał dodatni. Jest siła tylko nie ma wytrzymałości w dłuższym okresie czasu. Maksymalna osiągnięta na uliczce pod domem. Nie powiem że było to łatwe ale na pewno znacznie łatwiejsze niż kilka miesięcy temu. Jest progress we właściwym kierunku.
- DST 100.04km
- Czas 05:04
- VAVG 19.74km/h
- Sprzęt Blue
- Aktywność Jazda na rowerze
Trzecia - czwarta wycieczka zlotowa
Sobota, 27 czerwca 2020 · dodano: 28.06.2020 | Komentarze 0
Grodziec i okolice (również okolice Bolesławca)
AVG: 19.74 km/h
MAX: 50.71 km/h
Moja trzecia wycieczka zlotowa - ale zlotowa czwarta. Wczorajszy dzień był dla mnie i nóg czasem odpoczynku po dwóch pierwszych wyjazdach, i dopiero dzisiaj zaplanowałam kolejne torturowanie nóg. Oczywiście chodziło o regenerację która zadziałała. Są osoby które się dziwią że nie jeżdżę codziennie ale nieco rzadziej ale mnie chodzi aktualnie o zbudowanie mocy wyjściowej, pozwalającej na osiągi w ciągu określonego krótkiego czasu a nie do ciągnięcia ileś godzin bez przerwy i kolejnego i jeszcze kolejnego dnia to samo. Dla mnie to nie ma sensu bo moje nogi nie miałyby czasu na zregenerowanie się, a ponadto mogłoby dojść do jakiegoś przetrenowania na czym mi aktualnie najmniej zależy. Ci którzy się dziwią na wyższe obroty prawie nie wchodzą, nie przekraczają S1-S2 więc nie wiedzą za bardzo ile bólu kosztuje S4 i jak się kończy S4 i zaczyna S5. Jak się dyszy, jaki zmęczenie ogarnia mięśnie i człowieka, jak boli brak powietrza w płucach. Jeździć kilka dni pod rząd w S1-S2 to każdy umie. Ale zmusić się do cięższej pracy wcale nie jest tak łatwo. To oznacza ból, a człowiek jest tak zbudowany że stara się aby go nie bolało.
A propos osiągów - nie jest źle, nogi podają, dochodzę do swojej przelotowej tak jak chciałam czyli mogę chyba powiedzieć że nadrobiłam stracone miesiące z poprzednich lat. Chwilami na liczniku pojawiała się nawet i 4 z przodu ale to przy okazji niewielkich zjazdów ktore mi ułatwiały rozpędzanie się.
- DST 80.73km
- Czas 04:30
- VAVG 17.94km/h
- Sprzęt Blue
- Aktywność Jazda na rowerze
Druga wycieczka zlotowa
Czwartek, 25 czerwca 2020 · dodano: 25.06.2020 | Komentarze 0
Zamek Grodziec i okolice
AVG: 17,87 km/h
MAX: 54.00 km/h
W przeciwieństwie do wczorajszego dnia moje nogi nie protestowały już, kolano lewej nie narzekało więc mogłam sobie pojeździć ile chciałam, momentami sięgając do wyższy wartości siły i mocy aby dać nogom poczuć to co je czeka za tydzień. Być może.
Okolice fajne, fajne zjazdy, jeszcze fajniejsze podjazdy, w szczególności te łagodniejsze które dało się pokonać z normalniejszymi prędkościami. Wracając do Zamku rowerek podprowadziłam bo nie tylko mi się nie chciało męczyć ile po prostu też nie chciałm zakatować nóg i przede wszystkim kolan, kiedy jutro i pojutre również będę tutaj zapewne jeździła.
- DST 20.58km
- Czas 01:12
- VAVG 17.15km/h
- Sprzęt Blue
- Aktywność Jazda na rowerze
Pierwsza wycieczka zlotowa
Środa, 24 czerwca 2020 · dodano: 25.06.2020 | Komentarze 0
Zamek Grodziec i okolice
AVG: 17.06 km/h
MAX: 50.63 km/h
Dużo górek, dużo takich niewidzianych które się odczuwa. Niestety po kilkunastu kilometrach walki z kolanem kolano wygrało i zdecydowałam się wrócić do bazy, aby mu dalej nie szkodzić i dać mu trochę czasu na ochłonięcie.
- DST 39.77km
- Czas 01:34
- VAVG 25.39km/h
- Sprzęt Blue
- Aktywność Jazda na rowerze
Ulewa, mokro i kolizja
Sobota, 20 czerwca 2020 · dodano: 20.06.2020 | Komentarze 0
Ożarów - Mościska
AVG: 25.21 km/h
MAX: 45.35 km/h
Po pierwszych 2.5 km złapała mnie ciężka ulewa i kolejne ~20 minut spędziłam na przystanku jak nie czytając coś, to patrząc i podziwiając jak sobie radzi studzienka odwadniająca z tak wielką ilością wody jaka zleciała z chmur. Przy okazji dowiedziałam się że część kierowców nie umie opanować samochodu przy takich warunkach i pędzi mimo iż nie widzi co jest pod wodą na wielkiej kałuży i nie bacząc na przystanek i mnie siedzącą na nim i chlapie naokoło wodą spod kół.
Za Mościskami krawędzie stóp dały mi się we znaki, co oczywiście zmniejsza moją uzywaną siłę do pedałowania, a co za tym osiągi idą w dół. Tak więc w końcu stanęłam przy przystanku, podregulowałam kilka razy i w końcu ustaliłam że jako-takie położenie bloków na bucie dla mnie to okolice środka. Oczywiście stopa nadal coś tam marudzi ale da się jechać na większym obciążeniu a jesli nawet coś zaboli to na krótko, w sposób kontrolowany. Niewymagający przerywania kręcenia i zdejmowania nóg z pedałów.
Pod domem pojawiłam się zamyślona - buty i zbliżające się ultramaratony - niestety ale natrafiłam na młodego kierowcę który widząc mnie odjeżdżającą do osi jezdni postanowił wyprzedzić mnie z prawej strony, czyli dokładnie tam gdzie skręcałam. Na szczęście on wyhamował, a mnie się nic nie stało. Wina obustronna, on by dostał mandat za wyprzedzanie z prawej a ja za jazdę nie po ścieżce dla rowerów i pieszych i dziwne manewry, ech. Czyli - nic się nikomu nie stało, lewe przednie koło samochodu lekko najechało mi na prawą stopę ale po kwadransie już nic nie czułam. Z samego powodu tej małej kolizji nerwów nie ma. Są jednak bo od razu pojawił się stary głupi dziad, który musiał od razu pokomentować. Jaki to on mądry, jak kto jeździ i na czym. Oczywiscie jak on gania po chodniku - wszystko OKEY! Kali dobry być! ;)
Zmiana bloków coś dała, osiągi wydają się być większe. Nogi dają radę o czym świadczy prędkość maksymalna. Pewnie z wiaterkiem w plecy, może z minimalnym spadkiem* ale jednak coś jest.
* 2 metry na 800 metrów = 0.25% nachylenia w dół. Czyli jednak wiaterek? Też chyba nie, bo wiało ze wschodu owszem, ale tylko 2 ktn.
- DST 84.55km
- Czas 03:24
- VAVG 24.87km/h
- Sprzęt Blue
- Aktywność Jazda na rowerze
Dobicie
Wtorek, 16 czerwca 2020 · dodano: 16.06.2020 | Komentarze 0
Ożarów - Łomianki - Czosnów - Kazuń Nowy - Leszno - Ożarów
AVG: 24.83 km/h
MAX: 36.14 km/h
W pracy amortyzatora w samochodzie jak i w rowerze jest taki moment kiedy sprężyna nie jest w stanie się już bardziej ugiąć i dobija. Podobnie było dzisiaj ze mną - dobiłam się. No może nie tak całkiem, może z kilka % wydajności i zapasu jeszcze zostało ale do granicy nie było tak znowu daleko. Prędkość tak do połowy dystansu jako taka przypominająca wczorajsze, ale potem w związku ze zmianą wiatru zaczęła spadać. Zwłaszcza że nie dorzucałam węgli więc również i przez to pewnie osiągi spadły.
- DST 54.71km
- Czas 02:02
- VAVG 26.91km/h
- Sprzęt Blue
- Aktywność Jazda na rowerze
A takie tam jeżdżenie bez celu
Poniedziałek, 15 czerwca 2020 · dodano: 15.06.2020 | Komentarze 0
Ożarów - Leszno - Babice - Ożarów
AVG: 26.72 km/h
MAX: 33.26 km/h
Wbrew opiniom pewnego osobnika piszącego mi w PW różne dziwne komentarze - jest postęp i to jak dla mnie dosyć wyraźny. Świadczy o nim moja średnia z dzisiejszego dystansu i stan mojego organizmu po tej krótkiej wycieczce który chciałby jechać jeszcze dalej :)
Co do pewnych zarzutów owego osobnika, śmiem spytać - czy aby na pewno aby przejechać 400 kilometrów trzeba wpierw przejechać owe 400 kilometrów? Ależ oczywiście - że nie. Moim zdaniem ważniejsze jest przejechanie pewnego dystansu będącego jakąś częścią planowanej dłuższej trasy. Regularne powtarzanie tego pozwala wypracować odpowiednią bazę wytrzymałości, która pozwala przejechać ów dłuższy dystans na troszeczkę niższych osiągach dając nieco luzu organizmowi co pozwoli mu zachować siły na dłużej.
Tenże sam osobnik pisał również i inne głupie rzeczy. Że ja nie mam wytrzymałości. Faktycznie, nie mam jej. Nie starczy mi obecnie mocy na pokonanie 1,000 km na raz, w ciągu 40 godzin. I co z tego? nic. Bo tej mocy starczy na pokonanie tego dystansu w godzin na przykład 100. Przejechanie BBT nie jest dla mnie celem. Celem dla mnie jest stanięcie na starcie i ruszenie. Chwilę potem mogę się zatrzymać, wycofać, wsadzić rower na platformę i wrócić do domu. Ot co.
Ale to trzeba wiedzieć.
Nie można zarzucać kogoś innego bezpardonowymi tezami wyprowadzanymi na podstawie własnych poglądów czy doświadczeń. Ani poglądy ani posiadane doświadczenia wcale nie muszą być tożsame z byciem Omnibusem w kolarstwie, czy też Alfą i Omegą. Żeby móc oceniać czyjeś dokonania, przewidywać jego przyszlość - trzeba mieć pewną i to stosunkowo dużą wiedzę na temat tej osoby. Tego co dokonała, tego co chce zrobić, w jaki sposób do tego podchodzi i jak jej idzie pokonywanie tej drogi. A przede wszystkim poznać tą osobę na tyle aby wiedzieć jak do niej dotrzeć, na jakie bodźce reaguje i w jaki sposób. Czy bardziej zareaguje na określenia negatywne: "znowu ci się nie udało przejechać tego dystansu!" czy też na motywację: "nie udało sie, ale zrobiłaś aż 2/3, zrobiłaś 400 kilometrów, brawo!". Każdy normalny trener zanim podejmie się trenowania próbuje i chce poznać osobę trenowaną. Nie próbuje udzielać swoich rad na ślepo licząc na to że któraś trafi i "jakoś się uda". Bo czy każdy z nas jest Rafałem Majką i przejedzie 60km w ciągu godziny ot tak?
Odrzucenie. To przykra rzecz i truidno się z tym pogodzić. A najtrudniej właśnie w chwili kiedy się robiło wszystko aby pomóc, zmotywować... I nagle osoba której się chce tyle pomagać (a która o ową pomoc absolutnie nigdy nie prosiła) odrzuca tą wyciągniętą dłoń, obrzuca jeszcze ironią i sarkazmem, wyśmiewa... Przykre, niesprawiedliwe i smutne. [a jakie było podejście Mentora do tej osoby wcześniej - nei jest już ważne, prawda?]
I w zamian Mistrz zamiast westchnąć i wycofać się - nagle usiłuje zniszczyć mnie i wykazać że nigdy ale to nigdy nie dotrę do swoich celów. A na pewno nie zrobię tego bez wsparcia owego Mistrza, bez stosowania się do Jego rad. Jaki to ma sens? Ja nie wiem i pewnie mało kto wie. Niestety są wśród nas osoby które się nie kontrolują, które nie umieją czytać, w szczególności tego co jest między wierszami a kiedy zostają spławione odzywa się w nich od razu ta prawdziwa, rzeczywista postać złośliwca. Złośliwca - niszczyciela. Który zrobi wszystko aby wykazać swoją wyższość, większe doświadczenie, wspaniałość, odwagę i heroizm. Nawet jeśli musi zniszczyć coś, co sam jeszcze przed chwilą budował.
Ja też jestem Mentorką. Ja również namawiam do pewnych zmain pewne osoby. Ale jeśli ktoś nie chce ze mną jechać na Terefere, nie chce pojechać na rower - to nie zmuszam tej osoby na siłę, nie obrzucam wyzwiskami i nie próbuję zniszczyć. I to jest moim zdaniem zachowanie normalne. Zachowanie toleracyjne wobec kogoś innego ze zrozumieniem, że ta osoba może mieć zupełnie inne podejście do roweru, do wyjazdów rowerowych, brevetów itepe. A jeśli nawet stawia sobie za cel dokonanie czegoś wielkiego nie licząc się z tym że nie starczy jej na to sił, nie ma warunków do tego a mimo to próbuje - to jest jej sprawa i jeszcze większa chwała dla niej że się stara i mimo iż wie że przegra - próbuje.
Vide: https://pl.wikipedia.org/wiki/Eddie_Edwards
- DST 31.95km
- Czas 01:25
- VAVG 22.55km/h
- Sprzęt Blue
- Aktywność Jazda na rowerze
Dobitka
Piątek, 12 czerwca 2020 · dodano: 12.06.2020 | Komentarze 0
Ożarów - Święcice
AVG: 22.40 km/h
MAX: 31.53 km/h
Dobitka po wczorajszym. Bez przeginania i naginania, prawie w ogóle bez sięgania pod wyższe strefy.
- DST 136.56km
- Czas 05:33
- VAVG 24.61km/h
- Sprzęt Blue
- Aktywność Jazda na rowerze
Wycieczka nie/planowana
Czwartek, 11 czerwca 2020 · dodano: 12.06.2020 | Komentarze 0
Ożarów - Leszno - Błonie - Leszno - Leoncin - Kromnów - Sochaczew - Leszno - Ożarów
AVG: 24.56 km/h
MAX: 36.55 km/h
Zasadniczo koniec tego tygodnia miał wyglądać nieco inaczej. Miał być długi weekend i kilka wyjazdów z innymi, ale prognoza pogody skutecznie te plany zdemolowała. W związku z czym sama musiałam podjąć decyzję co chcę zrobić i jak i nie mogąc się zdecydować zrobiłam sobie wolne w środę a dopiero w czwartek czyli dzisiaj się gdzieś ruszyłam. Brak regularnego wyjazdu postanowiłam nieco nadrobić i zgodnie z pewnymi przemyśleniami wybrałam się w kierunku DW575, po drodze decydując się na skręcenie " z powrotem" do Błonia co by tam wszamać obiadek i jechać dalej, czyli znowu z powrotem do Leszna. Mały ruch na DW579 ułatwiał mi zadanie, praktycznie nie pojawił się nikt kto chciał mnie wyprzedzać na tzw gazetę, a z kolei TIRoloty jak zazwyczaj wyprzedzały mnie mozliwie jak najdalej tak więc jechało się całkiem dobrze. DW899 była całkowicie pusta a cel czyli DW575 bardzo bliski i w dodatku niesamowicie przyjemny gdyż droga wiodła przez śliczny las. Krótko bo krótko ale bardzo miło się jedzie takimi odcinkami, podobnymi również i do DW899, polecam.
Przed Nową Małą Wsią zjechałam na lokalną drogę aby wrócić na DW575 tuż przed Starymi Gniewnicami. Właśnie wtedy patrząc na mapę przypomnuiałam sobie, że DW575 idzie na północ od Kampinosu, nie ma opcji przebicia się bezpośrednio na południe więc jeśli nie chcę wracać tą samą drogą, to muszę jechać dalej. I tak właśnie zrobiłam podążając do najbliższego Orlenu gdzie zrobiłam nieco dłuższy postój na uzupełnienie paliwa, naładowanie bakterii w sobie i krótki odpoczynek. (AVG wynosiła wtedy 25.20 km/h) Kiedy odjeżdżałam było już całkowicie ciemno ale po włączeniu obu Convoy (S2+ + S3) jak zwykle przede mną zrobiło się jasno. Cztery czerwone tylne lampki też robią dobrą robotę i do momentu ich urchomienia już nie miałam żadnego przypadku wyprzedzenia mnie w odległości mniejszej niż 1.5 metra. Wręcz osobówki śmigały od tego momentu po pasie dla jadących w przeciwnym kierunku :)
W Lesznie - króciutki przystanek. Wypicie resztki pepsi z butelki i przeskok do stacji benzynowej gdzie wymieniłam jeszcze bakterie w Convoyach oraz przerzuciłam prawego górnego na środek abym go sobie nie zasłaniała co chwila podczas pedałowania. Krótka regulacja padającego snopu światła i po ruszeniu dalej miałam przed sobą jeszcze większy korytarz prawie dziennego światła. Dodatkowo uruchomione dolne białe lampki podświetlające podwozie i asfalt pod nim robiły jeszcze lepszą robotę, dodając kolejne pytania "co to jest???" dla kierowców. A pamiętać trzeba, że im bardziej kierowca nie wie co ma wyprzedzać => tym bardziej zwolni i zachowa większą ostrożność :D
Oczywiście mozna jeździć na batmana, albo na czymś co widać tylko z metra i to nie przy latarni bo wtedy nic nie widać. Można. Mamy demokrację, każdy może robić co chce. Jedni kradną miliony a inni jeżdżą bez świateł zapewniając innym rowerzystom ciekawe opinie :D
Poza tym jestem popsuta, dałam z siebie bardzo wiele a jak bardzo to się dowiedziałam jak już zsiadłam z roweru pod domem. Lekki pośpiech, chęć podtrzymania średniej i mój organizm ma dosyć. Osiągi są takie jakie są, przy tak kręcącym wietrze to i tak bardzo fajnie. Nie jest to jakaś średnia w okolicy lub ponad 30 km/h - ale każdy jakoś zaczyna.
- DST 80.98km
- Czas 03:20
- VAVG 24.29km/h
- Sprzęt Blue
- Aktywność Jazda na rowerze
Dłuższa wycieczka treningowa
Sobota, 6 czerwca 2020 · dodano: 07.06.2020 | Komentarze 0
Ożarów - Leszno i okolice Leszna
AVG: 24.18 km/h
MAX: 37.59 km/h
W planach miałam znacznie większy dystans, chciałam koniecznie zrobić ze 200 albo i nawet i 300km... Ale chcieć to nie zawsze móc, zwłaszcza jak się odsypia po całym tygodniu i wstaje o 12 aby po 13 skończyć śniadanie. Kiedy wreszcie udało mi się zebrać do kupy, nabrać sił i chęci była już 16 i na wiele pozwolić sobie już nie mogłam. Mimo to wybrałam drogę na zachód i pociągnęłam ile mogłam do Leszna a potem do Kampinosu gdzie odbiłam na Józefów i dalej na północ aby dojechać ową boczną drogą do DW579. Do końca asfaltu jakoś mi szlo, potem przedarłam się przez to coś co tam zostało wyjeżdżone i wreszcie dojechałam do parafii gdzie odbywał się ślub. Albo się kończył. Tak czy inaczej od chwili kiedy skręciłam w Górkach na Starą Dąbrowę zaczęły mnie wyprzedzać kolejne lux-ultra-wozy szanownych garniaczków wracających z tego dla nich wszechpotomnego wydarzenia. Na szczęście tylko jeden z nich próbował mnie uszkodzić przejeżdżając za blisko. I to mimo iż jechał samosmrodzikiem mniejszym niż poprzedzająca go wielka terenówka, której kierowca jakoś lepiej znał gabaryty swojego pojazdu. Jak się chce - to się da. Pamiętać o innych. Jednak niektórzy mają po prostu za małego.
Ze Starej Dąbrowy do Dąbrówki jechałam i jechałam i dojechać nie mogłam. Droga w stanie mega ultra fatalnym, wąska, pełna wyrw i dziur. Jednak w końcu się skończyła, wypadłam na DW579 i tu przez telefon dowiedziałam się która to jest godzina. Straciłam duzo czasu na pokonywanie wertepów, szutrów, czegoś co miało być drogą a jeszcze nie było i z mojego planu odbicia na 899 i potem na 575 aby dojechać do Wyszogrodu zostały nici. Tutaj koniecznie muszę dodać, że poza późnawą porą problemem była jeszcze pogoda, która wyraźnie się psuła. Jak nie kropiło to próbowalo padać. Do domu dojechałam na moment przed deszczem, tak więc na trasie pewnie bym musiałą stanąć gdzieś albo i wracać mokrą z okolic Wyszogrodu do siebie. A po drodze zmokłabym jak kura i jeszcze nie miałabym nawet gdzie się zatrzymać, zjeść coś ciepłego i się wysuszyć bo przecież mamy bakcyla. Którego nie ma. Wielka panika nie wiadomo o co, na co i po co. A nie, moment... Przecież szumowina musiała zarobić "swoje 200 baniek".
Co dalej to nie wiem. Kiedy nie było bakcyla mogłam jeździć gdzie chciałam i jak chciałam. Się zmęczyąłm - siadałam na stacji w środku, mogłam się ogrzać albo ochłodzić i zjeść coś, albo i przedrzemać się. A teraz? Od razu po kupnie czegoś do zjedzenia wyganiają z budynku. Bo bakcyl! Łojejejejej!
Jeszcze kondycja - no coś tam jest, ale czułam jadąc, że ten 1 dzień przerwy to za mało po takich moich interwałach ale jechać się dało.