Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Katrinam z miasteczka . Mam przejechane 35541.45 kilometrów w tym 56.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 20.79 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 3363 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Katrinam.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Nowy

Dystans całkowity:3447.30 km (w terenie 26.00 km; 0.75%)
Czas w ruchu:177:33
Średnia prędkość:19.42 km/h
Liczba aktywności:110
Średnio na aktywność:31.34 km i 1h 36m
Więcej statystyk
  • DST 26.70km
  • Czas 01:13
  • VAVG 21.95km/h
  • Temperatura 33.0°C
  • Sprzęt RedBlackBolid
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ożarów - Warszawa - zakupy

Niedziela, 30 czerwca 2024 · dodano: 30.06.2024 | Komentarze 0

Ożarów - Warszawa
AVG: 21.89 km/h
MAX: 32.30 km/h

Tam i z powrotem do pewnego marketu po żarcie i chemię.
Z racji pogody jechało się ciężko, a z powrotem to już w ogóle chwilami hardkorowo. Po powrocie pod domem jak się byłam już dętką.
Ale sam dojazd "tam" był całkiem przyjemny, na koniec było mi po prostu gorąco. Jednak w drodze z powrotem, podczas jazdy pod wiatr, z dodatkowymi >15 kilogramami bagażów było naprawdę ostro. I kiedy dojechałam to po prostu spływałam potem. Ściekał ze mnie. Dawno tak nie miałam.


Kategoria Nowy


  • DST 4.22km
  • Czas 00:12
  • VAVG 21.10km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Sprzęt RedBlackBolid
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ożarów - krótko

Sobota, 29 czerwca 2024 · dodano: 29.06.2024 | Komentarze 0

Ożarów
AVG: 19.65 km/h
MAX: 31.63 km/h

Taki wieczorny szybki wypad tam i z powrotem.
Nogi przy takim upale średnio reagowały na takie obciążenie, dopiero wieczorem zaczęły pokazywać co mogą. Ale to jeszcze nie to co chciałabym mieć.


Kategoria Nowy


  • DST 7.10km
  • Czas 00:20
  • VAVG 21.30km/h
  • Sprzęt RedBlackBolid
  • Aktywność Jazda na rowerze

Strasbourg - do pracy i z powrotem

Środa, 26 czerwca 2024 · dodano: 26.06.2024 | Komentarze 0

Strasbourg
AVG: nieznana
MAX: nieznana

Wymieniając bakterię w liczniku skasowałam niestety dane.
Po niedzielnym wyjeździe czuje, że ciągle jeszcze nie odzyskałam pełnych sił, ale kiedy raz podciągnęłam to jednak okazało się, że jakoś łatwiej wchodzę na ten "4" bieg.
Także może coś z tego będzie.


Kategoria Nowy


  • DST 141.73km
  • Teren 2.00km
  • Czas 06:14
  • VAVG 22.74km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt RedBlackBolid
  • Aktywność Jazda na rowerze

Strasbourg - wycieczka do Selestat

Niedziela, 23 czerwca 2024 · dodano: 23.06.2024 | Komentarze 0

Strasbourg - Selestat
AVG: 22.70 km/h
MAX: 38.00 km/h

Wczoraj czyli w sobotę padało, więc plan zrobienia dystansu niestety się wziął i rozmył. Zresztą i tak nie bardzo mogłam bo musiałam być w gotowości aby gdzieś tam podjechać z ciężkim plecakiem. Który dzisiaj wsadziłam bezceremonialnie do sakwy i nie bacząc na extra dodatkowe kilogramy ruszyłam przed siebie. Oczywiście doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że to extra waga, że będzie ciężej. I wiedziałam o wietrze z północy, który będzie dopychał a potem będzie utrudniał powrót. Ale ambicja i motywacja były wielkie.
Początkowo rozleniwione nogi protestowały przeciwko obciążaniu ich ale po parunastu kilometrach przypomniały sobie co to są korby i pedały i zaczęły normalnie pracować.
W planie zresztą był tylko jakiś Nodrhaus i może jakieś okolice, a może jakaś pętla - byle nie za daleko od miejsca zamieszkania. Korciło mnie jednak mocno, a jechało się dobrze więc nie przejmując się niczym wyjechałam z Meinau, przeleciałam na lotnisko aby popatrzeć czy nie latają może szybowce - nie latały - i poleciałam na Neuhof a potem przebiłam się na Stockfeld gdzie drogowcy francuscy WRESZCIE remontują drogę rozjechaną przez TIRy. Po wielu latach się wreszcie za to wzięli... Wreszcie. I jak sie okazało zerwali wszystko co się dało i robią od zera.
Ale ja nie o tym...
Znad Renu poleciałam do Plobsheim a potem jadąc już drogą D468 przeleciałam przez Krafft i trzymając się z dala od kanału i DDR przy niej pędziłam dalej do Obenheim a potem do Boofzheim. W ten sposób znalazłam się daleko za pierwszym celem jakim miał być Nordhouse i daleko od punktu X... Jednak nim zdążyłam się nad tym dobrze zastanowić, to do Selestat zorbiło się mniej niż 20 kilometrów i zdałam sobie sprawę z tego, że na pewno dojadę i to bez żadnego problemu dlatego ciągnęłam dalej. W miarę spokojnie, nie wyciągając nie wiadomo jakiej mocy z nóg - ale na paru podjazdach nogi pokazały klasę i bez żadnego redukowania pozwoliły mi z prędkością ~20-21 km/h te wzniesienia pokonać. Czyli jest postęp. I widząc to nie wybierałam najkrótszej drogi, pozwalałam sobie na jazdę tak jak mi wygodniej, nie patrząc na propozycje mapy. Ważne były dla mnie kilometry, spalenie ile się da i zrobienie porządnego dystansu. Oczywiście to wszystko miało mieć swoją cenę - jeszcze przed Selestat zorientowałam się, że te kilka izotoników jakie zabrałam ze sobą to za mało. Dlatego kiedy przybyłam do jadłodajni pewnej znanej sieci byłam tak spragniona, że w miejsce standardowych 0.4 litra wychlałam 0.9 litra płynów. A to i tak było jeszcze za mało.
Po obiedzie skierowałam się w drogę powrotną, ale znowu wcale nie najkrótszą drogą tylko kierując się wcześniej na Marckolsheim. Po co i na co - nie wiem. Chyba aby wydłużyć trasę powrotną pod wiatr... :P Niestety wyjechałam nieco za daleko za tą miejscowość, dostarłam do jakichś rejonów przemysłowych i żeby dostać się do nieco lepszych dróg musiałam pokonać ze 2 km po bezdrożach, ale jakoś dobiłam się w końcu do Mackenheim. I tam okazało się, że dojazd do drogi nad kanałem nie jest taki prosty i trzeba jeszcze kawałek przejechać. Ale to miało też dobre strony, bo udało mi się wypatrzeć jakąś restaurację w Bœsenbiesen. Niestety obsługa była zajęta jakimś ślubem albo czymś, nikt nie zwracał na mnie uwagi kiedy wlazłam (pukając!) i nalałam sobie wody w toalecie do butelki po izotoniku. Te 0.75 litra wody mnie uratowało...
Ze 2 kilometry dalej w Schwobsheim skręciłam w końcu na drogę wzdłuż kanału i... zaczęło się kręcenie 40 kilometrów. Zgodnie z przewidywaniami wiatr nad kanałem był znacznie lżejszy, dawało się jechać z normalną (nie śmiać się) przelotową "aż" 25 km/h. Oczywiście w nogach miałam już "setkę" kilometrów więc spodziewałam się spadków prędkości i mocy i faktycznie jesli do 110 kilometra jakoś nieźle przędłam to potem już był zjazd z górki. Jakikolwiek drobny podjazd stawał się już sporą przeszkodą. I tak jak wcześniej odliczałam kilometry do Selestat, tak wracając nad kanałem w pewnej chwili odliczałam kilometry do 120 kilometra, aby zrobić przerwę, coś zjeść, wypić i jechać dalej. A potem przed samym Strasbourgiem nie mogłam doczekać się pewnego mostka nad kanałem - dosłownie ze 2-3 kilometry przed mieszkaniem - aby zwolnić bo nogi i ja sama mieliśmy już naprawdę dość kręcenia przy z trudem utrzymywanych tych 25 km/h. Brakowało już nie tylko mocy ale i wytrzymałości. I kiedy w końcu dobrnęłam tu do mieszkania - zorientowałam się, że jestem jak puste wiadro. Zero wszystkiego. Wyczerpałam wszelkie zasoby siły, energii, mocy nie mówiąc o wytrzymałośći a coś takiego jak przyspieszenie przestało istnieć kilkanaście kilometrów wcześniej.
To co dzisiaj odwaliłam to jest mój prywatny rekord w doprowadzaniu się do takiego stanu. Ja nie moge napisać już że jestem zjechana bo to byłby po prostu eufemizm. Ja dzisiaj jestem r...ona. Niejaki Wiktor Suworow w "Akwarium" pisał, że aby do czegoś dojść to trening powinien doprowadzać nas do granicy. I ja tą granicę dzisiaj nie tylko osiągnęłam, ale nie wiem czy i nie przekroczyłam. Mimo iż wcale tego nie planowałam. Tak naprawdę w pierwotnych planach było coś około 40, no może 60 kilometrów.
Co ciekawe Strava po dodaniu wagi roweru nagle pokazała znacznie większe Watty energii. Nagle już nie ma ~100 ale pojawiło się ~150. Czy to jest prawdziwe? Całkiem możliwe. Muszę zważyć rower ze wszystkimi klamotami jakie dzisiaj przy nim wiozłam - a było tego sporo. Myślę, że dzisiaj rower ważył spokojnie ze 30 kg.

P.S. Rower z dzisiejszym obciążeniem ważył 27.6 kg + ~3.5 izotonika + jedzenie = ~30-30.5 kg.


Kategoria Nowy


  • DST 44.29km
  • Czas 01:58
  • VAVG 22.52km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt RedBlackBolid
  • Aktywność Jazda na rowerze

Strasbourg - do pracy i z powrotem i nie tylko

Czwartek, 20 czerwca 2024 · dodano: 20.06.2024 | Komentarze 0

Strasbourg - Illkirch-Graffenstaden - Strasbourg - Plobsheim - Eschau - Illkirch-Graffenstaden - Strasbourg
AVG: 22.49 km/h
MAX: 40.27 km/h

Z rana do pracy, potem na obiad do mieszkania. A z mieszkania do pracy ale tak troszkę naokoło, co by dorobić kilometrów i się zmęczyć.
Po pracy zachciało mi się jeszcze bardziej zmęczyć, więc poleciałam raz jeszcze na południe ale nieco dalej. Nie wiedziałam tylko, że już wcześniej jednak się zmęczyłam, więc zmęczyłam sie jeszcze bardziej. Ale za to coś poczułam po drodze, że coś mogę, tylko niestety cięzki rower i dodatkowe obciążenie sprawia, że cięzko mi wyjść poza pewną prędkość. Do tego brakuje mi nieco przełożenia pośredniego, dzięki któremu mogłabym osiągnąć nie te 25 ale powiedzmy 27 km/h. Nie wybierając jeszcze biegu, na który wchodzę kiedy osiągam te 30 km/h. Ale to też jest kwestia pewnie czegoś z kadencją - być może zmęczenie mięśni szybkich albo brak węgli.


Kategoria Nowy


  • DST 7.30km
  • Czas 00:22
  • VAVG 19.91km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt RedBlackBolid
  • Aktywność Jazda na rowerze

Strasbourg - do pracy i z powrotem

Wtorek, 18 czerwca 2024 · dodano: 18.06.2024 | Komentarze 0

Strasbourg
AVG: 19.80 km/h
MAX: 31.63 km/h

Tam i z powrotem. Tylko 1 raz. Czuję że coś się zadziało w nogach ale jeszcze mi nogi nie wypoczęły po weekendowym ich ujeżdżaniu.
Dam im jeszcze odpocząć i dalsze dzisiejsze jazdy sobie odpuszczam.


Kategoria Nowy


  • DST 44.16km
  • Czas 02:01
  • VAVG 21.90km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • Sprzęt RedBlackBolid
  • Aktywność Jazda na rowerze

Strasbourg - wycieczka i na obiadek

Niedziela, 16 czerwca 2024 · dodano: 16.06.2024 | Komentarze 0

Strasbourg - Eschau - Fegersheim - Geispolsheim - Illkirch-Graffenstaden - Strasbourg
AVG: 21.82 km/h
MAX: 37.66 km/h

Dzisiaj również miał być jakiś obiad poza mieszkaniem, ale z rana postanowiłam pojechać na lotnisko aeroklubu, popatrzeć czy nie latają jakieś szybowce. Niestety kompletnie nic nie latało. Dziwne, bo wiatr nieżły, słoneczko też chwilami dogrzewało więc chyba pogoda do lotów się nadawała. Z lotniska udałam się pod Port nad Renem gdzie jak zawsze ŚMIERDZIAŁO czymś. Nie wiem czym, ale tubylcy wiedzą że im ŚMIERDZI, pisali o tym na jakichś swoich portalach ale oczywiście NIC z tym nie robią bo i po co? Niech śmierdzi. Niech wiatr zanosi raz na kilka dni SMRÓD do miasta, a co? Co komu to przeszkadza? ;)
Z ciekawostek świadczących o bylejakości Francuzów - w tym miejscu zrobili sobie nową sygnalizację świetlną:
https://maps.app.goo.gl/A2gBAGK5jupj1NyU8
I oczywiście wymagała ona zasilania. Więc połozyli kable byle jak na drodze dla rowerów, przykryli czymś co nie pozwala przejechać tamtędy szybciej niż 5 km/h rowerom i... Załatwione.
Zajęło im ~4 miesiące, aby te kable schować. Tzn zryć podłużny pasek asfaltu, wrzucić kable, nałozyć coś co ukryje te kable... Ale nadal jadąc tam szybciej wybija koła bo Francuzi nie umieli tego ładnie wyrównać. Ale jest lepiej niż było, już nie trzeba hamować do prędkości pieszego aby nie zgubić plomb ;)
Zanim jednak aż tam dotarłam, z okolic portu przejechałam się na Neuhof (dzielnica Strasbourga) aby wyjechać przez Illkirch-Graffenstaden nad kanał gdzie po spojrzeniu na licznik stwierdziłam, że przed obiadkiem warto by dojechać do tych 2x kilometrów i skręciłam nad kanał. Jednak zanim tam skręciłam sprawdziłam gdzie jest sporej wielkości "konewka", bo ostatnio jej nie widziałam. I niestety konewki już nie ma. Za to jest jakieś blaszane coś z napisami "CO2" ale o przeznaczeniu mi niewiadomym. Konewka była jednak znacznie lepsza.
Nad kanałem wyjątkowo dobrze mi się jechało więc nie spieszyło mi się z wyjechaniem na poziom dróg lokalnych czy kolejnych mostków nad nim. Dopiero w Eschau skręciłam na drogę do Fegersheim ale też i tam nie leciałam po prostej tylko bocznymi osiedlowymi uliczkami. W Fegesheim przeleciałam prosto przez maisteczko kierując się na Geispolsheim i dopiero gdzieś w połowie trasy zorientowałam się, jak daleko wyjechałam poza Strasbourg. "Daleko" bo "aż tyle" to w planach początkowo nie było. Ale ten dystans bardzo mi się spodobał bo okazało sie, że moje nogi mogą już coś pokręcić i całkiem dobrze im to idzie. Z Geispolsheim skierowałam się oczywiście już prosto do jadłodajni i pod nią zweryfikowałam swój stan - który był całkiuem dobry, chociaż faktycznie zorbiło się całkiem gorąco. Chociaż jeszcze nie upalnie. Ale i tak czułam i widziałam spływający z siebie pot. Czyli Organizm faktycznie swoje popracował.
Wracając z obiadu jechałam już prosto do mieszkania, majac chwilami wiatr prosto w plecy więc tu i tam mogłam dociągnąć do tych "marnych" 30 km/h. A pamiętajmy, że ten rower waży te 19-20 kg i rozpędzić go tak łatwo nie jest. Pod mieszkaniem czułam już, że mięśnie mają dosyć, Organizm też trochę zmęczony i po dzisiejszym i wczorajszym tak więc te dwa dni wykorzystałam chyba całkiem dobrze na dalesz trenowanie.
Na pewno jest pewien CEL na za rok, są PLANY i będę do nich powoli dązyła, starając się nie przetrenować, ale też nie dopuścić do żadnej stagnacji i odstawienia roweru na dłużej niż 1-2 dni. CEL musi być zrealizowany.




Kategoria Nowy


  • DST 25.40km
  • Czas 01:15
  • VAVG 20.32km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • Sprzęt RedBlackBolid
  • Aktywność Jazda na rowerze

Strasbourg - na obiadek i małe zakupki

Sobota, 15 czerwca 2024 · dodano: 15.06.2024 | Komentarze 0

Strasbourg
AVG: 20.29 km/h
MAX: 34.41 km/h

Krótko i konkretnie, chociaż były momenty kiedy sporo się kręciłam w jednym miejscu szukajac jakiejś drogi gdzieś w bok i jej nie znajdując. Do tego sklepy, obiadek - i średnia oczywiście od razu mniejsza. Kondycja taka sobie, czuję jakiś spadek formy, ale to też kwestia Kaszeberundy i pewnie przedwczorajszych zmagań, a przede wszystkim silnego wiatru z południowego zachodu. Tak w ogóle to coś jakby lato - ale go nie widać.
Mimo tak krótkiego dystansu czuję się po powrocie styrana, ewidentnie wyciągnęłam z siebie chyba wszystko co do tej pory zgromadził Organizm.


Kategoria Nowy


  • DST 28.09km
  • Czas 01:22
  • VAVG 20.55km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • Sprzęt RedBlackBolid
  • Aktywność Jazda na rowerze

Strasbourg - do pracy i z powrotem i zakupy

Czwartek, 13 czerwca 2024 · dodano: 13.06.2024 | Komentarze 0

Strasbourg
AVG: 20.55 km/h
MAX: 39.82 km/h

Tam i z powrotem dwukrotnie a do tego jeszcze wycieczka po zakupy.
Wydaje mi się, że dzisiaj było lepiej niż wczoraj a na pewno rozruszałam nogi na tyle, aby być dzisiaj w stanie przyspieszyć do WoW 30 km/h /WoW. I nawet tą niesamowita prędkość jeszcze utrzymać. Nie no, można się śmiać ale RBB to rower ważący 19 kg sam w sobie, plus do tego torba, 2 sakwy, plecak z laptopem... No to nie jest lekki rower, który po kopnięciu w pedał leci do przodu jak rakieta. To nie jest Bluebar.
Niestety na koniec czuję prawe wiązadło krzyżowe pod prawym kolanem, ale to pewnie wynika z chęci dowalenia "do pieca".
Swoją drogą - tu na Zachodzie mnóstwo rowerów jest zelektryfikowanych. I to jest momentami trochę głupio, kiedy ja oblana potem zasuwam te 30 km/h po ulicy i doganiam osobniczkę, która sobie kręci jakby ledwo co i jedzie te 25 km/h zupełnie bez wysiłku. Bo jej pomaga silnik. I ona nie wie i pewnie nigdy nie dowie się, co czuć w mięśniach kiedy się rozkręca rower do takiej prędkości i jaką się czuję SATYSFAKCJĘ i RADOŚĆ z jazdy o własnych siłach! Ba. Ona nigdy nie poczuje tylu endorfin po pokonaniu nawet i 100 kilometrów na raz jadąc z tak potężnym wspomaganiem elektrycznym.
Na własne życzenie ludzie sami pozbawiają się tego czegoś, tej właśnie przyjemności z jazdy na rowerze zamieniając ją na przyjemność wynikając z "braku zmęczenia". Bo to takie straszne - zmęczyć się. Smutek.
I nie piszę tu o osobach, które po prostu nie moga, które mają już swoje lata, którym pewne choroby czy dolegliwości uniemożliwiają normalną jazdę na rowerze. Ja piszę tu o ludziach młodych, zdolnych do bardzo dużego wysiłku, którym się po prostu nie chce. Że już nie wspomnę o hulajnogistach zasuwających 40 km/h hulajnogą elektryczną bo ich by nóżki zabolały jakby musieli się odpychać na hulajnodze zwykłej. Albo gdyby musieli przejść ten 1 kilometr pieszo. Albo co gorsza - przejechać rowerem!


Kategoria Nowy


  • DST 7.34km
  • Czas 00:24
  • VAVG 18.35km/h
  • Sprzęt RedBlackBolid
  • Aktywność Jazda na rowerze

Strasbourg - do pracy i z powrotem

Środa, 12 czerwca 2024 · dodano: 12.06.2024 | Komentarze 0

Strasbourg
AVG: 18.36 km/h
MAX: 30.51 km/h

Tam i z powrotem, na razie spokojnie. Tylko raz spróbowałam dopalić.
O ile "aż" taką wielką prędkość można nazwać "dopaleniem".
Na razie jednak daję czas Organizmowi aby odpoczął sobie, bo to co go spotkało w niedzielę nie było zaplanowane. To było zbyt ambitne.


Kategoria Nowy