Info
Suma podjazdów to 3363 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2025, Grudzień5 - 0
- 2025, Listopad11 - 0
- 2025, Październik8 - 0
- 2025, Wrzesień11 - 0
- 2025, Sierpień7 - 0
- 2025, Lipiec13 - 0
- 2025, Czerwiec10 - 0
- 2025, Maj11 - 0
- 2025, Kwiecień6 - 0
- 2025, Marzec11 - 0
- 2025, Luty8 - 0
- 2025, Styczeń9 - 0
- 2024, Grudzień8 - 0
- 2024, Listopad6 - 0
- 2024, Październik11 - 0
- 2024, Wrzesień11 - 0
- 2024, Sierpień12 - 0
- 2024, Lipiec17 - 0
- 2024, Czerwiec19 - 0
- 2024, Maj13 - 0
- 2024, Kwiecień9 - 0
- 2024, Marzec13 - 0
- 2024, Luty10 - 0
- 2024, Styczeń1 - 0
- 2023, Grudzień5 - 0
- 2023, Listopad8 - 0
- 2023, Październik12 - 0
- 2023, Wrzesień10 - 0
- 2023, Sierpień13 - 0
- 2023, Lipiec12 - 0
- 2023, Czerwiec12 - 0
- 2023, Maj14 - 0
- 2023, Kwiecień11 - 0
- 2023, Marzec15 - 0
- 2023, Luty8 - 0
- 2023, Styczeń4 - 0
- 2022, Grudzień8 - 0
- 2022, Listopad15 - 0
- 2022, Październik15 - 0
- 2022, Wrzesień7 - 0
- 2022, Sierpień8 - 0
- 2022, Lipiec13 - 1
- 2022, Czerwiec8 - 2
- 2022, Maj11 - 0
- 2022, Kwiecień7 - 1
- 2022, Marzec3 - 0
- 2021, Listopad4 - 0
- 2021, Październik11 - 0
- 2021, Wrzesień10 - 0
- 2021, Sierpień16 - 0
- 2021, Lipiec11 - 0
- 2021, Czerwiec11 - 0
- 2021, Maj14 - 2
- 2021, Kwiecień7 - 0
- 2021, Marzec4 - 0
- 2021, Luty3 - 0
- 2021, Styczeń1 - 0
- 2020, Listopad2 - 0
- 2020, Październik6 - 0
- 2020, Wrzesień6 - 0
- 2020, Sierpień7 - 0
- 2020, Lipiec9 - 1
- 2020, Czerwiec12 - 6
- 2020, Maj11 - 3
- 2020, Kwiecień13 - 5
- 2020, Marzec15 - 4
- 2020, Luty13 - 3
- 2020, Styczeń2 - 0
- 2019, Grudzień2 - 0
- 2019, Listopad7 - 0
- 2019, Październik18 - 2
- 2019, Wrzesień12 - 0
- 2019, Sierpień18 - 0
- 2019, Lipiec13 - 2
- 2019, Czerwiec13 - 2
- 2019, Maj19 - 0
- 2019, Kwiecień7 - 0
- 2019, Marzec6 - 1
- 2019, Luty3 - 0
- 2018, Grudzień2 - 0
- 2018, Listopad14 - 0
- 2018, Październik18 - 0
- 2018, Wrzesień7 - 0
- 2018, Sierpień16 - 2
- 2018, Lipiec12 - 1
- 2018, Czerwiec13 - 0
- 2018, Maj18 - 0
- 2018, Kwiecień17 - 0
- DST 21.87km
- Czas 00:58
- VAVG 22.62km/h
- Temperatura 15.0°C
- Kalorie 372kcal
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - byle gdzie
Wtorek, 14 października 2025 · dodano: 14.10.2025 | Komentarze 0
Strasbourg
AVG: 22.39 km/h
MAX: 33.59 km/h
TSS: 80, IF: 0.92, VI: 1.19, Kcal: 372
NP: 129, Avg: 108m Max: 530 1min: 185
HR: 120, Max: 154
Taki krótki wypad na północ i z powrotem. O tej porze wieczorkiem to trudno o dobrą trasę, gdzie nie ma zbyt dużego ruchu, więc w sumie to tylko taka przejażdżka.
- DST 108.59km
- Czas 04:54
- VAVG 22.16km/h
- Temperatura 19.0°C
- Kalorie 1935kcal
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - Marmoutier
Sobota, 11 października 2025 · dodano: 11.10.2025 | Komentarze 0
Strasbourg - Marmoutier
AVG: 22.14 km/h
MAX: 56.60 km/h
TSS: 473, If: 1.01, IF: 1.35, Kcal: 1935
NP: 142, Avg: 105, Max 546, 1min: 291
HR: 127, Max: 161
Jeszcze jest zielono, a dzisiaj była piękna pogoda. 19 stopni, słoneczko i zero chmurek :) Nic, tylko brać rower i pędzić przed siebie.
Plan na dzisiaj był powtórzeniem tego do czego przymierzałam się już parę tygodni temu czyli Marmoutier. Byłam już tam chyba 2 lata temu, i chciałam to miejsce odwiedzić ponownie bo po drodze są bardzo ładne krajobrazy, jest troszeczkę górek i zjazdów, ale można dojechać na kilka różnych sposobów. Poprzednim razem pojechałam prawie bezpośrednio na zachód drogami, a w tym roku padło na dróżkę przy jednym z kanałów. Trzeba przyznać, ze ślimaczkom francuskim te drogi potrafią wyjść nieźle. O ile jakiś "inszczynier insztalator" nie zapomni o korzeniach rosnących obok drzew i nie zostawi im marginesu na swobodny rozwój pod powierzchnią drogi. No bo jak zapomni to wiadomo co się dzieje.
Jeszcze kilka tygodni temu starannie planowałam trasę w RWGPS, ale dzisiaj machnęłam ręką - i pojechałam. Wybierając drogę dynamicznie, patrząc gdzie chce jechać a nie tylko tam gdzie mnie może zaprowadzić najgorsaa nawigacja rowerowa czyli czeskie mapy.cz/mapy.com. Czesi jednak dali ciała. Ta nawigacja bardzo często przy konieczności ominięcia czegoś na trasie domaga się powrotu na poprzedni odcinek i wręcz żąda zawrócenia. I to nawet przez kilka-naście minut. I nawet skasowanie trasy i przeliczenie jej na nowo nie naprawia tego, mapy.com nadal będą uparcie kierować na tą trasę jaką sobie wyliczyła ta aplikacyjka.
Prędkość i moc. Początkowo nogi nei za bardzo były chętne do kręcenia,a le jak im zapodałam nieco węgli to sytuacja się poprawiła, chociaż nie był to poziom takiej świeżości jakiej się spodziewałam. Ale uparłam się, nie zmieniałm planu tylko kręciłam dalej. Byle przed siebie, do Marmoutier. Miała być "setka" - niech będzie "setka".
Wracając ponownie wybrałam jeszcze inną trasę, dzięki czemu zaliczyłam:
+ jazdę po większej ilości górek - check!
+ jazdę pomiędzy gospodarstwami rolnymi między oborami i stodołami i... "pachnidłami" - check!!! (czyt: gn...iska)
+ przejazd przez czyjeś gospodarstwo obok obory z krowami - check!!!! :D
+ wydłużenie trasy o kolejne 7-9 kilometrów byleby nie jechać po Lingolsheim - check!
Co do tych krów - to było obopólne zdziwienie i zaskoczenie. Sądziłam, że faktycznie trasa poprowadzona przez Najgorszą Nawigację mapy.com poprowadzona jest przez to gospodarstwo, ale jak sie okazało to ja się zagapiłam. Ale dzięki temu jakieś 30 krów podniosło swoje wielkie głowy znad smacznego jedzonka w korycie i przez kilkanaście sekund przyglądąło mi się jak dzielnie podjeżdżam pod górkę obok ich obory... ;) A minutę potem ponownie podziwiały jak zjeżdżam z powrotem... :D







Mapy.cz twierdzą, że to jest droga dla rowerów szosowych... vv


- DST 27.16km
- Czas 01:16
- VAVG 21.44km/h
- Temperatura 15.0°C
- Kalorie 509kcal
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - byle gdzie
Środa, 8 października 2025 · dodano: 08.10.2025 | Komentarze 0
Strasbourg - Wolfisheim - Holtzheim - Lingolsheim - Strasbourg
AVG: 21.42 km/h
MAX: 35.27 km/h
TSS: 130, IF: 1.04, VI: 1.28, Kcal: 509
NP: 146, Avg: 114, Max: 548, 1min: 311
HR: 127, Max: 163
Czujnik tętna dzisiaj na początku robił co chciał, albo przesyłał bzdury, albo nie przesyłał nic. Dopiero po jakimś czasie coś tam się ruszyło.
Dzisiaj dowiedziałam się, że są miejsca pod Strasbourgiem gdzie podobnie jak i w Polsce są chamy. Ale tego się spodziewałam w sumie.
Są rezultaty poprzednich wycieczek - wzrosła moc, jest siła, jest większa wytrzymałość. Jednak kiedy jade po mieście, nie jestem w stanie tego wykorzystać w pełni bo kiedy wrzucę na wy ższy bieg to już muszę hamować bo wyrwy. A nawet jak nie wyhamuję to i tak nierówna nawierzchnia mnie spowolni. Więc jadę na niższym przełożeniu, ale na nim nie mogę się rozkręcić bo.. wyrwy. I tak w kółko.
Są miejsca gdzie asfatl jest juz położony nowszy, gdzie te śmeisyznki są jako-tako "wyprostowane" ale są też miejsca zrobione ze 40-50 lat temu o których nikt nie pamięta. To całe miasto - a może niektóre dzielnice - należałoby zamykać w wakacje i w sposób cykliczny wymieniać te zużyte popsute asfalty całymi kilometrami. A nie tu 5 metrów, a tam 50, a tam może tylko 3 a tam to tylko łatkę bo druga i trzecia łatka pod nią odpada... :P


- DST 80.89km
- Czas 03:35
- VAVG 22.57km/h
- Temperatura 12.0°C
- Kalorie 1438kcal
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - do Achern
Niedziela, 5 października 2025 · dodano: 05.10.2025 | Komentarze 0
Strasbourg - Achern
AVG: 22.48 km/h
MAX: 40.80 km/h
TSS: 350, IF: 1.00, Kcal: 1438, VI: 1.25
NP: 139, Avg: 111, Max: 497, 1min: 286
HR: czujnik tętna marki "znana francuska siec marketów sportowych" znowu dał ciała
Wyjeżdżając nie było jakiegoś planu, ale na penwo nie chciałam jeździć tylko po Francji, za to chciałam pojechać gdzieś na północ. Miało nie padać, miało być w miarę ciepło, temperatura miała być pomiędzy 11 a 16^C. Niestety, wróżbici jak zwykle zrobili wszystkich w wiadomo co, ich prognozy mogłam sobie... Straciłam tylko cenny czas przed wyjściem na upewnianie się że nie bedzie padało - a i tak padało. I jeszcze ten mocny porywisty wiatr, który miał być o wiele słabszy. A co do temperatur - wg Wahoo temperatura przekroczyła 10^C tylko raz - w pewnej jadłodajni :P Za to licznik sigmoszajs od 12 do 14^C.
Nadchodzi jesień, pogoda się popsuła ale może jeszcze się pojawią jakieś cieplejsze dni.
Gdzieś tam po niemieckiej stronie
W oddali wzgórza chyba "National Park Schwarzwald" i widać też idące chmury deszczowe - przecież miało nie padać, prawda? :P

W pewnej chwili wypatrzyłam chyba jelenie albo sarny? Niestety wywąchały mnie i uciekły.

- DST 205.00km
- Czas 08:30
- VAVG 24.12km/h
- Temperatura 4.0°C
- Kalorie 3069kcal
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Kozienice Brevet 200km
Sobota, 27 września 2025 · dodano: 27.09.2025 | Komentarze 0
Kozienice i okolice
AVG: 24.08 km/h
MAX: 50.22 km/h
TSS: 543, iF: 0.81, VI: 1.12, Kcal: 3069
NP: 113, Avg: 101, Max: 400, 1min: 259
HR: 129, Max: 153
"Jakoś to będzie" + "Ja nie dam rady?! Potrzymaj mi wodę...!" :/ :)
Biorąc pod uwagę to, czego nie zrobiłam przez ostatnie 3 miesiace i to jak mocno zależało mi na pokonaniu dystansu tydzień temu - to ten brevet poszedł mi całkiem dobrze. Gorzej niż rok temu, ale wówczas moje nogi były po spotkaniu z cieżkimi podjazdami w Czechach, a potem we wrześniu było kilka wycieczek z większymi dystansami czy wreszcie z kolejnymi cięższymi podjazdami kiedy jechałam do Fort Schoenenbourg.
W tym roku takich odległości z takimi utrudnieniami nie było. I to spowodowało, że stając na starcie wiedziałam, że osiagniecie AVG 25 km/h będzie cudem, i skromnie liczyam na maks avg w okolicach moooże tych 22 km/h. To, że uzyskałam te 24.08 to jest nic innego jak sensowne planowanie i rozkładanie sił, co widać po mocy, jaką przeznaczałam, którą celowo ograniczałam nie waląc po pedałach "ile fabryka dała". Niewyrobione, niewyćwiczone mięśnie nie mogły mi zaoferować takiej mocy jak rok temu. Ale tym razem miałam to samo co wtedy, lecz w większej ilości - czyli Kreatyna. To dzięki niej mogłam pociągnąć nawet na tej mniejszej mocy dłuższy czas, czując przy tym że nogi jeszcze są w stanie wytrzymać, mimo iż bez tego suplementu ich wytrzymałość skończyłaby się znacznie szybciej. Zaś przy Kreatynie - nogi ciągnęły tyle ile chciałam.
Tym razem na miejsce dojechałam o 7:10, więc te kilka minut więcej miałam na przygotowanie się. A i też stan przygotowania roweru był lepszy. Wystarczyło wyjąć rower, zapiąć tylny hamulec, dorzucić sensowną ilość picia, kilka batonów proteinowych i byłam prawie gotowa. Niestety przy temperaturze 4^C musiałam założyć na siebie drugą parę spodni, drugą taką samą kurteczkę letnią i dopiero wówczas mogłam faktycznie wyruszać na trasę. Notabeme - jadąc samochodem, po drodze widziałam nawet 0.0^C... Także ZIMNO. LODOWATO. Na szczęście pogoda dopisała, po godzinie 10 zaczęło się robić cieplej.
PK1 - wylądowałam dopiero około 10:42. Po drodze lekko zbłądziłam, doszło mi dodatkowych ~8 kilometrów do zrobienia i kiedy dojechałam na stację to mogłam tylko pożegnać osoby odjeżdżające, które skończyły popas w tym miejscu. Zostałam sama, zdając sobie sprawę, że najpewniej jestem ostatnią z dystansu 200 km. Smutne. Ale spodziewałam się tego - ładowanie się przy takiej kondycji jaką miałam na 200 km brevet to jest proszenie się o dłuższy czas jazdy i większe męczarnie po drodze.
Tym razem jednak - zara zpo przyjeździe chciałam już jechać dalej. Tylko zdrowy rozsądek kazał mi usiąść, odpocząć te 5-10 minut i dać kilka chwil nogom. Dla nich nie było to 53 kilometr ale już 63.21.
PK2 - Brzoza i godzina 12:56, w tym roku zaraz przy szkole a nie na parkingu przed nią. Piękne zielone miejsce. Nic tylko siadać i cieszyć się z możliwości łapania wrześniowego pełnego słońca. Niestety ponownie byłam ostatnia z tego dystansu 200 kilometrów, a i sam PK zaczynał być zwijany, gonił mnie też czas więc nie nasiedziałam się zbyt długo. Czas w tym roku: 12:56, a rok wcześniej było 12:32. Więc niestety, ale te dodatkowe kilometry zabrałay mi sporo cennego czasu. I to pomimo iż od PK1 jechałam już z wiatrem.
PK3 - Magnuszew - 16:19. Wreszcie. Te kilometry po tych okropnych nawierzchniach przypominających bardzo mocno te francuskie odebrały mi sporo czasu i sporo energii poszło na "skakanie" po łatach i wyrwach. To jest WSTYD dla drogowców zostawić drogę w takim stanie! Zamiast ładować pieniądze z budżetu w rozdawnictwo a la 500- czy 800- - mogliby te pieniądze przeznaczyć na nowe drogi.
Oczywiście po skręcie na drogi prowadzące do PK3 zmienił się kierunek jazdy względem wiejącego wiatr więc pojawił się na nowo problem znany od startu. Prędkość spadła, wzrosło zapotrzebowanie na energię a dodatkowo po godzinie 15 zaczęło się już robić chłodniej. Pojawiły się też braki - prawdopodobnie - elektrolitów i tętno dość mocno spadlo wskazując na pewne problemy. Początkowo sądziłam że to kwestie braku wytrenowania, ale po zaspokojeniu pragnienia resztką Oshee z elektrolitami, po około godzinie tętno zaczęło wracać do poziomów w miarę przypominających normalne. Organizm odnowił swoje "pozwolenie" na wykorzystanie większej ilości mocy i w ten sposób doturlałam się do okolic Elektrowni Enea. I stamtąd w pewnym sensie było już nieco bardziej z górki - miałam więcej węglowodanów, więcej energii, troszkę więcej mocy a przede wszystkim chęci. Do tego piękne widoki, zachodzące słońce... Ciągnęłam ile mogłam. I oczywiście dojechałam, ale kiedy wstałam z roweru czułam, że to jest już nie tyle co "low power" ile "zero power". Ponownie wyczerpałam "bateryjkę" do zera.
META - 18:22
Rok temu: Start - 07:58, PK1: 10:12, PK2 Brzóza: 12:32, PK3: 15:46, META: 17:21.
Ewidentnie widać jak początkowe opóźnienie wynikające ze zgubienia drogi przełożyły się potem na kolejne późniejsze meldunki na kolejnych punktach. Do tego dochodzi słabsza moc i siła i rezultaty są takie jakie są. Uważam jednak, że utrzymanie tych 24 km/h to i tak jest COŚ, biorąc pod uwagę moje "możliwości" sprzed kilku lat.
P.S.
Co zrobiłam dobrze?
+ bardzo dobre ograniczenie ilości napojów przed startem na te pierwsze kilkadziesiąt kilometrów do PK1. 2x osik spokojnie wystarczył.
+ bardzo dobre przygotowanie ubrań - zabranie 2 pary kurteczki i spodni co uratowały mnie przed ZIMNEM na początku dnia
+ wiedziałam gdzie co mam na miejscu przy przygotowaniach do wyjazdu
+ bardzo dobre przygotowanie wytrzymałościowe - poprzedni większy dystans bardzo w tym pomógł
+ jak zawsze dokładne zweryfikowanie położenia punktów i trasy
+ korzystanie z możliwości uzupelnienia węglowodanów i napojów po drodze bez prób jazdy "jakoś to będzie, jadę dalej bo szkoda czasu" i takie tam. Jest problem - to trzeba go rozwiązać od razu, a nie czekać aż sam się rozwiąże skoro na pewno tak się nie stanie i będzie jeszcze gorzej
+/- kwestia elektrolitów
Co było źle?
- słabe przygotowanie mocowe. Za mało czasu na sensowne wykonanie treningów
- wydaje mi się, że mogłam sobie odpuścić dłuższe "sprawdzanie" roweru dzień przed
- krótki czas snu przed - tylko 3.6h - i brak regeneracji po tym ^^ krótkim "sprawdzeniu"
- wygaszający się ekran telefonu, pomimo iż włączony i aktywny był Locus Map Pro
Kilkanaście godzin po zakończeniu, rano kolejnego dnia - czuję jak bardzo sobie dałam w kość. Moje nogi, moje kolana - ewidentnie gdzieś musiałam jednak przesadzić. I tak właśnie wychodzi na wierzch brak właściwego przygotowania, ciągnięcie ile wlezie bo czas, bo to, bo tamto... Niby Kreatyna, niby potem BCAA, ale są pewne granice, które jednak przekroczyłam. Ale tak bardzo chciałam mieć te 200, nie chciałam jechać na 150 km a tym bardziej na 75 km. I teraz będzie bolało. Ale to dobrze - bardzo dobry początek przygotowań do kolejnego sezonu.

Niby pięknie, ale ta nawierzchnia!
Wspaniałe wrześniowe słońce
"Polskie drogi" - stan podobny do tych jakie widuję w okolicach Strasbourga we Francji
A to jest przewspaniała robota drogowców. Zerwali starą nawierzchnię i zostawili takie arcydzieło na pozostałej warstwie jezdni przy przystanku autobusowym.
Oklaski.
A to jest kolejne arcydzieło - po co wyrównywać poziom jezdni przygotowanej do remontu z istniającą sprawną infrastrukturą?
A na co to komu? A po co? A dlaczego? A komu to potrzebne... A nie, czekaj? Czy wykonawca tędy nie jeździ? Nie? Aha. Ok.
Biada temu, kto będzie próbował skręcić w prawo z głównej drogi
Oczywiste jest, że resztki nawierzchni najlepiej usypać na chodniku dla pieszych, bo przecież on służy właśnie takim celom... A nie, czekaj...?
A tak się kończy układanie kostki dauna wszędzie gdzie tylko się da - falowanie już po paru miesiącach.
W cywilizowanych krajach od dawna na chodnikach leży asfalt, a u nas jak widać jeszcze nie dotarł.
Coraz bliżej Kozienic, coraz bliżej zachodu Słońca



Medal :)
- DST 10.77km
- Czas 00:32
- VAVG 20.19km/h
- Temperatura 17.0°C
- Kalorie 273kcal
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Ożarów - pojeżdżone
Piątek, 26 września 2025 · dodano: 26.09.2025 | Komentarze 0
Ożarów
AVG: 20.12 km/h
MAX: 36.06 km/h
TSS: 54, IF: 0.99, Kcal: 273, VI: 2.71
NP: 138, Avg: 51, Max: 468, 1min: 231
HR: 101, Max: 149
Taka dość krótka przejażdżka, mająca na celu sprawdzenie stanu technicznego roweru.
Podczas ostatniego centrowania koła tylnego, zauważyłam pewne większe opory na piaście - wiadomo. Najtańsze możliwe koło chyba, zwyczajne 26" na kulkach. I niestety przy pokręceniu nim, czuć było i słychać było bardzo delikatne szmery kuleczek. Oczywiście takie koło po zakręceniu też nie kręci się "godzinami" tylko "minutami" czyli szybciej się zatrzymuje. Myślałam aby te koło wymienić na nowe, ale jednak mimo iż kulkowe i obręcz nieco już już straciła błysku (hamulec v-brake) to jednak po nasmarowaniu łożyska - wszystko działa pięknie. Nie ma to jak ATLAS SPORT w Ożarowie :D
- DST 125.43km
- Czas 05:51
- VAVG 21.44km/h
- Temperatura 29.0°C
- Kalorie 2009kcal
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - Soufflenheim naokoło
Sobota, 20 września 2025 · dodano: 20.09.2025 | Komentarze 0
Strasbourg - Soufflenheim
AVG: 21.39 km/h
MAX: 39.35 km/h
TSS: 423, IF: 0.87, VI: 1.31 Kcal: 2009
NP: 122, Avg: 93, Max: 527 1min: 280
HR: 125, Max: 163
O Soufflenheim myślałam już przedwczoraj, co by podskoczyć do pewnej ciekawie położonej jadłodajni, gdzie jest mały ogródek, gdzie jest cicho, spokojnie... Kawał drogi - w prostej linii około 40 kilometrów. Tylko 40 kilometrów, więc zdecydowałam się pojechać lekko naokoło i może zaliczyć jakieś bunkry widziane już wcześniej. Ale z tych planów niewiele mi wyszło, bo dokręcając kilometry na pólnocy brakowało mi już węgli, kończyło się powoli picie i w koncu mając te 5x kilometrów zdecydowałam się dokręcić coś naokoło, ale kierować się już do Soufflenheim. Niestety planując traskę poprowadziłam ją przez prostą drogę wiodącą przez piękny las, na północ od Schirrhoffen. Na Street View wyglądała ta drogą pięknie. Ale na miejscu okazało się, że piękne jest tylko kilka pierwszych kilometrów, a potem Francuzom jak nie skończył się lepszy asfalt i zaczęły się asfaltopwe grajdoły, to na dodatek na tych grajdołach postawili co kilkaset metrów pogi zwalniające. I to nie takie łagodne jak w miastach. O nie. To by było zbyt litościwe. Przywalili takie, przy których samochody muszą zwalniać do 10 km/h. Dlatego objechanie tych dodatkowych kilometrów, kosztowało mnie więcej trudu, więcej czasu i więcej picia.
Przy jadłodajni okazało się, że na liczniku mam już nie 6x ale 73 kilometrów. Pokonanie tego dystansu kosztowało mnie sporo sił i kiedy wreszcie siadłam przy stole w jadłodajni - musiałam swoje odsiedzieć. A potem jechać dalej i oczywiście kiedy tylko węgle zadziałały to wyjechałam w kierunku do niemców. Oczywiście korzystając z promu "Drusus" w Le Pont du Rhin. I to jest piękna rzecz. Dojeżdża się na prom, ustawia rower na promie i... po minucie prom rusza przez Ren na stronę niemiecką. Podróż przez rzekę trwa raptem kilka minut, ale jest naprawdę ciekawą atrakcją i miłą odmianą po kilkudziesieciu kilometrach kręcenia na rowerze ;)
Po tej wschodniej stronie rzeki popędziłam na południe, jakimiś niekoniecznie głównymi drogami, korzystając równiez z tych bocznych aż do Auenheim i stamtąd prosto do Kehl z z Kehl do Strasbourga znaną już drogą i mostem tramwajowym.
Dzisiejsza wycieczka absolutnie mi się udała, zorbiłam więcej kilometrów niż planowałam i mogę być pewna, że za tydzień w sobotę w Kozienicach powinnam sobie dać radę i z tam zaplanowanym dystansem. Pomimo iż ostatnie 3 miesiące nie były u mnie najlepsze pod względem trenowania i jeżdżenia :(
P.S. Kiedy wyruszałam z Kehl, było już ciemnawo, dlatego przygotowałam pełne oświetlenie roweru, włącznie z 3 latarkami Convoy, 2 przednie małe białe i z 5-6 lampek tylnych oczywiście czerwonych. Jak tylko wyjechałam na drogę - poczułam się jak Cudowna Święta Krowa, której wolno wszystko. Totalnie :D Nie dość, że poziomka to jeszcze oświetlona jak... choinka :D I weź tu nie ustąp drogi, nie pozwól jechać :D Kilak l;ampek umieszczonych w "newralgicznych" miejscach robi doskonałą robotę. Bo poza standardowym oświetleniem, mam jescze 2 lampki przednie na widelcu przedniego koła, na bomie nad Convoyem i Convoy przyklejony do sakwy z lewej strony roweru, oświetlający nawierzchnię pod rowerem ;) Tego się nie da przegapić :D
Lotnisko aeroklubowe w Strasbourgu
Jeden z samolocików chyba właśnie co wylądował
A to już droga na pólnoc w lasach za La Robertsau


Jeden z dużej ilości niewielkich dopływów wodnych do Renu - warto zwrócić uwagę na czystość wody
Droga D137
Wspominana droga przez las
I te wspaniałe progi zwalniające. W lesie!
Droga na pierwszy rzut oka wygląda przepięknie, ale niestety bez amortyzacji lepiej ten wytwór francuskiej myśli drogowej omijać szerokim łukiem.
Lasy o tej porze roku nadal są tu pełne zieleni i nie widać zbyt wielu śladów zbliżajacej się jesieni.
A to już Soufflenheim
Oni tam mają nawet jakieś mury obronne w miasteczku
Widok na Ren z promu
Nadbudówka ze sterownią na promie
Prom już rusza
A na promie tylko 3 rowerzystów (w tym ja) i 1 samochód
Widok na południową stronę Renu
A to widok na zachód, na francuski brzeg
A przed promem zbliżający się brzeg Renu po niemieckiej stronie
Tak wygląda wjazd na prom po zejściu na niemiecką stronę
Widok na wschód
I droga ciągnąca się na południe
Pastwisko po niemieckiej stronie - w tle konie
Droga na zachód - o tej porze w blasku słońca powoli zmierzającego ku horyzontowi wygląda pięknie
- DST 29.45km
- Czas 01:27
- VAVG 20.31km/h
- Temperatura 22.0°C
- Kalorie 561kcal
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - pojeżdżone
Środa, 17 września 2025 · dodano: 17.09.2025 | Komentarze 0
Strasbourg - Kehl
AVG: 20.10 km/h
MAX: 38.21 km/h
TSS: 150, IF: 1.04, VI: 1.30, Kcal: 561
NP: 146, Avg: 112, Max: 524 1min: 231
HR: 119, Max: 157
Taki szybki wyskok, byle przed siebie, byle przejechać ile się da. Zwłaszcza że ładna pogoda była, idealna na rower. Nie za gorąco, nie za zimno. Aż się chciało jeździć.
O tym czołgu ze zdjęć poniżej, można poczytać tutaj:
https://www.tracesofwar.com/sights/114435/Sherman-...






Szykował się piękny zachód słońca po francuskiej stronie - most pieszo-rowerowy pomiędzy Strasbourgiem a Kehl

Przy lotnisku aeroklubowym w Strasbourgu
A to już początek zachodu
I jak widać pod wieczór było praktycznie bezwietrznie
- DST 60.64km
- Czas 02:46
- VAVG 21.92km/h
- Temperatura 17.0°C
- Kalorie 957kcal
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - Kehl, Offenburg
Niedziela, 14 września 2025 · dodano: 14.09.2025 | Komentarze 0
Strasbourg - Kehl - Offenburg
AVG: 21.81 km/h
MAX: 42.53 km/h
TSS: 207, IF: 0.88, VI: 1.24, Kcal: 957
NP: 123, Avg: 99, Max: 534, 1min: 231
HR: nieznany bo pulsometr marki "znana francuska sieć marketów na 'D'" dał ciałka po raz kolejny. Czas na wymianę.
Po wczorajszym nie byłam pewna, czy dzisiaj moje nogi pozwolą mi na coś więcej, ale jak się okazało - było całkiem OK. Nogi ciągnęły bardzo dobrze, tylko raz musiałam się zatrzymać kiedy już czułam większe zmęczenie, ale poza tym na każdym podjeździe miałam satysfakcję z tego co moje nogi potrafią.
W planie były trochę inne miejsca niż te przeze mnie dzisiaj odwiedzone, ale w kontynuowaniu wybranej trasy przeszkodził mi deszcz i przez niego jakoś nie chciałam kręcić się po Kehl w poszukiwnaiu drogi na północ. I wybrałam drogę na południe. W sumie słusznie, bo po przejściu deszczu wyjechałam na prawie suchą część trasy wiodącej do Marlen. Później zaś odbiłam na wschód do Offenburga. A z Offenburga nieco na południe i znowu na zachód do mostu nad Renem i dalej nieco naokoło do mieszkania.
Nie zobaczyłam co prawda zbyt wiele nowych miejsc, ale w tej chwili niestety w zasadzie znowu zaczynam od zera, zupełnie jak rok temu. Pocieszam się myślą, że teraz wiem znacznie więcej na temat trenowania, wiem co mogę, wiem co mogą moje nogi w tej chwili i co chcę osiągać przez kolejne miesiące.
Wybrzeże nad Renem po stronie niemieckiej w stronę południa. Ciągle zielono.
Opodal jest Ogród Biblijny wykonany przez wspólnoty katolickie i protestanckie. 17 rzeźb zostało wykonanych przez 8 rzeźbiarzy i kamieniarzy z regionu Ortenau.
Ogród Biblijny ma formę ściezki. Każde pole ma swój własny temat z Biblii. Z wyjątkiem pierwszego i ostatniego obszaru tematycznego, poszczególne tematy po lewej i prawej stronie ścieżki nawiązują do siebie: po lewej Stary Testament, po prawej Nowy Testament.
Ciągle wspaniale zielono. Jeszcze tej jesieni nie ma i oy nie było jak najdłużej.
Wyścigi na Renie - 2 barki płyną pod prąd na południe.
Kto powiedział, że na rzece statki nie mogą się "spróbować"? ;)
A kilka minut przed przepływał sobie statek wycieczkowy mijając płynący z przeciwka jakiś kuterek.
W niemczech wylądowało UFO?
W środku chyba jest jakaś wystawa nietoperzy czy coś w tym guście.
Widoki z niemieckiej strony Renu


- DST 45.30km
- Czas 02:09
- VAVG 21.07km/h
- Temperatura 20.0°C
- Kalorie 736kcal
- Sprzęt Raptobike Low Racer
- Aktywność Jazda na rowerze
Strasbourg - Breuschwickersheim
Sobota, 13 września 2025 · dodano: 13.09.2025 | Komentarze 0
Strasbourg - Breuschwickersheim
AVG: 21.01 km/h
MAX: 44.69 km/h
TSS: 173, IF: 0.93, VI: 1.33, Kcal: 736
NP: 130, Avg: 98, Max: 574, 1min: 236
HR: 107, Max: 151
Jak zwykle czujnik tętna kupiony w markecie znanej francuskiej sieci znowu dawał ciała na początku i dopiero po jakimś czasie zaczął cokolwiek pokazywać. Zgodnego z realiami. Ale też nie do końca, bo gdzieś na trasie, w chwili kiedy miałam zapewne koło 14-150, to on pokazał mi... 58. 61... 62. No bez jaj. Ja prawie zadyszkę łapię, a on twierdzi, że ja mam tętno bliskie spoczynkowego :D Szmelc. Francuski.
Kilometrów miało być zdecydowanie więcej, ale po parunastu kilometrach zorientowałam się, że mi nie idzie i to nie ze względu na brak węgli, tylko po prostu brak regeneracji po ostatnim treningu. Niestety, mam od paru tygodni spore problemy z T i dieta, któr apowinna mi pomagać była nieco pozbawiona białka, a to jak widać przyniosło określone skutki, w postaci braku regeneracji mięśni.
Rzeka Ill

Raptobike, jak zawsze gotowy do dalszej jazdy
Achenheim, Grand Est










